Niebo na własność - Luke Allnutt [Meg]
lipca 12, 2018
Autor: Luke Allnutt
Tytuł: Niebo na własność
Wydawnictwo:Otwarte
Rok wydania: 2018
Stron: 399
Kiedy
pierwszy raz zobaczyłam tę okładkę (która zresztą ogromnie mi się
podoba), wiedziałam, że to nie jest książka dla mnie. Podskórnie czułam,
że będzie wzruszająca i poruszy we mnie całe pokłady emocji, jednak nie
podejrzewałam nawet, ile łez przy niej wyleję. Może gdybym czytała ją
kilka lat temu, nie posiadając dziecka, nie zmiażdżyłaby mnie tak
okrutnie, jednak stało się inaczej. Choroba malucha, i to tak bardzo
poważna, to chyba dla mnie najtrudniejszy temat, jeśli chodzi o
literaturę. Mimo to nie żałuję ani sekundy poświęconej na przeczytanie
tej historii. Jeżeli chcecie dowiedzieć się dlaczego - zapraszam do
zapoznania się z moją opinią.
Mały Jack jest największym szczęściem, jakie mogło spotkać jego rodziców, Annę i Roba. Jest spełnieniem marzeń o posiadaniu potomstwa, po tym, jak stracili dwie poprzednie ciąże. Ten, kto przeżył podobną stratę, wie, jak wielkim cudem jest urodzenie zdrowego dziecka. I nagle to szczęście zostaje zburzone. U Jacka zostaje zdiagnozowany nowotwór mózgu. Rodzina z dnia na dzień musi zmierzyć się z druzgocącą wiadomością, która sprawia, że ich życie wypełnia się bólem i strachem. Rozpoczyna się nierówna walka. Rodzice starają się zapewnić Jackowi najlepszą opiekę, badania i sprawić, żeby nie czuł się w tym wszystkim zagubiony. On sam nie rozumie do końca wszystkiego co się wokół niego dzieje. Ma kilka lat i pojęcie choroby czy śmierci nie jest dla niego w pełni zrozumiałe. Bardzo podobało mi się pokazanie jak różnie Ann i Rob podchodzą do tego, co dzieje się w ich życiu. Jednocześnie jestem pewna, że oboje w równym stopniu kochają syna i oddaliby za niego życie. Jednak każdy z nas szuka swojego sposobu, by jakoś okiełznać bestię, którą niewątpliwie jest choroba bliskiej osoby.
Książka pisana jest z perspektywy ojca Jacka – Roba. Mężczyzna kocha swojego syna ponad życie i jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Niestety nawet największa miłość jest niczym w zmaganiu się z nieuleczalną chorobą. Pojawia się bezsilność. I to chyba ona jest najgorsza. Prawdę mówiąc, zawsze, kiedy dzieje się coś złego człowiek szuka winnego. Niestety tutaj ciężko znaleźć kogoś, kogo można obarczyć winą za chorobę. Rzucanie oskarżeń w stronę losu, Boga czy postępu cywilizacyjnego zwykle nie przynosi ukojenia.
Rob opowiada o wszystkich wydarzeniach w sposób wyważony. Nie znalazłam tu ani przesadnie ckliwych fragmentów, ani też nazbyt wyidealizowanych. Ta historia mogła wydarzyć się naprawdę, jest w niej realizm i chyba właśnie to sprawiło, iż tak bardzo mną wstrząsnęła. Codziennie w telewizji oglądamy reportaże czy nawet krótkie informacje o chorych dzieciach potrzebujących pomocy, o wygranej lub przegranej walce z chorobą czy o zbiórce na leki, operację oraz rehabilitację.
Ale "Niebo na własność" to nie książka o chorobie czy śmierci. To opowieść o rodzinie i o tym, z czym musi się zmierzyć podczas choroby jej członka. To opowieść o radzeniu sobie z trudnościami. O upadku i podnoszeniu się. To także podróż przez wszystkie etapy miłości Ann i Roba. Tak naprawdę choroby Jacka, opisów tego, przez co przechodzi i jak wygląda jego życie od momentu diagnozy, jest niewiele. Ta książka to studium relacji pomiędzy dwojgiem kochających się ludzi zmuszonych do patrzenia jak ich syn gaśnie. Naszpikowana emocjami, miłością oraz strachem. Chociaż przeczytałam ją już kilka dni temu, nadal o niej myślę. Patrząc na synka, modlę się, aby zawsze był zdrowy. Niebo to też świetne przypomnienie o tym, że nie należy zostawiać niczego na potem. Życie jest krótkie, nieprzewidywalne i bywa bardzo niesprawiedliwe, więc musimy korzystać z niego tu i teraz, nie za chwilę czy potem.
A teraz wrócę do tego, co napisałam na początku. Ta książka nie była dla mnie, ale... Polecam ją każdemu. Niezależnie od wieku czy płci. Bo jest piękna, prawdziwa i trudna. Zmusza do przystanięcia i spojrzenia na swoje życie. Do zastanowienia się na tym, czy przypadkiem nie marnujemy czasu, który został nam dany? Może się okazać, że mamy go tak niewiele… [...]
Moja ocena: 4,5/6
Meg
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Otwarte
0 komentarze