Fantastyczne Święta z książką "Dynia i jemioła" Anety Jadowskiej [Meg]

stycznia 03, 2019




 
 Tytuł: Dynia i Jemioła
Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN
Stron: 407
Lubicie czytać opowiadania? Ja przyznam, że bardzo. Zaklęta w małej formie wielka treść od zawsze wzbudzała we mnie pozytywne emocje. Oczywiście mówię o tych dobrych, wciągających zbiorach. Ale z własnego doświadczenia wiem, że to wcale nie taka prosta sprawa napisać coś krótkiego, zarazem pełnego i zawierającego chociaż minimum fabuły. I uwierzcie – bywa to trudniejsze niż spłodzenie kilkuset stronicowej powieści, gdzie mamy wystarczająco dużo miejsca na rozwój akcji. Jak było tym razem, zaraz Wam opowiem.

Kiedy zobaczyłam zapowiedź zbioru „Dynia i jemioła” Anety Jadowskiej, będąc akurat w trakcie czytania trzeciej części serii o Nikicie, wiedziałam, że muszę mieć tę książkę. Nie dość, że okładka jest boska, a do tego twarda, to jeszcze internet kusił informacją, że jedno z opowiadań nosi tytuł „50 twarzy Baala”. Jako rasowa romasoholiczka, sentymentalnie podchodząca do tych właściwych 50 twarzy (nie mylić sentymentu z uwielbieniem) chciałam sprawdzić jak do tematu podeszła pani Aneta. Czułam, że będzie zabawnie i… nie pomyliłam się.

„Dynia i jemioła” to zbiór dziesięciu opowiadań spisanych na ponad czterystu stronach. Są wśród nich pozycje krótsze i takie, które zajmują dobre kilkadziesiąt stron. Znajdziemy tu tytuły nawiązujące do czasu pomiędzy Halloween a Świętami. Oczywiście nie postawiłabym tych historii na jednej półce z zalewającymi nas zewsząd typowymi świątecznymi obyczajówkami. Tutaj na czele mamy ulubione bohaterki Dorę, Nikitę, Malinę czy Karmę, które raczej nie spędzają tego czasu w tradycyjny sposób. Jest zabawnie, strasznie, fantastycznie i nietypowo.

Każde z opowiadań ma swój urok, mnie najbardziej podobały się następujące:
 
1. 50 twarzy Baala.

Takkk! To opowiadanie naprawdę istnieje. I jest przezabawne. Biedny Baal, a może raczej biedna Dora? W każdym razie nie zdradzając za wiele, żeby nie psuć przyjemności, napiszę tylko, że oboje muszą stawić czoła… internetom. Uwielbiam ten fragment:

- Doro, masz… ten, no internet? - zapytał w końcu (Baal)
- Jasne, że mam internet – powiedziała, jakby nie wiedziała, że ją to pogrąża.
- A więc to ty. […] Dziś się dowiedziałem, że ktoś mnie zdradził, wystawił na pośmiewisko, narobił kłopotów...a wszystko to z użyciem internetu, cokolwiek to jest. I oto okazuje się, że ty go masz […]

2. Noc potworów.

Nikita i dzieci? No cóż, noc Halloween rządzi się swoimi prawami. W tak wyjątkowym czasie nawet twarda babka może okazać trochę serca. Przynajmniej wtedy, gdy nikt nie widzi. Podobała mi się taka uczuciowa strona Nikity, chociaż broniła się przed nią z całych sił.
 
3. Samhein w Sawie.

Tutaj mamy wyraźne nawiązanie do serii o Nikicie, co za tym idzie, pojawia się mój ulubiony bohater Robin. Tę dwójkę jak zawsze czeka nie lada wyzwanie – ciężka i niebezpieczna wyprawa, której mogą nie przeżyć. Już to pisałam przy recenzji „Diabelskiego młyna”, ale powtórzę, uwielbiam ich zabawne dialogi, przekomarzanie i to, w jaki sposób się przyjaźnią. Takich opowiadań przeczytałabym z ogromną chęcią więcej!

To takie moje top 3, ale z ręką na sercu obiecuję, że każde opowiadanie umili Wam czas. Humor zawarty w tych historiach bardzo przypadł mi do gustu i nie raz zaśmiewałam się w głos podczas czytania. Jest też trochę ciepła i magii, a przede wszystkim dużo się dzieje.

Polecam, pomimo że czas pomiędzy dynią a jemiołą dobiegł już końca to i w nowym roku możecie śmiało dowiedzieć się czegoś o przywoływaniu Baala, zwiedzić Sawę w czasie Samhein, poznać odlotową prababkę Maliny albo sprawdzić co się stanie, kiedy Nikita potknie się o trupa.

A jeśli to Was nie przekonało, pamiętajcie o cudownych ilustracjach! To zdecydowanie wspaniały dodatek, który pobudza wyobraźnię. 
Moja ocena 5/6
Meg
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu SQN

You Might Also Like

0 komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Instagram

Subscribe