"Miłość szeptem mówiona" - Monika Joanna Cieluch [Lily]
lipca 06, 2018
Autor: Monika Joanna Cieluch
Tytuł: Miłość szeptem mówiona
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 422
Opis: Historia przyjaźni ubranej we
wszystkie odcienie miłości.
Margaret Megan Murphy to młoda,
zbuntowana Brytyjka, która nie lubi przyznawać się do swoich polskich korzeni.
Pewnego dnia jednak, za sprawą ultimatum postawionego jej przez egocentryczną i
upartą babkę, będzie musiała zmierzyć się z kwestią swojego pochodzenia. Pomóc
ma jej w tym wyprawa do kraju przodków, gdzie dziewczynę czeka trudna szkoła
przystosowania się do prawdziwego, pozbawionego luksusów życia...
Czy niepokorna Margaret poradzi
sobie w nowej, zupełnie obcej rzeczywistości? Czy wieś, której nazwy nie jest w
stanie nawet wymówić, może stać się jej drugim domem? I czy długo skrywana
tajemnica rodu Murphych wyjdzie w końcu na jaw?
„Zrzuciła z siebie pościel i w asyście niespokojnie bijącego serca boso
przemierzyła odległość dzielącą ją od skąpanego w słońcu balkonu. Zacisnęła
dłonie na drewnianej balustradzie, przymknęła oczy i zwróciła twarz w kierunku
ciepłych promieni słonecznych. Nie mogła uwierzyć, że koszmary znowu wróciły,
co więcej, nie potrafiła pogodzić się z myślą, że znowu jest w Strzyczewicach –
miejscu, które od lat wydawało jej się swoistym piekłem na ziemi.”
***
Po skończeniu tej powieści, przez
dłuższą chwilę wpatrywałam się w bezchmurne, letnie niebo. Zaczęłam zastanawiać
się nad przewrotnością życia, nad jego blaskami, przeplatanymi nieodmiennie
cieniami. Ta lektura nikogo nie pozostawi obojętnym. Tak wiele sprzecznych
uczuć towarzyszyło mi po przeczytaniu ostatnich stron powieści Moniki Joanny
Cieluch, że potrzebowałam chwili, by je sobie poukładać. „Miłość szeptem
mówiona” jest debiutem pisarki, i mogę od razu Wam wyznać, że bardzo udanym
oraz bezapelacyjnie zapadającym na długo w pamięć.
Autorka przedstawia historię
zbuntowanej, dwudziestosześcioletniej Brytyjki z polskimi korzeniami,
czerpiącej pełnymi garściami z londyńskich rozrywek, odkrywając powoli przed czytelnikiem
tajemnice rodzinne, które złamały niejedno serce, a nawet duszę.
Margaret Megan Murphy zawsze
miała wszystko, czego tylko zapragnęła i bardzo umiejętnie wykorzystywała,
zarówno swój niewątpliwy urok osobisty, jak również pieniądze swojej babki -
Sophie, by dobrze się bawić. Zatracając się w oparach alkoholu, imprez i
przygodnego seksu, staje się prawdziwym utrapieniem zmęczonej i zrozpaczonej
kobiety, która starała się wychowywać Margaret najlepiej jak potrafiła, odkąd
jej matka zostawiła dziewczynkę zaraz po jej urodzeniu, znikając z ich życia. Sophie
starała się zatem wraz ze swoim nieżyjącym już mężem Charliem zrobić wszystko,
by jej ukochana wnuczka nie skończyła jak jej nieodpowiedzialna matka.
Gdy przelewa się czara goryczy
wyskoków wnuczki, Sophie stawia ultimatum —
albo dziewczyna spędzi trzy miesiące w Strzyczewicach w Polsce u przyszywanej
ciotki Heleny, ucząc się czym jest prawdziwe życie i ciężka praca, lub też zostanie
w Londynie, lecz wydziedziczona, odcięta od pieniędzy i przywilejów jakie daje
jej nazwisko Murphy.
Choć
nie pragnie niczego bardziej, niż posłać babkę do diabła, Margaret postanawia
sprostać wyzwaniu i zdobyć należną jej fortunę i miejsce w rodzinnej firmie. To,
co się dzieje, gdy trafia na wieś, jest prawdziwą szkołą życia dla dziewczyny,
ale też odkrywaniem tego, że istnieje coś ważniejszego, niż pieniądze i wieczna
zabawa bez zwracania uwagi na to, kogo się przy okazji zrani.
Początki pracy Margaret w gospodarstwie Heleny, gdzie jej wnuk Tomasz prowadzi stadninę koni, są niesamowicie zabawne i pokazują, że do tej pory dziewczyna znała jedynie niewielką część życia, które codziennie toczą zwykli ludzie. Z rozbawieniem przyglądałam się powolnemu odnajdywaniu się dziewczyny w całkiem innej rzeczywistości i jej harcie ducha, by się nie poddać, choć wiele rzeczy przychodziło jej z trudem. W końcu jednak, znajduje dla siebie zajęcie, do którego ma niewątpliwy talent.
W
życiu bohaterki pojawia się także chłopiec, teraz już mężczyzna i to
niebagatelnie przystojny, z przeszłości, którego oględnie mówiąc, nie bardzo
darzy sympatią z uwagi na pewne zdarzenie z czasów gdy przebywała jako
sześcioletnia dziewczynka w Polsce. Mimo iż oboje nie cieszą się na myśl o
swoim towarzystwie i przymusowej współpracy, stopniowo rodzi się pomiędzy nimi
nić względnego porozumienia i oboje czegoś się uczą. Tomek przekonuje się, że
ocenianie ludzi, niczym książek po okładce może niejednokrotnie zaskoczyć, i to
pozytywnie, gdy zajrzy się do ich wnętrza. Margaret z kolei odnajduje w sobie
kobietę zdolną do głębszych uczuć, niż zwykły przygodny seks bez większego
zaangażowania w to serca.
Przyznam
się, że początkowe strony książki nie nastroiły mnie pozytywnie do głównej
bohaterki. Szczerze powiedziawszy bardzo mnie irytowała. Rozpuszczona panienka,
która nie doceniała ciężkiej pracy swoich dziadków, bawiąc się w najlepsze za
ich pieniądze. Miała za nic innych ludzi, uważając że to ona jest najważniejsza,
a reszta powinna się dostosować i dziękować za jej towarzystwo. Takie właśnie
miałam odczucia, lecz… Gdy stopniowo odkrywana jest historia Margaret i jej
rodziny, a ona sama spotyka na swojej drodze mieszkańców Strzyczewic, którzy
będą mieli także swój udział w rozwoju emocjonalnym głównej bohaterki, zaczęłam
zmieniać zdanie. Widząc jak bardzo w rzeczywistości była samotna w swoim
luksusie i imprezowym życiu, poczułam nawet współczucie dla niej przeplatane z
rodzącą się sympatią. Zobaczyłam w gruncie rzeczy bardzo zranioną małą
dziewczynkę, której brakowało tego, co najważniejsze — miłości i akceptacji
tego jaka jest, bez żadnego „ale”.
Także
retrospekcje jakie wprowadziła autorka i opisywane przez nią zdarzenia jakie
miały miejsce za młodych lat Sophie, dają nam szersze spojrzenie na całość
historii i możliwość zrozumienia teraźniejszości w jakiej próbuje się odnaleźć
Margaret.
Jedną
z ciekawszych postaci jest, do pewnego momentu bardzo tajemnicza młoda kobieta.
Majka, która już od początku pojawia się w przemyśleniach Tomasza, a którą następnie
osobiście poznajemy w stadninie, jest niesamowicie barwną postacią, a jednocześnie
dosyć enigmatyczną. Przez większość
powieści możemy się jedynie domyślać, co skrywa dwudziestodwuletnia, energiczna
i bardzo entuzjastycznie okazująca emocje dziewczyna, która od razu wiedziała,
że z Margaret połączy ją prawdziwa przyjaźń. Majka jest barwnym ptakiem tej
powieści, którego z przyjemnością możemy podziwiać.
Autorka
w książce porusza także bardzo trudny temat, jakim jest próba przygotowania się
na to, co nieuniknione, a na co nie mamy większego wpływu. Jest to historia o
stracie i próbą poradzenia sobie z nią. Ta książka to po prostu życie w czystej
postaci. Ze swoimi wzlotami i upadkami.
Fabuła
jest niezaprzeczalnie pasmem niespodzianek i sekretów, które ujawniane w
trakcie lektury spowodują, że czytelnik będzie z zapartym tchem przedzierać się
przez stajnię i pola lawendy, dotykając delikatnych kwiatów, by w końcu utonąć
w ich głębokim kolorze i przenikającym do szpiku kości zapachu, pozostawiającego
na długo swój ślad w naszej duszy.
Niewiele
książek ma dar wzruszenia serca tak, by po ich lekturze poczuć ukłucie w sercu
i myśl, jakie to wszystko wokół nas jest ulotne i nieprzewidywalne. „Miłość
szeptem mówiona” taką powieścią jest. Powoduje skrajnie sprzeczne emocje, od
śmiechu i rozbawienia zabawnymi sytuacjami, które spotykają główną bohaterkę,
po wzruszenie i płacz nad niesprawiedliwością losu i miłością, która nie zawsze
ma szczęśliwe zakończenie, a przynajmniej nie takie, jakie by mogło się wydawać,
że być powinno.
Ta
powieść pozostanie ze mną jeszcze długo. Nie jest beletrystycznym romansem,
lecz prawdziwym kolażem uczuć i ścieżką życia, jaką zapewne wielu z nas kroczy,
bądź jej doświadczyło.
„Historia
przyjaźni ubranej we wszystkie odcienie miłości” — jak głosi napis na okładce jest
idealnym określeniem tej świetnie napisanej, przejmującej i pozostawiającej
czytelnika w stanie próby zastanowienia się nad życiem książki. Jest to historia, którą
każdy powinien przeczytać.
Lily
Moja ocena to: 6/6
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Novae Res
0 komentarze