"Walka" Vi Keeland - czyli świetny początek serii MMA Fighter [Lily]
lipca 24, 2018
Autor:
Vi Keeland
Tytuł:
„Walka”
Rok
wydania: 2017
Wydawnictwo:
Kobiece
Opis
wydawcy:
W życiu profesjonalnego fightera walka może mieć
różne znaczenia. Nico Hunter dochodzi do wniosku, że ta pełna adrenaliny, rozgrywana
w klatce nie może równać się z wewnętrznymi zmaganiami z… samym sobą. Sprawy
komplikują się jeszcze bardziej, gdy spotyka prawniczkę Elle…
„Walka” była moim
pierwszym spotkaniem z Vi Keeland i mogę uznać je za bardzo udane. Autorka
ma niewątpliwie talent do przyciągania uwagi czytelnika ciekawymi historiami. Ta,
jaką nam przedstawia w niniejszej książce dotyczy złamanego przez jedno
nieszczęśliwe zdarzenie zawodnika MMA Nicholasa Huntera i młodej prawniczki Elle
James, która rozgrywa własną, wewnętrzną walkę z przeszłością jednocześnie
tocząc kolejną — o własne szczęście.
Vi Keeland rozpoczyna
książkę cytatem nieznanego autora:
„Pewnego
dnia ktoś pojawi się w twoim życiu
i
zrozumiesz, dlaczego nigdy
nie
wychodziło ci z kimś innym.”
Moim zdaniem, jest to
idealny wstęp do historii dwójki ludzi, którzy borykają się z demonami
przeszłości, jakie nieustannie ich nawiedzają, nie pozwalając zamknąć pewnego
etapu w życiu.
Oboje poznają się poprzez
dotychczasowego partnera Elle, Williama, gdy ten prosi kobietę o pomoc przy
sprawie swojego klienta, dotyczącej zerwania kontraktu o sponsoring. Nazwisko
Nico wydaje się jej znajome, lecz dopiero po spotkaniu orientuje się, skąd zna
sportowca. Pierwszy raz widziała go bowiem na jedynej walce, na jakiej była, i
niestety na tej, która złamała mężczyznę tak dogłębnie, że od tamtego czasu nie
jest w stanie ponownie wejść do klatki.
Nico od pierwszej
chwili czuje, że kobieta która ma doprowadzić do rozwiązania jego kontraktu o
sponsoring jest wyjątkowa. Jako mężczyzna pewny swojego uroku, nie bawi się w
podchody, tylko pojawia się następnego dnia w jej kancelarii i zaprasza Elle na
kolację. Nie bardzo wiedząc, czego może się po Nico „Pogromcy kobiet”
spodziewać, kobieta wiedziona ciekawością i będąca niewątpliwie pod wrażeniem
nieustępliwości mężczyzny zgadza się na spotkanie. Od tej pory, życie obojga będzie
ulegało zmianom, które doprowadzą do konfrontacji z własnymi pragnieniami i tragicznymi
wydarzeniami z przeszłości. Czy przezwyciężą problemy z jakimi oboje się borykają?
Tego dowiecie się czytając „Walkę”.
Co do samej fabuły mogę
powiedzieć, że jest ona ciekawa, poruszająca i z pewnością przy tej lekturze
nie będziecie narzekać na nudę. To, co jest warte zaznaczenia, to pokazanie
tego, jak wiele muszą poświęcać sportowcy, by osiągnąć sukces oraz to, ile
znaczy dla dzieciaków z problemami dobre zajęcie i trochę uwagi. Vi Keeland
porusza kwestię walk mieszanych i tego, że są one na tyle nieprzewidywalne, że
może zdarzyć się niemal wszystko. Pokazuje jak wiele znaczą w naszym życiu
osoby, które stoją za nami murem nawet wtedy, gdy sami je odpychamy, bądź
myślimy, że nie jesteśmy warci ich miłości.
„Mija chwila
ciszy, po czym Nico znowu się odzywa:
— Czego się
teraz najbardziej boisz?
Znam odpowiedź,
ale i tak się nad nią zastanawiam. Nie próbuję zetrzeć łez, które zaczynają
płynąć po mojej twarzy, bo mam nadzieję, że Nico ich nie zauważy w ciemności.
Jednak po chwili czuję na policzku jego dłoń ocierającą łzy.
Ciągle nie
zebrałam się na odwagę, by odpowiedzieć na jego pytanie, a tymczasem on mówi:
— Ja się boję,
że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry. Że zabiorę cię ze sobą do piekła,
do którego należę.”
Od razu spodobał mi się
styl, jakim posługuje się autorka. Język nie jest wulgarny, co nieodmiennie
doceniam w książkach z pogranicza romansu i erotyki, a sam tekst został dobrze
przetłumaczony bez tak zwanych „kwiatków”, które niekiedy psują przyjemność z
lektury. Również fakt, że fabuła została napisana z punktu widzenia zarówno
Elle, jak i Nico spowodowała, że tym chętniej czytałam kolejne strony, z
zainteresowaniem poznając ich oboje. Jest to książka, którą się czyta bardzo
płynnie i szybko. Mamy konkretną historię i określone demony przeszłości, które
zostają w całości wyjaśnione. A jednak, pomimo tego miałam nieodpartą ochotę
spędzić nieco więcej czasu z Nico, Elle i ich przyjaciółmi. Z radością więc
przyjęłam, że kolejne dwie części trylogii Fighter nie są całkowicie oderwane
od moich ulubieńców. Ale o tym, może napiszę następnym razem. :D
Bohaterowie są wyraziści,
dość ciekawie nakreśleni i niewątpliwie bardzo różni, a jednocześnie tak
podobni. Takie połączenia wręcz uwielbiam. Bo i cóż może połączyć zawodnika MMA
z prawniczką, poza gorącym romansem? Jak się okazuje, całkiem sporo, gdy
spojrzymy głębiej niż wyłącznie na to, co pokazują na zewnątrz Nicholas Hunter
i Elle James.
Elle, mimo że wydaje
się drobną kobietką przy potężnej postury Nico, to jednak ma twardy charakter i
doskonale wie, że znajdując właściwą osobę, walczy się o nią nawet wtedy, gdy
ta robi wszystko, by każdego od siebie odepchnąć. Sama też usiłuje sobie
poradzić z pogodzeniem się z wydarzeniami, które doprowadziły do tego, że z
nikim jeszcze nie była do końca szczera. Przed nikim całkowicie się nie odkryła.
Nie uważała, że warto. Jednak, w jej życiu pojawił się pewien niezłomny
mężczyzna, który pragnie jej w całości, te blaski, które ze sobą niesie, jak i
cienie ciążące na jej ramionach.
„Przez
długi okres omijałam uczucia, a moje życie było bezbarwne. To trwało zbyt
długo. Pierwszy raz od dłuższego czasu naprawdę chcę czuć. Poczuć wszystkie
pozytywne emocje, negatywne i te, które są pomiędzy.”
Nicholas zaś, to mój
numer jeden tej książki, mimo iż Elle jest także interesująca, to właśnie Nico
mnie zaintrygował najbardziej. Mężczyzna od razu wzbudził moją sympatię i
niejednokrotnie miałam ochotę przytulić go mocno do serducha. Silny, a
jednocześnie, tak po ludzku, kruchy. Same sprzeczności zamknięte w człowieku,
który musi przede wszystkim zmierzyć z własnymi demonami i wybaczyć samemu
sobie oraz zaufać tym, którzy w niego wierzą i niezłomnie stoją u jego boku.
To, co warte jest
podkreślenia to świetne poczucie humoru autorki, która potrafi rozładować
napiętą i obfitującą w emocje chwilę poprzez dodanie tej warstwy
humorystycznej, dzięki czemu czytelnik ma możliwość złapania oddechu i
roześmiania się, nawet i przez łzy, które zakręciły cię przed momentem w
oczach.
„— Co cię
gryzie, synu?
— Nic.
— No dobra. Jak
sprawy z Elle?
— Świetnie. —
Podnoszę z ziemi skakankę i zaczynam skakać z ogromną szybkością. Lina przesuwa
się pod moimi stopami dwukrotnie podczas jednego skoku.
— Preach? —
Ściszam głos, by nikt na siłowni mnie nie słyszał. — Jak długo normalni ludzie
spotykają się, zanim zaczną ze sobą sypiać?
Trener zaczyna
się śmiać. Myśli, że żartuję.
— Nie, pytam
serio. Jak długo? (…)
— No tak,
przywykłeś do dziewczyn, które zrzucają przed tobą majtki, zanim w ogóle się do
nich odezwiesz. I powiesz coś głupiego, jak to masz w zwyczaju. — Preach się
śmieje pod nosem. — W końcu znalazłeś taką, która każe ci na to zapracować?”
Warto też przyjrzeć się
samej okładce, która jest utrzymana w ciemnej kolorystyce, przełamywanej
czerwienią. Mężczyzna pochylony, jakby w modlitwie, idealnie pasuje do tego, z
czym boryka się główny bohater. Okładka została bezbłędnie dobrana do treści,
przyciągnął mój wzrok, a sama treść mnie nie zawiodła. Jest to rewelacyjna
historia, bardzo dobrze opisana przez autorkę, do której z całą pewnością będę
wracać przy kolejnych jej powieściach wydawanych w naszym kraju.
Szczerze mogę Wam tę
lekturę polecić. Będziecie się śmiać, jak i wzruszać, przeżywać wraz z
bohaterami rozwój ich związku i może nawet uronicie łzę nad losem, który oboje
bardzo doświadczył swymi cieniami. Czy w końcu zaświeciło dla Elle i Nico
słońce? Bierzcie w swoje czytelnicze łapki „Walkę” i przekonajcie się sami. ;)
Lily :)
Moja ocena to: 5/6
0 komentarze