"Rykoszet" - Marek Stelar [Arystokratka]
lipca 20, 2018
„Rykoszet”
Autor:
Marek Stelar
Kategoria:
thriller, sensacja, kryminał
Wydawnictwo:
Videograf
Stron:
480
„Kiedy
kara staje się zemstą, a droga, która do niej prowadzi, jest
pułapką bez wyjścia”
Po
tym jednym zdaniu od razu zostałam kupiona, wiedząc, że spodoba mi
się ten kryminał. Dodam do tego: polski kryminał osadzony w
naszych rodowitych realiach! Coraz bardziej przekonuję się do
książek polskich twórców, tym bardziej, kiedy trafiam na same
dobre pozycje. O Marku Stelar jeszcze nigdy nie słyszałam, nie
czytałam żadnego jego tekstu, natomiast po „Rykoszecie” raczej
skuszę się na dalsze tomy serii „Krugły i Michalczyk”. Ale do
rzeczy, bo przecież każdy czeka na opinie, a nie moje wstępne
pogadanki!
Historia
opowiada o losach rodziny Rudzkich z 1969 roku oraz w dalszych
latach, oraz o komisarzu Krugłym z 2010 roku. 18 marca ’69 roku w
Szczecinie ma miejsce ostatnia egzekucja na terenie Polski. Mężczyzna
zostaje skazany za szpiegostwo, a jego karą jest śmierć przez
rozstrzelanie. Nikt nie patrzy czy Stanisław ma dwóch, młodych
synów oraz żonę. Adwokat nie daje rady wyprosić dla klienta
łaskawszego wyroku, dlatego mężczyzna ginie, a od tej pory zostaje
pokazany los Tadeusza Rudzkiego, jego brata i matki. W książce
również mamy toczącą się historię współczesną, wiele lat po
dokonaniu egzekucji. Głównym bohaterem jest komisarz Robert Krugły
z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, który razem z
prokuratorem Mateuszem Michalczykiem muszą rozwiązać zagadkę
zbrodni paru osób, w tym urzędniczki Starostwa Powiatowego, znanego
malarza i grafika jak również starego mężczyzny. W pewnym
momencie losy dwójki bohaterów, Krugłego oraz Rudzkiego, splatają
się ze sobą, a tajemnic zbrodni tworzy się coraz więcej. Na jaw
wychodzą nowe fakty, przez co prokurator oraz komisarz muszą się
pośpieszyć, aby złapać szaleńca, tudzież mordercę z całkiem
wypracowanym działaniem. Nikt jeszcze nie wie czy sprawca kieruje
się zemstą, zwykłą rozrywką, co tylko potęguje tajemniczy
klimat w powieści.
„Nie
wiedzieli, czy pracuje, czy szpera w sieci, czy może gra w sapera”
Historia,
którą przedstawił nam autor to naprawdę trzymający w napięciu
dobry kryminał. Każda zagadka, którą wprowadził do książki
Marek Stelar ma swoje logiczne, jasne wyjaśnienie, a dzięki
komisarzowi Krugłemu oraz prokuratorowi Mateuszowi robi się jeszcze
ciekawej. Połączenie tej dwójki była znakomitym pomysłem, nieraz
dzięki nim mogłam się zaśmiać. Zachowywali się jak stare, dobre
małżeństwo po przejściach. Oboje zostali naprawdę świetnie
wykreowani, ale żeby nikt sobie nie pomyślał, że stawiam ich na
pierwszym miejscu, nie tylko oni mi się spodobali w swojej
prostocie, zachowaniu czy charakterze. Psychologiczny obraz mordercy
był tak dobrze skonstruowany, iż odnosiłam wrażenie, że czytam
powieść człowieka, który zawodowo zajmuje się pracą w wydziale
zabójstw.
Od
paru tygodni namiętnie czytam kryminały, w tym od Jo Nesbø
czy Mroza, więc mogę stwierdzić, że „Rykoszet” również może
z nimi konkurować. Swoją drogą odnosiłam wrażenie, iż Robert
Krugły to trochę Henry Hole. Oboje mają swoje własne, niekiedy
kontrowersyjne metody śledcze, oboje sprawiają, że czytelnik
automatycznie darzy ich sympatią, oboje są profesjonalistami,
chociaż Hole ma pewne minusy, o których teraz nie będę się
rozwodzić. W „Rykoszecie” podobało mi się całe rozwiązanie
tajemnic śmierci tych kilku osób, gładkie przechodzenie z akcji z
1969 do akcji z 2010 roku, a przecież to spory skok w czasie, za co
brawa dla autora. Wplótł do swojej powieści wiele autentycznych
ciekawostek czy wspominek, parę faktów z historii, co było bardzo
interesujące. Od kiedy sięgnęłam po tę lekturę, czytałam ją
namiętnie, nie mogąc przestać myśleć „co dalej?”.
„Potęga
mediów. Dzięki temu przeciętny zjadacz chleba stawał się
ekspertem z dziedziny kryminalistyki”
Na
początku myślałam, że ten sposób narracji nie jest dla mnie.
Dwie perspektywy czasowe, czy aby to na pewno coś, co mnie
zafascynuje? A jednak. Już po kilkudziesięciu stronach przywykłam
i leciałam z rozdziałami jak szalona. Pomimo że parę rzeczy
przewidziałam, niektóre za bardzo się dłużyły, to „Rykoszet”
czytało mi się przyjemnie i w miarę szybko. Treściwy, dobry
kryminał z równie dobrymi, świetnie stworzonymi bohaterami, mocną
historią, z humorystycznymi komentarzami prokuratora oraz komisarza.
Szkoda, że książka jest mało znana, ale może w przyszłości się
to zmieni, a przynajmniej taką żywię nadzieję. Będę miło
wspominać tę lekturę i z pewnością jeszcze kiedyś do niej
powrócę, przede wszystkim sięgając po dalsze tomy, bo połączenie
Krugły i Michalczyk to połączenie idealne!
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Videograf.
Do
poczytania,
Arystokratka
0 komentarze