Trudne tematy w powieści "Pozwól mi zostać" Tijan [Lily]
listopada 02, 2018
Tytuł: „Pozwól mi zostać”
Autor: Tijan
Tłumaczenie: Sylwia Chojnacka
Wydawnictwo: Kobiece (Young)
Ilość stron: 408
Opis Wydawcy: Mackenzie
trafiła do pokoju Ryana przez przypadek. Praktycznie go nie znała. Była w obcym
domu, wśród obcych ludzi, a tę noc miała spędzić w pokoju jego siostry. Kiedy
zorientowała się, że się pomyliła nie poczuła zażenowania, nie chciała odejść.
Poczuła w końcu, że może złapać oddech. Tej nocy życie Mackenzie na zawsze się
zmieniło. Kilka godzin wcześniej jej siostra odebrała sobie życie.
~*~*~*~
„Pozwól mi zostać” Tijan jest
powieścią, skierowaną przede wszystkim do młodych czytelników, poruszającą
bardzo trudny temat —
samobójstwo wśród nastolatków. Myślę jednak, że również dorośli powinni
zapoznać się z tą książką. Młode osoby, dorastając borykają się z różnymi
problemami, często dla dorosłych niezrozumiałymi, traktowanymi jako przejaw
buntu, bądź niekiedy, po prostu jako zbyt błahe, by miały spowodować czyjąś
śmierć.
Historia rozpoczyna się z chwilą śmierci Willow, siostry
bliźniaczki Mackenzi, co nadaje dodatkowej warstwy bólu. Nie od dziś wiadomo,
że bliźniaki, zwłaszcza jednojajowe łączy szczególna, często niezrozumiała dla
wielu, więź.
To właśnie Mac znajduje siostrę, brodzącą we krwi na podłodze, by
następnie, odrętwiała i pogrążona w rozpaczy, razem z młodszym bratem Robbiem, spędzić
noc w domu obcych ludzi. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, dlaczego jej
rodziców nie ma przy niej — nie mogą patrzeć na lustrzane odbicie nieżyjącej
bliźniaczki. W tej książce mamy do czynienia z wieloma, szczęśliwymi zbiegami okoliczności. Przez przypadek zatem, zamiast do sypialni gościnnej, trafia do
łóżka Ryana, syna gospodarzy u których zatrzymuje się rodzeństwo. Gdy orientuje się gdzie się znalazła, prosi chłopaka, by mogła zostać
i spać. Jest to jedyne miejsce w którym czuje się na tyle bezpiecznie, że w
końcu zasypia.
„Strata to strata, niczym się to nie różni — z tego, co mi wiadomo. Jasne, poczucie żalu na pewno może mieć różne natężenie, ale to ta sama emocja. Jedyną różnicą może być to, czy pojawia się nagle czy stopniowo.”
„Był jak opatrunek
na moje rany — zakrywał je, ale tak naprawdę ich nie leczył. Rany wciąż były
otwarte, a ja miałam nadzieję, że będę się poruszać na tyle szybko, że moje
wnętrzności nie rozleją się dookoła.”
Ryan także stracił kogoś, kto był mu bliski, niczym
brat - najlepszego przyjaciela. Dzięki temu, jako jeden z nielicznych rozumiał, co może przeżywać Mac i
czego potrzebuje. Oboje połączy nie tylko żałoba, ale coś znacznie więcej,
najpierw przyjaźń, zrozumienie siebie nawzajem, a w końcu miłość.
„Ryan patrzył mi w
oczy. Ja miałam w sobie mrok, ale on też. Widziałam to przelotnie kilka razy w
ciągu ostatnich miesięcy, ale dzisiaj doświadczyłam tego po raz pierwszy.
Dzięki temu widziałam, jaki był, zanim się pojawiłam.”
Mackenzi uczy się na nowo żyć, tym razem jednak już bez drugiej
połówki siebie, Willow. Początkowe odrętwienie, stopniowo się zmienia w gniew,
aż w końcu kawałek po kawałku Mac składa samą siebie z powrotem w całość. Siostra tak do końca jej
nie opuszcza, przez co w pewnym momencie Mac czuje się tak, jakby popadała w
obłęd. Jest jednak silna na tyle, że nie poddaje się i, pomimo
wszystko, stara się żyć dalej.
„Czułam ją
wszędzie. Siedziała obok mnie. Stała przy mnie. Chodziła obok. Była mną, ale ja
już nie byłam nią.”
Główna bohaterka przechodzi poszczególne etapy procesu żałoby
— odrętwienie, zaprzeczenie, poczucie winy, gniew, uczucie pustki, a w końcu
akceptację i próbę życia dalej — ale także walczy z wyrzutami sumienia, które nie dają jej spokoju. Nie
tylko ona czuje się winna śmierci Willow. Rodzice bliźniaczek odcinają się od
córki, pogrążając się we własnej żałobie, zaś ukochany brat Mac, zostaje
wysłany do szkoły dla uzdolnionych dzieci, któremu odebrano wsparcie, które mógł uzyskać od żyjącej siostry. W ten sposób, Mackenzie zostaje
całkiem sama, pozbawiona oparcia, jakie powinni jej dać, pomimo własnego
cierpienia, matka i ojciec. Czy jednak cierpiące osoby nie mają prawa do egoistycznego
zapamiętania się w swoim bólu, nie zważając na to, co się wokół nich dzieje? Odpowiedź jest, jak zawsze w takim wypadku, trudna i skomplikowana. Z pewnością jednak, każdy ma prawo do żałoby, lecz nie można przy tym zapominać o żywych, którzy nas
potrzebują, w tym wypadku są to dzieci.
„Nigdy nie
przestaliśmy się tobą interesować, kochać cię czy myśleć o tobie. Ale ostatnio
zachowywaliśmy się jak bardzo egoistyczni ludzie.”
Tijan obrazuje, co się dzieje z ludźmi, których zostawiła
Willow. Ukazuje, że czasami patrzymy, nie widząc. Słuchamy, nie słysząc.
Samobójstwo bowiem nigdy nie będzie dotyczyć wyłącznie tego, kto je popełnia.
Zawsze dotknie znacznie większego kręgu osób. Musimy też pamiętać, że nie
każdemu uda się pomóc, choć byśmy bardzo się starali, a wyrzuty sumienia nie sprawią, że odwrócimy bieg wydarzeń. Nie ma bowiem
cudownego rozwiązania. Wszyscy musimy starać się żyć i wspierać siebie
nawzajem. Faktem jest, że problemy najtrudniej zobaczyć u najbliższych,
zwłaszcza gdy sami również się z nimi borykamy. Dlatego warto rozmawiać, nie
piętnować. Wyciągnąć pomocną dłoń, nawet jeśli zostanie odtrącona. W „Pozwól mi
zostać” ta pomocna dłoń zostaje wyciągnięta do Mac, najpierw przez Ryana,
następnie przez jego przyjaciół. To dzięki nim, dziewczyna jest w stanie
przetrwać ten trudny czas i ponownie składać rozproszone odłamki siebie.
„Jeszcze nie było
dobrze na sto procent. To się nie stanie. Ale zdecydowanie było lepiej o ponad
połowę. Stwierdziłam, że kiedyś będę musiała podbić ten wynik. To nie będzie
łatwe. Istniały we mnie takie warstwy, którymi nawet nie chciałam się dzielić,
ale będę musiała sobie z nimi poradzić, jeśli chciałam zajść tak wysoko.”
Związek z Ryanem jest w tej książce równie istotny, co
relacja jaka łączyła Mackenzi z Willow. Wykreowana przez Tijan postać Mac jest
pełna bólu, samotności, poczucia straty tak niewyobrażalnej, że rozumianej
tylko przez nielicznych. Gniew, jaki czuje główna bohaterka objawia się w
przeróżny sposób — od początkowego milczenia podczas sesji terapeutycznych, po
wybuch agresji wobec piętnujących ją osób i ignorujących ją rodziców. Wydaje się
zatem, że jedynie Ryan stabilizuje zachowanie dziewczyny, daje jej to, czego potrzebuje — poczucie bezpieczeństwa i zrozumienie, a przede wszystkim —
czas.
„Trzynaście
kawałków znalazło się na swoim miejscu, wszystkie w tym samym czasie.”
Poczułam się zawiedziona tylko jednym — fatalną korektą.
Tylu błędów jeszcze nie widziałam w książce od tego Wydawnictwa, więc byłam
całkowicie zaskoczona, że jest ich tak wiele. Jest to jeszcze bardziej smutne,
gdy weźmie się pod uwagę ważkość problemów poruszanych w tej powieści. Szkoda,
że tym razem nie postarano się, by akurat takich potknięć, jak kiepska korekta,
nie było.
Mam nadzieję, że pomimo pewnym niedociągnięciom, ta książka zmieni Wasze podejście do życia oraz osób borykających się z przeróżnymi problemami, których często nie dostrzegamy, bądź nie jesteśmy w stanie dostrzec. A jeżeli, niektórzy z Was poczują, że fabuła wydaje się Wam niepokojąco znajoma, nie zamykajcie się w swoim bólu — poszukajcie pomocy.
Podsumowując, historia przedstawiona przez Tijan jest
złożona z wielu warstw. Mamy kwestię samego samobójstwa nastolatki i przyczyn
leżących u podstaw tak drastycznej decyzji jaką podjęła, sposoby radzenia sobie
poszczególnych bohaterów z tym zdarzeniem, ich reakcji oraz żałoby przeżywanej przez każdego w inny sposób, wyrzutów
sumienia, by na końcu stanąć przed otwartym zakończeniem, które można interpretować na
wiele sposobów. Autorka w posłowiu daje nam pewną wskazówkę, do której,
moim zdaniem, warto się zastosować: — „Nie planuję drugiej części i zostawiłam
takie zakończenie, bo mam nadzieję, że się nad tym zastanowisz, że przeczytasz
książkę raz jeszcze, ale spojrzysz na nią pod zupełnie innym kątem.”
„Wszystko, kim
byłam przed dwudziestym dziewiątym czerwca, zostało wymazane do czysta. Kiedy
położyłam się obok Willow, poczułam się tak, jakby ona zabrała mój ból, moje
problemy.”
W tej powieści nic nie jest oczywiste. Tijan pokazuje nam, że ta sama opowieść może być widziana inaczej w zależności od tego, co już wiemy i od osoby, która tę historię czyta. We mnie, lektura „Pozwól mi zostać” pozostawiła przede wszystkim smutek wobec każdego, którego płomień życia zgasł przedwcześnie, pozostawiając po sobie pośród żywych nieznośną pustkę, ból za tym, co bezpowrotnie przepadło, i liczne pytania, niezmiennie rozpoczynające się od słowa — dlaczego. Jest to historia przepełniona emocjami, wzruszająca, trącająca najczulsze struny w naszej duszy, jednocześnie ściskając mocno za serce. Szczerze polecam Wam tę książkę przeczytać z uwagą, by następnie zastanowić się nad poruszonymi przez autorkę problemami.
Lily
Moja ocena: 5/6
0 komentarze