Kim jest prawdziwy potwór w powieści L.A. Fiore „Bestia.Przebudzenie Lizzy Danton”? [Lily]

stycznia 16, 2019




Tytuł: „Bestia. Przebudzenie Lizzy Danton”
Autor: L.A. Fiore
Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok Wydania: 2018
Ilość stron: 296
Opis Wydawcy:
Nazywają go potworem.
Zimne jak lód bladoniebieskie oczy prześwietlają cię na wylot.
Jest bezwzględny.
Jest okaleczony.
Jest niebezpieczny.
Żyje w zamku godnym baśni, ale nie jest księciem.
Jest bestią.
Jest brutalem.
Jest zabójcą.
Przeznaczenie sprawi, że nasze światy zderzą się ze sobą.
Nazywają go potworem, ale jest moim ocaleniem.



~*~*~*~


Powieść, którą miałam okazję przeczytać, jest napisana lekkim, swobodnym stylem, w dodatku z ciekawą i intrygującą fabułą. Co prawda, język autorki czasami troszkę mi nie pasował do klimatu Szkocji, były to jednak, tylko momenty. Jeżeli chodzi o całą fabułę, jest niczym powiew świeżości po nieco statycznych w swych rozwiązaniach romansach. Wczułam się zarówno w klimat, jaki nakreśliła autorka przenosząc czytelnika do Szkocji i tajemniczej posiadłości Lairda, jak również od razu poczułam więź z bohaterami przedstawionymi na kartach książki.

Wydaje mi się, że dobrze zacząć od tego, co mimo wszystko, trochę nie wyszło w tej pozycji. Dokładniej, chodzi o samą końcówkę powieści. Tak, zaczynam od końca. :D Trudno będzie mi wyjaśnić Wam, z czym konkretnie miałam problem, gdyż tym samym zdradziłabym zakończenie, zatem zobrazowanie tego będzie nieco mgliste, wybaczcie. Chodzi bowiem, o mało realne wydarzenie i zdumiewającą, całkowicie nie rzeczywistą reakcję, zarówno „gości”, którzy są jego świadkami, jak również samych głównych bohaterów. O ile, Brochana mogłabym zrozumieć, o tyle zupełnie nie uwierzyłam w podjęte działania i reakcję pozostałych postaci.

Kolejnym mankamentem dla mnie były, ogólnie ujmując, wulgaryzmy. Choć nie uświadczymy ich tu w ogromnej ilości, jak to niestety miało miejsce w wielu czytanych ostatnio przeze mnie romansach, to po prostu nie pasowały i do postaci, która je wypowiadała, i do całości powieści, która jednak stara się utrzymywać pewien styl i poziom. Naprawdę, na określenie, na przykład, narządów płciowych, istnieje więcej słów, niż te, które wychodzą z ust Lizzy… Ale, jak mówię, to są moje odczucia, Wam może to zupełnie nie przeszkadzać i nawet nie zwrócicie na to uwagi. ;)

Tyle z moich wątpliwości. Pora na pozytywy.

„Bestia. Przebudzenie Lizzy Danton” zaskoczyła mnie, gdyż opis zupełnie nie oddaje treści książki. Chyba pierwszy raz mi się przydarzyło, iż podczas lektury miałam oczy niczym kot ze Shreka, tyle że ze zdziwienia. Co i rusz spoglądałam na tył okładki, czy faktycznie czytam właściwą książkę. Dobra, przyznaję, że nie wiedziałam, czy zaliczyć to do minusów, czy też pozytywów. Bądź co bądź, niespodzianka była mimo wszystko przyjemna. :D Koniec dygresji, wracajmy do meritum, czyli treści. Spodziewałam się mrocznego romansu z mężczyzną uważanym przez gawiedź za potwora, prawdziwej bestii, niczym ze znanej zapewne większości historii o „Pięknej i Bestii”. Nic bardziej mylnego. Bestia została użyta w niniejszej powieści jako przenośnia dla pokazania, iż potwory mogą kryć się tam, gdzie się tego nie spodziewamy, bądź w ogóle nie powinno ich tam się spotkać.

Mamy zatem dwójkę głównych bohaterów; Brochana, zabójcę na zlecenie oraz Elizabeth, skrzywdzoną przez matkę i zagubioną w życiu artystkę. Kiedy Lizzy otrzymuje informację o spadku pozostawionym jej przez ciotkę, której nie było jej dane poznać, przeczuwa, że w końcu może będzie miała swoje miejsce. Przyjeżdża zatem do małej wioski w Szkocji, Tulloch Croft, zachwycając się pięknem tamtejszych widoków. Jej wzrok przykuwa majestatyczna posiadłość wpisująca się w zachwycający krajobraz. Od razu pojawia się w jej głowie myśl, że należy ten zapierający dech w piersiach widok uwiecznić. Nie zrażona obiegowymi opiniami mieszkańców o zabójczym, dosłownie jak i w przenośni, Lairdzie postanawia poprosić właściciela majątku o możliwość uwiecznienia na płótnie tego urzekającego miejsca. 

"Zakochałam się. Postanowiłam zapukać; (...). Czy jest tam równie cudownie jak na zewnątrz?"

Od samego początku jest zafascynowana nie tylko Szkocją, ale i niedostępnym, tajemniczym oraz nieco burkliwym Brochanem. Mężczyzna przyciąga ją niczym magnes, choć sam stara się odepchnąć dziewczynę, zwłaszcza kiedy dowiaduje się o jej pokrewieństwie z Biranną Calhoun. Lizzy mimo iż nigdy nie była w Szkocji, jest dobrze znana mieszkańcom, a raczej jej matka Norah, która uciekła w niesławie, separując swoją córkę od ciotki Brianny. Los jednak bywa przewrotny i potrafi dwie skrzywdzone dusze ze sobą połączyć. Cóż, może nie tyle los miał coś z tym wspólnego, co właśnie przewidująca i, jak twierdzi Brochan będąca wiedźmą, cioteczka. :D


Śmierć Brianny odbiła się na Brochanie, którego to kobieta broniła przed potworem jakim był jego ojciec, przez co stała się mu bliska bardziej niż człowiek, który zamiast miłości dawał mu jedynie odczuć nienawiść i ból. Ponownie dochodzimy do słowa „bestia”. Wydawało mi się przez całą fabułę, że określenie to pasuje do bardzo wielu postaci, zaś najmniej do głównego bohatera. 

"Odnajdź szczęście, Brochanie. Życie jest za krótkie, by żyć nienawiścią."

Zarówno Brochan, jak i Lizzy próbują poradzić sobie z ranami zadanymi im w przeszłości,  z cieniami wciąż wiszącymi nad obojgiem, oraz rodzącym się miedzy nimi uczuciem. O ile, Lizzy wydaje się, że znalazła swoje miejsce i jest pewna tego co czuje oraz, że może zacząć od nowa, o tyle w Brochanie jest dużo więcej, strachu, co ciekawe jak na zabójcę, oraz niezaleczonych blizn, które nadal się sączą, sprawiając, że jego serce stanowi niezdobytą twierdzę. To, czy Lizzy uda się choć trochę ją naruszyć, przekonacie się sami sięgając po tę pozycję. ;) Przyznam się Wam, że z Lizzy połączył mnie sposób czytania, czym zdobyła niekwestionowaną moją sympatię. :D
"- Co robisz? - Brochan przestał czytać. Położył na kolanach książkę i zaczął mi się przyglądać.

- Czytam zakończenia.
- Zanim przeczytasz książkę?
- Tak.
- Dlaczego?
- Skoro nie podoba mi się zakończenie, to po co tracić czas i czytać całą książkę?
- Jeśli znasz zakończenie, po co zawracać sobie głowę czytaniem całej opowieści?
- Bo książka to podróż, a zakończenie jest tylko jej częścią.
Uniósł brew.
- No co? Ona jest jak życie. Koniec nie jest tak ważny jak droga, która do niego prowadzi."


Bohaterowie są dobrze nakreśleni, przepełnieni emocjami, ludzcy i prawdziwi i nie pozbawieni poczucia humoru, choć jest on momentami czarny. ;) Poznajemy historię obojga, co daje nam możliwość zrozumienia ich sposobu działania, podjętych przez nich decyzji oraz potrzeby zamknięcia pewnych etapów w życiu, pragnienie zdobycia miłości i bezpieczeństwa. 

"- Pojechałeś do chatki? Dlaczego? - zapytałam, ale nie odpowiedział. - Aż tak bardzo chciałeś zobaczyć mój koniec? A może wykurowałeś mnie po to, bym w pełni zdrowa i świadoma, kiedy będziesz mnie zrzucał z okna?
- Ostatnie trzy dni spędziłem na usiłowaniach, by utrzymać cię przy życiu, tak więc wyrzucanie cię przez okno byłoby co najmniej marnotrawstwem."

Od samego początku kibicowałam tym dwojgu. Trzymałam kciuki za to, by Lizzy i Brochan pozwolili sobie na lepsze jutro. Podczas lektury namacalnie czułam ich emocje, a o to, wbrew pozorom wcale nie tak łatwo. Autorka wprowadza czytelnika w mroczny świat, w którym króluje przemoc i to w miejscu, gdzie każdy powinien czuć się kochany i bezpieczny, a nie zaszczuty, zniszczony i pokonany, jak to było w przypadku bohaterów Bestii. Potwór ukazany w powieści to wcale nie główny bohater, jak można sądzić na pierwszy rzut oka. To, co istotne, to wyraźne nakreślenie problemu przez autorkę, jakim jest niewątpliwie przemoc, zarówno ta fizyczna, jak i psychiczna w rodzinie i brak reakcji otoczenia na dziejące się wokół zło. 

"Gdybym miał serce, pewnie pękłoby na widok tego, jak samotna jest panna Danton. Odepchnięta, sponiewierana, porzucona... Jej przekleństwem było to, że się urodziła. Znałem to uczucie aż za dobrze."

Książka mnie zaskoczyła, w wielu aspektach. I naprawdę, było to zaskoczenie pozytywne. Owszem, ma swoje mankamenty, i niekiedy mało logiczne rozwiązania, ale przesłanie jakie z sobą niesie przysłania wszystko, co się nie do końca udało. Te delikatne niedociągnięcia nie pozbawiły jej waloru ciekawej i wciągającej lektury przy której nie powinniście się nudzić, a i wynieść z niej coś znacznie więcej, niż tylko historię miłosną.
     


 Lily

Moja ocena: 5/6



Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Niezwykłe.




You Might Also Like

0 komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Instagram

Subscribe