"Wiedźma morska" Sarah Henning, czyli baśniowa opowieść o magii [Ann]
maja 03, 2019
Tytuł: „Wiedźma morska”
Autor: Sarah Henning
Wydawnictwo: NieZwykłe
Wydano: 27.02.2019
Stron: 301
~*~*~*~
Opis wydawcy:
Wszyscy
znają koniec tej opowieści.
Syrena,
książę, pocałunek prawdziwej miłości.
Lecz
przedtem była trójka przyjaciół – jedna z nich wzbudzała
strach, drugi pochodził z rodziny królewskiej, a trzecia nie żyła.
Po
tym, jak jej najlepsza przyjaciółka, Anna, utonęła, Evie stała
się wyrzutkiem w swoim małym rybackim miasteczku.
Dziwolągiem.
Przekleństwem.
Wiedźmą.
Przy
brzegu zaczyna pojawiać się dziewczyna niezwykle podobna do Anny,
i, mimo jej zaprzeczeń, Evie jest przekonana, że jej przyjaciółka
wciąż żyje. Że jej magia okazała się nie być tak bezużyteczna,
jak się wydawało. Dlatego gdy obie dziewczyny wpadają w oko – i
skradają serca – dwóm czarującym książętom, Evie wierzy, że
w końcu ma szansę żyć długo i szczęśliwie.
Niemniej
jednak jej przyjaciółka skrywa tajemnicę. Nie może zostać w
Havnestadzie ani poruszać się na dwóch nogach, chyba że Evie
znajdzie sposób, by jej pomóc. Teraz Evie zrobi wszystko, aby
uratować człowieczeństwo swojej przyjaciółki oraz serce swojego
księcia, w którym drzemie potęga jej magii, jej oceanu oraz jej
miłości, aż w końcu zbyt późno odkryje prawdę, jak kryje się
za zawartą przez nią umową.
~*~*~*~
Baśń
o małej syrence jest jedną z moich ulubionych, dlatego powieść
„Wiedźma morska” wpadła mi w oko, gdy tylko zobaczyłam jej
piękną okładkę.
Oczekiwałam
wciągającej, pełnej magii baśni, bazującej na dobrze znanych z
pierwowzoru motywach i właśnie to otrzymałam, choć w konfiguracji
nieco innej niż ta, której się spodziewałam. „Wiedźma morska”
nie jest bowiem retellingiem historii Małej syrenki. Poznajemy w
niej genezę innej postaci z tej historii, ale nie będę tutaj
zdradzać, o kogo chodzi, choć pewnie niektórzy już się
domyślają.
Wydarzenia
w powieści śledzimy z perspektywy głównej bohaterki, Evie, która
jednocześnie jest narratorem. Dziewczyna mimo młodego wieku zdążyła
poznać już smak straty i poczucia winy: przed laty zginęła jej
matka, a po kilku latach najlepsza przyjaciółka Evie – Anna –
utonęła podczas ich wspólnej zabawy. Od tamtej pory Evie jest
szkalowaną przez otoczenie biedną, córką rybaka, a jedną z
nielicznych wspierających ją osób pozostaje jej najlepszy
przyjaciel książę Nik. Evie darzy również uczuciem książęcego
kuzyna Ikera. Niestety dzieli ich przepaść w postaci różnicy
statusu społecznego oraz pewna skrywana przez Evie tajemnica.
Nastolatka włada bowiem, podobnie jak jej zmarła matka, czy ciotka,
magią, co jest w Havnestadzie surowo zabronione, a karą za używanie
czarów jest śmierć.
Evie
jest dość dobrze wykreowaną bohaterką, choć w pewnych momentach
jej naiwność była dla mnie wręcz bolesna, szczególnie że nie
została wychowana pod kloszem i zdążyła poznać ludzi od tej
gorszej strony. Ale dobrze, przyjmijmy, że młodość może być
jakimś usprawiedliwieniem, a tęsknota za utraconą przyjaciółką
i wyobcowanie sprawiają, że bardzo łaknie uczuć innych osób.
Pomijając ten mankament, można kibicować jej poczynaniom. Jest
uczciwa, odważna, dobra i musi zmagać się z konsekwencjami
posiadania magii.
O
pozostałych bohaterach, czy tajemniczej dziewczynie – Annemette –
pojawiającej się niespodziewanie u brzegu morza i szybko
zjednującej sympatię Evie nie chcę pisać, by nie odbierać Wam
przyjemności z poznawania ich losów. Wspomnę jedynie, że
zachowanie postaci nie raz mnie zaskoczyło, co jest dużą zaletą
powieści.
Akcja
książki początkowo toczy się niespiesznie, pozwalając nam
wsiąknąć w klimat nadmorskiej miejscowości i poznać panujące
tam prawa. Można pozwolić by historia nas uśpiła i oczarowała, a
w pewnym momencie następują zwroty zdarzeń, które biorą nas
kompletnie z zaskoczenia i zmieniają całe postrzeganie koncepcji,
jaką stworzyliśmy sobie w głowie. To właśnie nieszablonowe
zakończenie jest największym atutem „Wiedźmy morskiej”. Dodać
do tego można też bardzo dobre sterowanie przez autorkę naszymi
emocjami. Oczywiście mamy tutaj, jak to w baśniach bywa, motyw
pocałunku prawdziwej miłości, zakochanych, młodych ludzi, jednak
na pierwszy plan wysuwa się opowieść o sile przyjaźni, o
niszczących wyrzutach sumienia, czy wreszcie o zemście, która
potrafi przesłonić wszystko inne.
Spędziłam
miłe popołudnie przy lekturze „Wiedźmy morskiej”. Mogę
polecić ją fanom nieco lżejszej fantastyki, szczególnie
nastolatkom, choć nie jest to opowieść skierowana wyłącznie do
nich. Niesie ze sobą pewne uniwersalne wartości i prawdy, które
docenią również czytelnicy w starszym wieku. Na koniec dodam, że
w przyszłości ukaże się drugi tom tej historii i myślę, że
warto na niego czekać.
0 komentarze