Czy miłośc można kupić? - "Sponsor" K.N. Haner [Meg]
stycznia 15, 2019
Autor: K.N.Haner
Tytuł: Sponsor
Wydawnictwo: Editio Red
Rok wydania: 2018
Stron:506
Pierwsze co muszę Wam napisać o „Sponsorze” to, że zaskoczył mnie swoją… delikatnością. Nie wiem czemu, spodziewałam się czegoś bardziej brutalnego, mocniejszego. Myślałam, że dostaniemy łamacza serc z upodobaniem do mrocznych i wyuzdanych zabaw, a tak naprawdę Nathan okazał się dość fajnym, aczkolwiek pogubionym bohaterem, z którym osobiście czasem miałam ochotę sobie pogadać.
Ale po kolei.
Okładka uwodzi. Ta biel złamana złotymi dodatkami i śliczne zdjęcie to świetna robota. Brawa dla wydawnictwa i autorki, bo patrzy się na nią z przyjemnością.
Dalej rozpoczynamy przygodę, w której główne skrzypce grają dwudziestojednoletnia Kalina, studentka fizjoterapii i odnoszący sukcesy na polu zawodowym, znacznie od niej starszy Nathan. Ich wspólna historia zaczyna się dość niefortunnie, bo od wypadku. Rozkojarzona Kalina (pomimo że to imię ma swoje wytłumaczenie w takich realiach, no nie mogłam się do niego przekonać) wpada swoim rowerem w drogie auto mężczyzny. Ten zachowuje się jak przysłowiowy bohater i służy jej pomocą, chociaż to ona spowodowała tę katastrofę. Wszystko układa się jak w pięknej bajce. I tu pojawia się drobny problem. Nathan nie chce być księciem, a… sponsorem. Wchodzi jedynie w takie układy i takież też rozwiązanie proponuje Kalinie. Na szczęście ona nie należy do tych całkiem głupiutkich gąsek i odmawia. Okrutny los stawia ją jednak w beznadziejnej sytuacji i po śmierci rodziców to właśnie ona staje się odpowiedzialna za czteroletnią siostrę. Przeznaczenie ponownie stawia na jej drodze Nathana, który tym razem postanawia przekonać ją do przyjęcia pomocy, nie zapłaty.
To tyle jeśli chodzi o treść, którą Wam tutaj zaspoileruję – uwierzcie mi to nic ponad początek. Dalsze losy tej pary są burzliwe i obfitują w wiele mniejszych i większych dramatów z tragiczną końcówką włącznie.
Na pierwszy plan wysuwają się trzy główne postaci. Kalina to przez większość czasu kobieta silna, która wie czego chce. Czasem postępuje nierozsądnie, popełnia błędy, ale w końcu jest nadal bardzo młoda i dodatkowa obarczona ciężarem odpowiedzialności za swoją siostrę. Czy ja polubiłam? Sama nie wiem. Próbowałam zrozumieć jej wybory, ale momentami nie byłam w stanie tego zrobić. Może to ze względu na mój wiek, nie przemawiała do mnie jej naiwność.
Nathan okazał się, jak już pisałam powyżej, kimś innym niż sądziłam. Mimo tego, w jaki sposób wcześniej żył, kupił mnie miłością do Kaliny. Podobała mi się także jego relacja z matką i młodszą siostrą Kaliny. Był dla mnie najlepiej nakreślonym bohaterem, chociaż jeszcze nie wszystko o nim wiemy.
I na końcu Sabrina. Czterolatka, która zdecydowanie za często i za dużo mówiła. Z początku pomyślałam sobie, że jej wypowiedzi to będzie taki fajny zabawny dodatek, niestety z kolejnymi stronami denerwowała mnie coraz bardziej. Mam w domu trzylatka i cieszę się, że nie jest do niej podobny. Oby za rok też nie był ;)
Co do postaci drugoplanowych to mamy niemałą plejadę wplątanych w losy Nathana i Kaliny ludzi, którzy albo jak matka Nathana widzą ich na ślubnym kobiercu, albo starają się porządnie w ich życiu namieszać. Kochanka, napalony fotograf, czy ciotka Kaliny – wszyscy w jakiś sposób im zagrażają.
Fabuła spisana na ponad pięciuset stronach skupia się głównie na wątku rozwijającej się pomiędzy bohaterami miłości i kłopotów jakie muszą pokonać, by zaznać wspólnego szczęścia. Jest przepełniona punktami zapalnymi, w których tych dwoje musi zmierzyć się z przeciwnościami losu, nie zawsze podejmując w tym czasie słuszne decyzje. Skrywane tajemnice, złe wybory i brak szczerej rozmowy doprowadzają do tragicznego finału. „Sponsor” kończy się ogromnym cliffhangerem, więc jeśli macie słabe nerwy nie czytajcie, dopóki nie będziecie mieć w dłoniach drugie tomu.
Przyznam się, że historie opierające się jedynie na relacji bohaterów i dramatach z tym związanych nie należą do moich ulubionych, wolę kiedy wpleciona w fabułę zostaje jakaś akcja, niemniej książkę przeczytałam dość szybko. Na minus muszę zapisać powtarzające się sceny z punktu widzenia dwojga bohaterów. Nie były one moim zdaniem potrzebne, na szczęście w późniejszej części książki pojawiają się rzadziej. Drugim minusem były nieco naciągane wątki, nie mogę powiedzieć o co konkretnie mi chodzi, bo zdradziłabym za wiele, ale były momenty, kiedy to nie czułam realności w tym, co czytam. Jasne to nie ten typ książki, gdzie wszystko musi być stricte życiowe, jednak lubię móc sobie wyobrazić, że to mogłoby to się komuś przydarzyć.
Podsumowując, jeśli macie ochotę na nabuzowaną emocjami i punktami zwrotnymi książkę, gdzie na pierwszym miejscu stoją uczucia i niełatwe relacje to „Sponsor” jest dla Was. Do tej mieszanki dostaniecie także trochę blichtru, wielkiego świata, tajemnic i intryg.
Świat Nathana kręci się wokół pieniędzy, świat Kaliny wokół ich braku. Czy pomimo zahamowań i obaw może wyjść im z tego coś dobrego? Czy taka miłość może mieć rację bytu? Sprawdźcie sami!
Meg
Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu:
0 komentarze