"Miasteczko Worthy" Marybeth Mayhew Whalen, czyli prawda za fasadą kłamstw [Ann]
marca 14, 2019
Tytuł: „Miasteczko Worthy”
Autor: Marybeth
Mayhew Whalen
Wydawnictwo: EditioBlue
Wydano: 15.01.2019
Stron: 276
Opis wydawcy:
Zakłócające
zimną jesienną noc wycie syren w Worthy, małym miasteczku w stanie
Georgia, zmienia triumf w tragedię. Zaledwie kilka godzin po tym,
jak drużyna Wildcats zwyciężyła, miasteczkiem wstrząsa wiadomość
o śmierci trzech cheerleaderek, których pełne perspektyw życie
zostało ucięte w tragicznym wypadku. Podobno spowodował go
kierujący drugim pojazdem chłopak – jedyny ocalały. Gdy
zaczynają krążyć plotki i padają oskarżenia, zawiązują się
sojusze, a na jaw wychodzą długo skrywane sekrety.
W
centrum wydarzeń znajdują się cztery kobiety. Każda z nich boryka
się ze stratą, wstydem, z żalem i kłamstwami: Marglyn,
rozpaczająca matka, Darcy, której syn siedział za kierownicą,
Ava, nauczycielka na zastępstwie ukrywająca skandaliczne zdarzenia,
i Leah, cheerleaderka, która powinna wtedy jechać z przyjaciółkami,
ale zrezygnowała. Czy jeśli prawda wyjdzie na jaw, przyniesie tym
czterem kobietom odkupienie, czy upadek?
~*~*~*~
Worthy
to małe, amerykańskie miasteczko. Na pierwszy rzut oka mogłoby
wydawać się miejscem spokojnym, sielskim, gdzie wszyscy znają
współmieszkańców, a życie toczy się idealnym rytmem. Jednak ten
pozorny spokój zostaje zburzony pewnej nocy, gdy dochodzi do
tragicznego wypadku. Niespodziewana śmierć trzech popularnych
cheerleaderek sprawia, że brudne sekrety wychodzą na światło
dzienne.
Klimat
i tematyka powieści przywodzą mi na myśl serial „Wielkie
kłamstewka” oraz serię „Pretty little liars”. Zaletą
zdecydowanie jest wielopłaszczyznowość intryg i poruszanych przez
Marybeth Mayhew Whalen zagadnień. Dzięki wprowadzeniu różnorodnych
bohaterów, znajdzie tutaj coś dla siebie zarówno nastolatka jak i
dorosła czytelniczka. Śledzenie losów czterech głównych
bohaterek pozwala wyrobić sobie pełny obraz miasteczka i umożliwia
poznanie tej samej historii z różnych perspektyw.
Darcy
to matka chłopaka, który doprowadził do tragedii. Kiedyś
popularna dziewczyna, która związała się z licealną gwiazdą
futbolu, dziś kobieta, próbująca wrócić do normy po odejściu
męża do innej. W trakcie powieści możemy obserwować jak w wyniku
wypadku zostaje przez innych mieszkańców obarczona
współodpowiedzialnością i zepchnięta poza nawias. Możemy też
przekonać się, śledząc jej wątek, co gotowa jest zrobić matka,
by chronić własnego syna.
Marglyn
– jej córką była jedna z zabitych w wypadku cheerleaderek. W
częściach historii pisanych z jej punktu widzenia, przyglądamy się
procesowi godzenia się ze stratą. Ta część powieści uświadomiła
mi, jak łatwo możemy stracić kogoś bliskiego, więc warto lepiej
wykorzystywać wspólne chwile i traktować drugą osobę tak, by
później nie żałować, że ostatnimi słowami, które zamieniliśmy
była kłótnia lub wyrzuty.
Kolejną
z bohaterek, której perspektywę poznajemy jest Ava. Nauczycielka
angielskiego, która nie pochodzi z Worthy, ale przyjechała tutaj
dla męża i dzieci. Traktowana przez wszystkich jako outsiderka,
odstawiona na boczny tor przez zajętego pracą we własnej
restauracji małżonka, wplątuje się w zakazaną relację, która
może przekreślić jej przyszłość.
I
wreszcie Leah, dziewczyna, która też miała jechać feralnej nocy
tamtym samochodem, jednak w ostatniej chwili coś potoczyło się
inaczej. Przytłoczona nagłą stratą przyjaciółek i własnymi
traumatycznymi przeżyciami pamiętnego wieczoru, próbuje na nowo
odnaleźć w sobie siłę.
„Ale czy każdy przyparty do muru człowiek nie robił tak samo? Tworzył sobie prawdę, z którą mógł żyć?”
Autorka
naprawdę dobrze oddaje atmosferę małego, przesiąkniętego
stereotypami miasteczka, w którym plotki roznoszą się lotem
błyskawicy, mogąc w ułamku sekundy zniszczyć czyjąś reputację.
Zarówno bohaterki pierwszoplanowe jak i pozostałe postacie
naszkicowane są z dużą wprawą; każdy wydaje się rzeczywisty,
mając zarówno zalety jak i wady oraz dopracowaną historię. Możemy
też uwierzyć w przemianę, jaka dokonuje się w nich podczas
rozwoju wydarzeń. W wielu książkach brakuje mi emocji, które
możemy odbierać jak prawdziwe. Często trudno pozbyć się
wrażenia, że to tylko papierowa, wymyślona historia. W „Miasteczku
Worthy” nie miałam takiego problemu, dzięki sprawnemu połączeniu
wątków i zarysowaniu wiarygodnego otoczenia. Sama intryga została
poprowadzona na tyle ciekawie, że przez większość lektury wciąż
zastanawiałam się, co tak naprawdę zaszło i czy wypadek nie był
jedynie zasłoną dymną dla innej sprawy. Nie będę zdradzać
szczegółów, ale naprawdę warto przeczytać.
Ostrzegam
jednak, że nie jest to książka, która przypadnie każdemu do
gustu. Jak to bywa w thrillerach obyczajowych styl pisania jest nieco
bardziej skomplikowany, sprawy nie ułatwia też mnogość bohaterów,
więc osoby, które lubią proste historie z jednym głównym
wątkiem, gdzie nie trzeba wysilać umysłu i łączyć faktów, mogą
poczuć się rozczarowane.
Podsumowując,
„Miasteczko Worthy” to bardzo dobry thriller obyczajowy,
wiarygodnie przedstawiający życie w niewielkiej amerykańskiej
miejscowości przesiąkniętej intrygami, gdzie prawie każdy może
mieć coś na sumieniu, ale dla podtrzymania idealnej fasady, sekrety
są głęboko skrywane. Polecam czytelnikom, którzy poszukują
trochę bardziej wymagającej rozrywki podczas czytania. Sama byłam
na tyle zadowolona z lektury, że z chęcią sięgnę po kolejną
książkę tej autorki.
Moja ocena: 5,5/6
Autor: Ann
0 komentarze