"Omen" - gdy pozory mylą [Ann]
stycznia 09, 2019
Tytuł:
„Omen”
Autor: David Seltzer
Wydawnictwo:Vesper
Ilość
stron: 240
Czy
zło może ukryć się pod postacią niewinnego dziecka? Kto oglądał
należący już do kanonu horroru film „Omen” i jego kontynuacje
doskonale zna odpowiedź na to pytanie. Kto jeszcze nie zdążył, ma
świetną okazję, by nadrobić.
Opis wydawcy:
Jeremy Thorn jest
amerykańskim ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Jego cierpiąca na
depresję żona, po latach bezowocnych starań o potomstwo i kilku
poronieniach, w końcu rodzi dziecko. Gdy jednak ambasador zjawia się
w rzymskim szpitalu, słyszy od pracującego tam księdza, że jego
nowo narodzony synek nie żyje, lecz może przyjąć dziecko, jako
własne, kobiety, która zmarła podczas porodu. Thorn zgadza się na
propozycję duchownego, nikomu o tym nie mówiąc, nawet żonie.
Chłopcu nadano imię Damien.
Kilka
lat później, podczas hucznej imprezy urodzinowej czteroletniego już
Damiena, jego niania popełnia samobójstwo. To jedynie początek
całej serii tajemniczych i złowróżbnych wydarzeń, które Thorn
będzie próbował zrozumieć, aby zapobiec kolejnym nieszczęściom...
Wstyd
to przyznać, ale dopiero jakiś czas temu dowiedziałam się, że
„Omen” występuje też pod postacią książki. Nie mogę
wytłumaczyć się niedawną datą premiery, ponieważ jest to dzieło
z lat 70. Nadal nie potrafię uwierzyć, że przez tyle lat żyłam w
niewiedzy, ale lepiej późno niż wcale.
Autorem
powieści jest David Seltzer, będący scenarzystą filmowego obrazu,
a sama książka powstała jako jeden z elementów machiny
promocyjnej filmu. Pomimo drobnych różnic, jak zmiana niektórych
nazwisk powieść właściwie odzwierciedla scenariusz.
Wydawałoby
się, że czytanie książki na temat wydarzeń, które doskonale zna
się z filmu nie dostarczy dreszczyku emocji, jednak „Omen”
zadaje kłam tej teorii. Co prawda zwroty akcji teraz nie szokują
tak jak kiedyś, ponieważ wiele scen z kultowego już filmu na stałe
zagościło w popkulturze (chociaż nadal nie jest to powieść dla
osób o słabych nerwach). Jednak dzięki ciągle panującemu
napięciu i odpowiedniemu poziomowi grozy każdą kolejną stronę
przewracałam z równie dużą przyjemnością i obawą, wiedząc że
za moment wydarzy się coś złego i w ekscytacji czekając na
rozwiązanie.
Atmosferę
niepewności nasila specyficzna forma narracji: zwięzłe opisy,
dynamiczna akcja, które prowadzą przez całą książkę,
sprawiając, że jej przeczytanie zajmuje niewiele czasu, ponieważ
trudno się od niej oderwać. Dodatkową zaletą jest dodający
suspensu wątek spisku w szeregach kościoła i liczne nawiązania do
Biblii.
Klimat
nowego wydania potęgują zamieszczone czarno-białe ilustracje
Krzysztofa Wrońskiego. Strzałem w dziesiątkę okazało się
dodanie na końcu posłowia autorstwa Mateusza Zimmermana „Diabelskie
nasienie/ Witaj, Szatanie”. Dowiadujemy się z niego wielu faktów
zza kulis „Omenu”, poznajemy kontekst kulturowy i historyczny, a
także możemy zapoznać się z życiem i karierą Seltzera. Jest to
dobra analiza dostarczająca nieco szerszego spojrzenia na motywy
biblijne w horrorach.
Powieściowy
„Omen” mimo że nie stoi na moim subiektywnym podium horrorów
wszech czasów, nadal jest bardzo sprawnie zrealizowany i bez
wątpienia mogę go zaliczyć do moich ulubionych. Magii dodaje ten
charakterystyczny styl tworzenia atmosfery grozy, poprzez stopniowe
budowanie napięcia i akumulację emocji, charakterystyczny dla
klasyki gatunku. Zdecydowanie mogę polecić „Omen” wszystkim
fanom horroru.
Ann
Moja ocena: 5/6
Za egzemplarz dziękuję
0 komentarze