Otchłań sumienia - Sabina Ogrodnik [Arsytokratka]
sierpnia 07, 2018
„Otchłań
sumienia”
Autor:
Sabina Ogrodnik
Kategoria:
sensacja
Wydawnictwo:
Novae Res
Stron:
447
Kolejna
książka sensacyjna, która w pewien sposób zostawiła mały ślad
w zakamarkach mojego umysłu. Przede wszystkim muszę wspomnieć o
naprawdę ładnej szacie graficznej powieści. Od razu przyciąga
wzrok, sprawia, że chcę się sięgnąć po więcej. Ja sięgnęłam
i jestem zadowolona, choć nie ukrywam, pojawiło się kilka
niepasujących mi elementów. Teraz wszystko po kolei. Zaczniemy od
opisu:
„Emilia
Klark, ambitna studentka medycyny z Poznania, kultywuje tradycje
rodzinne. Jej rodzice również byli lekarzami, cenionymi i znanymi,
często wyjeżdżającymi do ubogich rejonów świata, by nieść
pomoc najbiedniejszym. Podczas jednej z takich misji stracili życie,
a dziewczynką zaopiekowała się babcia. By podreperować swój
skromny budżet, Emilia dorabia sobie jako kelnerka w restauracji
Zaklęcie. Pewnego dnia jest świadkiem strzelaniny, w której biorą
udział rywalizujący ze sobą handlarze bronią. Od tego momentu jej
poukładane życie zacznie przypominać pełen napięcia film
sensacyjny. Film z zaskakującym, nieoczywistym zakończeniem…
Czy
Emilii uda się przetrwać w świecie, gdzie nie istnieje słowo
„litość”? Jaką rolę odegrają od lat skrywane, mroczne
rodzinne sekrety? I kim okaże się mężczyzna, próbujący ją
ocalić od najgorszego?”
Na
szczęście wszystkie odpowiedzi poznajemy z biegiem czasu. Na
początku jesteśmy wprowadzeni wprost do środka akcji, gdzie
dziewczyna ucieka od tego, co ją próbuje dopaść. Jej ucieczka z
góry zostaje skazana na niepowodzenie, a Emilia trafia wprost do
paszczy lwa i przesądzone jest, że nie dozna tam żadnych miłych
wrażeń. Pomimo luksusowego domu, pięknych ubrań w szafie, ma nad
sobą całkiem wielkich, groźnych bandziorów, którzy ją
uprowadzili z niewiadomego powodu. Emilia to połączenie dwóch
charakterów. Jest zarazem cicha, potulna, pozwalająca na naprawdę
o wiele za dużo, dająca sobą pomiatać i bić siebie do
nieprzytomności, lecz potrafi też walczyć, stawiać opór, używać
ostrego słownictwa, czy nawet strzelać w wyniku samoobrony.
Przyznam, że niestety nie polubiłam dziewczyny. Starałam się,
jednak wielokrotnie nie mogłam zrozumieć jej zachowania. Dlaczego
tak bardzo pozwalała w przeszłości na to, co działo się za
zamkniętymi drzwiami mieszkania jej chłopaka? Dlaczego dopuściła
do siebie uczucia, które w ogóle nie powinny wyjść z ukrycia
podczas przetrzymywania w luksusowej willi Michała, oprawcy,
porywacza i groźnego handlarza bronią. Być może w pewnym momencie
człowiek ma już dość stawiania oporów, potrzebuje poczuć te
pozytywne emocje, stąd reakcje Emilii na wiele czynników, jednak
nadal nie sprawiało to, że lubię ją bardziej. Choć chce
przetrwać i nieraz ucieka, potem, gdy przychodzi co do czego,
pragnie umrzeć. Ta dwojakość spowodowała moją irytację, ale z
bohaterów, których polubiłam, na pewno będzie to tajemniczy
ochroniarz Siara, Luk czy właśnie Michał, czyli jak się okazuje w
powieści, banda tych złych charakterów.
„Jak
się okazało, Bóg śmieje się z naszych planów (jak mawiała
babcia). I miała cholerną rację (jak zwykle zresztą). Życie
weryfikuje nasze wszystkie zamysły, pokazując, że jesteśmy tylko
aktorami w komedii pomyłek”
Podoba
mi się, że w „Otchłani sumienia” poruszanych jest kilka
wątków, nie tylko ten kluczowy z Emilią w roli głównej. Narracja
prowadzona w ten sposób, ułatwiła mi poznanie innych, ważnych
bohaterów, niosących ze sobą równie wiele tajemnic, jeszcze mniej
odpowiedzi. Dopiero po czasie dało się zrozumieć wszystkie istotne
elementy. Motywy, pojawiające się w książce to z pewnością i
bezapelacyjne syndrom sztokholmski. Motyw ten nigdy mnie nie kusił,
by bardziej się w niego zgłębić, ponieważ do dziś mam problem z
zaakceptowaniem tego faktu. Nigdy nie byłam na miejscu Emilii czy
może innych ofiar porwania, jednak nie potrafię zrozumieć
działania ich umysłu, który naprowadza je na miłość, na
akceptację swojego oprawcy lub bandziorów, ochroniarzy, którzy
często wykorzystują ją psychicznie, fizycznie, poniżają,
sprawiają ogromny ból oraz cierpienie. Moje wywody zostawię na
kiedy indziej, wracamy do brutalnego świata Michała i Emilii. Z
tych dwoje bardziej zainteresowałam się bohaterem płci męskiej.
Mężczyznę spotyka potworna tragedia, gdy giną jedni z
najważniejszych dla niego ludzi. Potrzebuje informacji, które
posiada Emilia, więc natychmiast zabiera ją do siebie. Z początku
ma tylko wyciągnąć ważną dla niego wiadomość, po czym pozbyć
się świadka, gdyż taki ma zwyczaj, jednak przez opór, przez
zachowanie dziewczyny, zostawia ją przy życiu, nie rozumiejąc
własnego postępowania. Psychiczny obraz Michała został tak
świetnie wykreowany, że po przeczytaniu ponad czterystu stron
czułam, jakbym znała go od lat. Wszystkie tajemnice, wszystkie jego
problemy, charakter, cechy, wady. Poznałam go na wylot. Oczywiście
nie mogę tego powiedzieć o Emilii, ponieważ pomimo dobrego
przedstawienia jej dwojakości, to zachowanie dziewczyny sprawiało,
że traciło się rozum. W końcu chce umrzeć, zniknąć z tego
świata, bo ból jest zbyt silny, czy chce przetrwać, uciec i nigdy
więcej nie pokazać się na oczy swoim oprawcom? Bo te dwie
czynności troszkę się wykluczają.
„Pochopne
działanie rodzi błędy, powinnaś to już wiedzieć”
W
oczekiwaniu na kolejny, zapewne świetny zwrot akcji, towarzyszyły
mi historie sprzed lat, jakieś urywki wspomnień bohaterów lub to,
co dzieje się z boku, chociażby rozmowy Michała z matką,
wyjaśnienie, kim właściwie jest Sara, jakie prywatne życie
wiedzie ten biznesman. Niektóre opisy albo sceny niepotrzebnie mi
się dłużyły, było ich zdecydowanie dużo. W końcu narracja
trzecioosobowa, jednak można było uniknąć kilka takich, które
kompletnie nic nie wnosiły do fabuły. Opis któregoś z tych
dziesięciu bić zaserwowanych Emilii, nie przerażały mnie tak jak
na początku. Przechodziłam obok tego kompletnie obojętna ze
zdziwioną miną, jak dziewczyna po doświadczaniu ciągłych obrażeń
jeszcze żyje. Posiniaczona twarz, czołganie się ze zmęczenia,
rozumiem, ale jakim cudem nic nie stało jej się chociażby z
kręgosłupem, organami wewnętrznymi, nogami? Ciągłe bicie w takie
miejsca na pewno powoduje gorsze urazy niż siniaki, zmęczenie,
opuchnięcia. To było właśnie tym, czego nie mogłam zrozumieć i
nie podobało mi się, jednak inne kwestie, jak chociażby wątek
kryminalny i pewna zagadka, niedająca spokoju Michałowi, zostaje
naprawdę świetnie rozwiązana. Kompletnie nie spodziewałam się
takiego zwrotu akcji, a końcówka książki, dosłownie kilka
ostatnich stron, zwaliło mnie z nóg.
„Sumienie…
to niespokojne jezioro, które staram się omijać szerokim łukiem.
Jeśli choćby raz zamoczysz palec w tej kipieli, jesteś zgubiony.
Zostajesz wciągnięty. Otchłań sumienia nie wyrzuca ciała na
brzeg, gdy już je pojmie. Trzyma je pod powierzchnią całą
wieczność, nie pozwalając zaczerpnąć tchu”
Książka
jest z tego typu, które podobają mi się dopiero od drugiej połowy,
gdy coraz więcej rzeczy zostaje wyjaśnione, lepiej poznaję
głównych bohaterów, to, dlaczego działają w ten a nie inny
sposób. „Otchłań sumienia” jest dobrą powieścią sensacyjną,
zbudowaną na solidnych fundamentach, z dobrze wykreowanymi
postaciami, które mają swoje charaktery (a niektórzy z nich nawet
dwa!), z logicznymi wyjaśnieniami tajemnic, z totalnie nieoczywistym
zakończeniem. Opis nie zwodzi, gdyż tak, jak wspomniałam, ostatnie
strony sprawiają, że wszystko, co było oczywiste, nagle już nie
jest. Epilog po prostu zwala z nóg. Na koniec dodam, że właśnie
pod koniec zostaje ujawniony kolejny motyw, który właściwie
ciągnął się przez pół powieści, a który poznajemy dopiero na
ostatkach, co również jest sporym zaskoczeniem. Myślę, że
książka spodoba się miłośnikom sensacji oraz zakazanego romansu.
Wpasowuje się w te kryteria idealne, więc właśnie im szczerze
polecam.
Za
możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Do
poczytania,
Arystokratka
0 komentarze