Twarz Grety di Biase - Magdalena Knedler [Arystokratka]
lipca 14, 2018
Tytuł:
„Twarz
Grety di Biase”
Autor:
Magdalena Knedler
Kategoria:
literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo:
Novae Res
Stron:
396
Opis:
Opowieść o miłości, pasji i sztuce. I o zagadce zaszyfrowanej w kilku obrazach.
Adam Dancer, właściciel niewielkiej galerii na wrocławskim Rynku, kupuje od tajemniczej włoskiej malarki dwa portrety. Twarz na nich ukazana wydaje się nie tylko piękna, ale przede wszystkim zagadkowa. Obrazy przedstawiają tę samą osobę, ale w skrajnie odmienny sposób. Dlaczego?
Zagadki nie rozwiązuje coraz bardziej intymna korespondencja, jaka zawiązuje się pomiędzy Adamem a Gretą di Biase – autorką obydwu portretów. Wreszcie Adam, zdeterminowany, by poznać prawdę, i coraz bardziej zaangażowany w relację z Gretą, wyrusza do Włoch, aby ją odnaleźć. Podróż ta zmusi go do stawienia czoła własnym ograniczeniom – silnej nerwicy i stanom lękowym, których doświadcza od lat. Czy pomimo licznych przeciwności uda mu się odnaleźć Gretę? I czy będzie to Greta, którą zna z listów?
Recenzja:
Magdalena
Knedler to kolejna polska autorką, od której sięgnęłam po
książkę. Nie powiem, kusząca była sama okładka, opis oraz
tytuł, spowity delikatną aurą tajemniczości. „Twarz Grety di
Biase” po przeczytaniu od razu wylądowało na mojej półce
chwały, niesamowitych polskich perełek, które warto polecać ze
względu na treść na wysokim poziomie. Przez całą lekturę czułam
zafascynowanie, chciałam poznać tajemniczą, odległą Gretę,
chciałam wreszcie porozmawiać z Adamem, naszym głównym bohaterem.
Czułam emocje, które wręcz wylewały się ze stron książki oraz
pisanych przez postacie e-maili. Była to kolejna słodko-gorzka
lektura i z pewnością jeszcze nieraz wrócę do „Twarzy Grety di
Biase”. Teraz jednak zacznę od początku.
Historia
opowiada o właścicielu małej, całkiem dobrze prosperującej
galerii sztuki Chiary, Adamie. Mężczyzna to niemalże pedant z
licznymi lękami oraz strachami siedzącymi gdzieś w zakamarkach
umysłu. Odizolowany od świata, żyje sztuką, dzięki czemu trafia
na niesamowite portrety, które od razu zaczynają go interesować.
Okazuje się, że autorką pięknych, lecz tajemniczych obrazów jest
równie tajemnicza Greta di Biase. Adam kupuje od niej prace, by
mogły wisieć w Chiarze, jednak nie każde wystawia. Zatrzymuje w
biurze dwa z nich, nie mogąc przestać myśleć, czy portrety
przedstawiają autorkę, jaka historia kryje się za smutnym wyrazem
postaci z obrazu. Oboje rozpoczynają korespondencję przez maila,
coraz bardziej zażyłą, coraz bardziej otwartą i wychodzącą poza
sfery zawodowe. Adam nie kryje swej fascynacji Gretą, zadaje jej
mnóstwo pytań, aż wreszcie decyduje się wyjechać do rodzinnych
Włoch autorki prac, aby nie tylko zwiedzić wszystkie miejsca, o
których wspomniała Greta w listach, lecz także po to, by wreszcie
odnaleźć kobietę i porozmawiać z nią twarzą w twarz. Adam
jeszcze nie ma tego pojęcia, jednak tym wyjazdem zmienia całe swoje
dotychczasowe życie i spojrzenia na to, na co wcześniej nie zwracał
większej uwagi.
„Niekiedy
wystarczy doświadczyć czegoś raz lub dwa razy, by tak naprawdę
doświadczyć tego przez całe życie — albo wręcz sprowadzać
swoje życie do tych wydarzeń”
Właściciel
galerii na wrocławskim rynku pragnie poznać odpowiedzi na swoje
pytania, a jego przygoda we Włoszech coraz bardziej zbliża go do
zagadkowej autorki portretów nie tylko pięknych, co tajemniczych.
Gdy Adam podróżował po wymarzonej przeze mnie Lombardii, chodził
uliczkami Bergamo, wcześniej Voltri, zwiedzał, opisywał
krajobrazy, a sztuka wręcz wylewała się z tej książki. W „Twarzy
Grety di Biase” dostałam to, co uwielbiam. Dostałam mnóstwo
włoskiej kultury, dostałam piękne opisy włoskich miast czy
mniejszych wioseczek lub wysepek, dostałam również sztukę, która
w tej pozycji odgrywa bardzo ważną rolę (tak samo jak
korespondencja między bohaterami). Analizy obrazów, własna
interpretacja, rozwodzenie się nad drobnymi kwestiami, doszukiwanie
się nawet najdrobniejszych szczegółów. Przyznam, że czasami w
trakcie czytania lekko męczyły mnie te spore opisy sztuki, cała ta
szczegółowość, dbanie o każdy detal, jednak po pewnym okresie
chłonęłam wszystko co było do zaoferowania przez tę książkę,
a proszę mi wierzyć, było tego całkiem sporo.
Już
dawno nie miałam takiej ochoty poznać głównej bohaterki,
przeczytać jakiś dialog z nią w roli głównej. Pojawiały się
listy i była to jedyna forma, dzięki której mogłam ją poznać,
zrozumieć tragiczną, smutną historię. Autorce udało się
stworzyć świetną żeńską postać i nie trzeba było do tego
żadnych dialogów czy nawet spotkań bohaterów. Wystarczyły mi
listy, które do siebie wysyłali, by poznać siebie nawzajem.
Przeżywałam „Twarz Grety di Biase”, w szczególności pod
koniec. Swoją drogą zakończenie lekko zwaliło mnie z nóg, gdy
wreszcie odkryto wszystkie karty. Brawa dla Magdaleny Knedler, że
chciała wycisnąć ze mnie łzy, które naprawdę nie lubią
wypływać na powierzchnie! Ogromny plus za przelewanie pokładów
emocji na kartki papieru. To było jak bomba eksplodująca w wielu
momentach w trakcie czytania. Historia bardzo mnie wzruszyła,
sprawiła, że z przyjemnością udałabym się do miejsc polecanych
przez Adama oraz Gretę, zobaczyłabym na własne oczy obrazy, o
których była mowa, zaciągnęłabym się powietrzem w Genui,
jeszcze raz przeżyła „Twarz Grety di Biase”.
„Każdy
nosi w sobie jakąś opowieść. Wciąż się rozwijającą i
nieprzewidywalną. Zmierzającą do finału, który dla każdego jest
wielką niewiadomą”
Będę
bardzo dobrze wspominać tę książkę i tak jak napisałam na
początku, jeszcze do niej wrócę, tym razem może we Włoszech, gdy
pojadę zwiedzać te piękne zakątki, o których możemy przeczytać
właśnie w tej pozycji. Dla miłośników sztuki, Włoch, tajemnic,
powoli budującej się, wyjątkowej relacji, to idealna książka.
Dostarczyła mi wielu przeżyć, dała inne spojrzenie na pewne
kwestie i po raz kolejny zostałam zachęcona do zgłębienia się w
sztukę. Ogromne brawa dla autorki. Oby więcej takich dobrych
pozycji na naszym rodowitym rynku!
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Arystokratka
0 komentarze