"Mroczne szepty" Jo MacGregor, czyli doktor wie najlepiej [Ann]
sierpnia 25, 2019
Tytuł: „Mroczne szepty”
Autor: Jo MacGregor
Wydawnictwo: Kobiece
Wydano: 12.06.2019
Stron: 328
~*~*~*~
Opis wydawcy:
Pomiędzy
znieczuleniem a przebudzeniem są jeszcze mroczne szepty…
Gdy pod wpływem hipnozy pacjentka wyjawia psychoterapeutce, Megan Wright, że jest ofiarą molestowania i psychicznych tortur ze strony ginekologa, ta postanawia zbadać sprawę. Zdeterminowana, lecz zobowiązana tajemnicą lekarską, będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwu i podjąć walkę ze zdeprawowanym mężczyzną. Czy uda jej się położyć kres bezwzględnym praktykom i ocalić inne kobiety?
Gdy pod wpływem hipnozy pacjentka wyjawia psychoterapeutce, Megan Wright, że jest ofiarą molestowania i psychicznych tortur ze strony ginekologa, ta postanawia zbadać sprawę. Zdeterminowana, lecz zobowiązana tajemnicą lekarską, będzie musiała stawić czoła niebezpieczeństwu i podjąć walkę ze zdeprawowanym mężczyzną. Czy uda jej się położyć kres bezwzględnym praktykom i ocalić inne kobiety?
~*~*~*~
Co
skusiło mnie do sięgnięcia po powieść „Mroczne szepty”? Nie
będę chyba oryginalna stwierdzając, że i tym razem przyciągnęła
mnie okładka przypominająca rysunki wykorzystywane do testu
Rorschacha. Liczyłam na niebezpieczną podróż w głąb skażonego
złem umysłu przestępcy i na trzymające w napięciu odkrywanie
jego tożsamości i motywów. To, co otrzymałam, niestety nie do
końca spełniło moje oczekiwania.
Więź
między pacjentem, a jego lekarzem należy do jednego z najbardziej
intymnych połączeń. Tym bardziej straszna wydaje się możliwość,
że lekarz może chcieć skrzywdzić kogoś, kto powierza mu swoje
zdrowie i życie. Właśnie na tym lęku bazuje powyższa powieść
Jo MacGregor „Mroczne szepty”. Jej akcja toczy się w latach
współczesnych w RPA, gdzie nadal widoczne są ślady dawnych
podziałów.
Główną
bohaterką jest psycholożka Megan Wright, pracująca w szpitalu.
Jedna z jej klientek (jak pacjentów określa sama Megan) została
okaleczona podczas zabiegu przez pracującego w tym samym szpitalu
ginekologa. To wydarzenie wywołało u kobiety wielką traumę, z
którą próbuje sobie radzić przy pomocy psychoterapii.
Zaniepokojona swoimi odkryciami Megan zaczyna prywatne śledztwo i
wkracza na ślad zaburzonego ginekologa, który według jej ustaleń
skrzywdził wcześniej również inne kobiety. Psycholożka chcąc
uchronić przed podobnym losem kolejne, postanawia działać.
Sam
pomysł na fabułę jest ciekawy. Dodając do tego, że autorka przez
wiele lat pracowała zawodowo z ofiarami zbrodni i inspirowała się
prawdziwymi wydarzeniami, spodziewałam się thrillera medycznego na
wysokim poziomie, z rozbudowaną warstwą psychologiczną postaci,
głębokim studium przypadku. I jasne, nie zrozumcie mnie źle.
„Mroczne szepty” to nie jest zła książka. Po prostu jeśli
ktoś ma za sobą już wiele pozycji z tego gatunku, oczekuje czegoś
więcej. Pewne zwroty akcji wydają się wtedy oczywiste, a niektóre
rozwiązania zbyt łatwe. Podczas lektury powieści nie nudziłam
się, doczytałam ją z zaciekawieniem do końca, więc nie mogę
uznać tego czasu za stracony. Moim głównym zarzutem wobec autorki
jest spłycenie portretów postaci. Właściwie z nikim nie zdołałam
się utożsamić, więc wydarzenia toczące się na kartach nie
oddziaływały na moje emocje. Ale przechodząc już do samych
bohaterów.
W
sumie już dawno nie byłam tak zirytowana postępowaniem głównej
bohaterki. W swoim prywatnym śledztwie jest nieostrożna, czym
sprowadza na siebie i swoją pacjentkę zagrożenie. Porusza się
trochę niczym słoń w składzie porcelany, zadając zbyt oczywiste
pytania osobom, którym nie powinna, więc wieść o jej śledztwie
szybko dociera do zainteresowanego. Były momenty, kiedy wręcz
czekałam na to, aż powinie jej się noga. Jak na psychologa wydaje
się zbyt słabo radzić sobie z własnym życiem.
Przeciwnik
głównej bohaterki – doktor Trotteur pod wpływem traumy z
dzieciństwa wykształcił w swojej głowie pewne spaczenie: szuka
idealnej perfekcji, okalecza więc swoje pacjentki, pozbawiając je
tego, co jego zdaniem jest wadą. Jego postaci nie można polubić,
ale nie tego zazwyczaj szukam, czytając książki o psychopatach.
Interesuje mnie czytanie o procesie, który ukształtował ich
postrzeganie rzeczywistości. Trotteur początkowo wydawał się
przebiegły, kalkulował na zimno, zdawało się, że przewyższa
inteligencją wszystkich wokół, ponieważ przez lata udawało mu
się uniknąć wykrycia. I niestety na koniec ten obraz runął nieco
zbyt łatwo, kiedy popełnił motywowane emocjami błędy.
Właśnie
przez takie zachowania, czy szczęśliwe dla głównej bohaterki
zbiegi okoliczności, akcja nie nabrała wystarczającej dynamiki,
bym śledziła ją z wypiekami na twarzy. Na sam styl pisania autorki
nie mogę narzekać, ponieważ jest lekki, dzięki czemu można było
płynąć przez tekst bez większych przeszkód.
Na
koniec mogę stwierdzić, że „Mroczne szepty” to powieść,
której niestety nie udało się w pełni wykorzystać drzemiącego w
historii potencjału. Myślę, że powinna przypaść do gustu
osobom, które dopiero zaczynają przygodę z thrillerami medycznymi
lub szukają historii ze szczyptą niepokoju dla zajęcia kilku
wieczorów. Czytelnik mający za sobą wiele powieści z tego gatunku
może być nieco zawiedziony.
0 komentarze