"Pozwól mi zostać" Tijan - o trudnym życiu [Meg]

listopada 15, 2018









Autor: Tijan
Tytuł: Pozwól mi zostać
Wydawnictwo: Kobiece (Young)
Rok wydania: 2018
Stron:408

  „Pozwól mi zostać” to moje pierwsze spotkanie z Tijan. Może i dobrze się stało, ponieważ jak sama napisała w posłowiu, ta książka jest dla niej wyjątkowa i to właśnie historia Mackenzie coś w niej zmieniła. Doskonale rozumiem, dlaczego tak się stało, ponieważ ta opowieść nie jest kolejnym zwykłym nastoletnim romansem. I chociaż uważam, że pewne elementy tu nie zagrały, to nie można odmówić Tijan jednego – porusza trudny temat, o którym powinno się mówić więcej i głośniej.

  Mackenzie to młoda, zagubiona dziewczyna, która dopiero do straciła swoją siostrę bliźniaczkę. Willow popełniła samobójstwo w ich wspólnej łazience. To właśnie Mack odnajduje martwą Willow. Traumatyczne przeżycia odciskają na niej ogromne piętno, co jest całkowicie zrozumiałe. Tej nocy, kiedy jej świat się skończył, przez pomyłkę trafia do sypialni Ryan’a. Chłopak dodaje jej w jakiś sposób siły i to dzięki niemu Mack może choć na trochę zasnąć. Tak rozpoczyna się ich wspólna historia.

  Historia ta jest pełna młodzieńczych wątpliwości, chwilowych upadków oraz prób radzenia sobie z ciężkimi przeżyciami. Momentami nieco zbyt płytko dotyka pewnych tematów, momentami wydaje się zbyt cukierkowa - to nie do końca dobre słowo, bo tematyka taka nie jest, ale po przeczytaniu mam wrażenie, że niektóre zachowania nastolatków były trochę naciągnięte. Zbyt mocno pozytywne. Mack oraz Ryan zaś mieli w sobie tak dużo wewnętrznej siły, oraz woli walki, że wydawali się odrobinę nierealni. Piszę – mam wrażenie, wydawali się, ponieważ już dawno nastolatką nie jestem, w moich czasach wiele rzeczy wyglądało zgoła inaczej, tym bardziej że nie wychowywałam się w bogatej części Stanów Zjednoczony, a w biednej, zacofanej w tamtym czasie Polsce.
Niemniej „Pozwól mi zostać” to na pewno książka, która w jakiś sposób zwróciła moją uwagę na problem samobójstw wśród nastolatków oraz uruchomiła matczyną czerwoną lampkę ostrzegawczą.

  Niezależnie jak bardzo jesteśmy zapracowani, jak zmęczeni i jak bardzo przekonani, że przecież robimy to wszystko dla własnych dzieci, musimy nie tylko obserwować, ale także widzieć, nie tylko słuchać, ale usłyszeć. Czasem ciężko dostrzec sygnały, czasem ich po prostu nie ma i nie jesteśmy w stanie nic zrobić, lecz w wielu przypadkach można zapobiec tragedii. Można, chociaż w pewnym stopniu zrezygnować z ciągłego wyścigu o kasę i najzwyczajniej w świecie porozmawiać. Ja wiem, że nastolatki to trudny temat, ja wiem, że rodzicom, którzy nie mieli często komputera czy nawet telefonu ciężko pojąć to wszystko, co się teraz dzieje, ale trzeba próbować. Być, wspierać, a kiedy trzeba zwrócić uwagę.

  To, co napisałam powyżej to jedna część tej historii. Rodzice Mack nie radzą sobie z ogromem ciężaru, jaki przygniótł ich po samobójstwie córki, ale jest jeszcze druga strona. Mack, Ryan oraz ich przyjaciele. Często zagubieni, poddani niesprawiedliwej ocenie rówieśników, rzuceni na głęboką wodę „dorosłości”. Nie mając odpowiedniego wsparcia, mogą „utonąć”, pogubić cele i wartości, nie pojmować buzujących w nich emocji. Tijan pokazuje, jak wielkim ratunkiem może być przyjaciel, który rozumie. Jak przyjaźń i miłość mogą dodać siły. I cieszy mnie, że nie zrobiła tego, co dzieje się w części książek. Nie starała się wmówić, że to zawsze wystarczy. Czasem terapia, spojrzenie kogoś bezpośrednio niezaangażowanego w sprawę jest potrzebne. Pozwala uporządkować myśli. Dlatego podoba mi się fakt, iż Tijan pokazała czytelnikom, że terapia także może być drogą powrotu z tej przepaści, w którą wpadamy po tragedii.

  Na końcu muszę wspomnieć o sporym minusie – korekta książki niestety leży. Już dawno nie czytałam nic z tak wieloma błędami. Ogólnie styl Tijan jest nieco ciężki, pozbawiony plastycznych opisów, czasem można odnieść wrażenie, że coś nie zagrało, bo nie do końca wiadomo, kto mówi w danym momencie, ale dokładając do tego literówki, niepotrzebne wyrazy itp. robi się miszmasz. Szkoda.

  Podsumowując „Pozwól mi zostać” to książka naszpikowana emocjami, poruszająca trudne tematy i dająca do myślenia – szczególnie koniec, który sprawi, że jeszcze długo będziecie o niej rozmyślać. Tijan używa prostego języka, ale może właśnie tak powinna zostać opisana ta historia? Każdy znajdzie w niej coś dla siebie i każdy może wynieść z niej jakąś naukę. Wystarczy tylko odrobina dobrej woli. 
 Meg
Moja ocena 4/6
Za egzemplarz dziękuję 

You Might Also Like

0 komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Instagram

Subscribe