Przedpremierowa recenzja książki pt. "Zbuntowane serce. Część II" Vi Keeland Penelope Ward [Lily]
lipca 01, 2019
Tytuł: „Zbuntowane
serce. Część II”
Autor:
Vi Keeland, Penelope Ward
Tłumaczenie:
Edyta Stępkowska
Wydawnictwo:
editiored
Ilość
stron: 272
Data wydania: 03.07.2019
Data wydania: 03.07.2019
Opis wydawcy:
Piękne lato w Hamptonie i gorący romans wydają się przepisem na
idealne wakacje. Wiadomo jednak, że zakochać się w najbardziej
nieodpowiednim facecie na ziemi, wytatuowanym twardzielu bez
skrupułów, który jest dziedzicem bajecznej fortuny, to prosić się
o duże kłopoty. Mądre dziewczyny o tym wiedzą. Gia również
wiedziała, mimo to z pełną świadomością wplątała się w
skomplikowaną relację, z której trudno wyjść bez ran.
Uczucie, które niespodziewanie narodziło się między nią a
Rushem, okazało się czymś mocniejszym od zwykłej letniej
miłostki, lecz nie było im dane po prostu cieszyć się swoją
miłością. Musieli zmierzyć się z cierpieniem i dokonać trudnych
wyborów. Druga część tej historii nie przyniesie cudownego
rozwiązania narastających problemów pary. Konsekwencje
jednorazowej przygody z Harlanem będą dla dziewczyny dużo
poważniejsze niż niespodziewane macierzyństwo. Jak mocny okaże
się związek Gii i Rusha?
W Zbuntowanym sercu sprawy znacznie się komplikują. Gia i Rush
stoją na rozdrożu. Chociaż się kochają i tęsknią za sobą,
pomiędzy nimi wyrasta mur niedopowiedzeń i zawiedzionego zaufania.
Tęsknota miesza się z rozpaczą, miłość z gniewem. Każde
kolejne wydarzenie zdaje się niweczyć szansę na szczęśliwe
zakończenie. Oto jak kosztowna i trudna do odkupienia może być
chwila zapomnienia!
Jak sprawić, by znów zwyciężyła miłość?
~*~*~*~
„Zbuntowane serce” to kontynuacja
„Zbuntowanego dziedzica”, który zakończył się imprezą, gdzie
Gia spotyka jednonocnego kochanka, którym okazuje się znienawidzony
przyrodni brat Rusha. W drugiej części szybko dowiadujemy się, że
to właśnie Harlan, ponownie zdradzając żonę, przespał się z
Gią, a owocem tej jednej nocy jest dziecko, które ta nosi pod
sercem.
"Ścisnęłam się za brzuch i spojrzałam na dom, który
kiedyś miał być moim domem. Teraz najprawdopodobniej moje dziecko
nigdy nie zobaczy pokoju, który urządził dla niego Rush. Kolejne
marzenie zniweczone przez jedną, cholernie złą decyzję."
Wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować pomiędzy Gią i
Rushem. Mężczyzna nie potrafi poradzić sobie z uczuciami, jakie w
nim walczą, z jednej strony nienawiść do przyrodniego brata, z
drugiej miłość do wyjątkowej kobiety, która niepostrzeżenie
zakradła się do jego serca. Nie ułatwia im życia również sam
Harlan, który wyraźnie uwielbia zadawać ból Rushowi. W tym całym
galimatiasie oczywiście cierpią nie tylko nasi główni
bohaterowie, ale i żona czarnego charakteru.
„Serce mi podpowiadało, że muszę pozwolić mu odejść. I tak
też zrobiłam.”
To, co mnie całkowicie zbiło z tropu, a jednocześnie najbardziej
zaskoczyło, to postać ojca mężczyzn. Po pierwszej części, nie
spodziewałam się po nim niczego poza zwykłą zajadłością i
bezwzględnym zachowaniem względem niechcianego dziecka. Brakowało
mi jednak większego rozwinięcia tej postaci, gdyż to, co
zaserwowała nam autorka, powoduje niedosyt.
Oczywiście, jasnymi punktami historii, choć pojawiającymi się
jedynie sporadycznie, są matka Rusha i ojciec Gii. Oboje zdobyli
moje serducho od pierwszej części, a i w kontynuacji potwierdzają,
że właśnie tak powinni zachowywać się dojrzali rodzice, którym
zależy na szczęściu ich dzieci.
"Serce mi pękło. kochałam tego mężczyznę całą sobą.
Patrzeć, jak płacze, i nie być w stanie w żaden sposób mu pomóc
- w dodatku mając świadomość, że to ja jestem powodem jego
cierpienia - było chyba najbardziej bolesnym doświadczeniem w moim
życiu. Bałam się, że jeśli go dotknę, tylko pogłębię jego
ból, a tego za nic nie chciałam."
Cała historia opiera się jednak na rozterkach głównego bohatera i
jego zmaganiach z samym sobą i z sytuacją, w jakiej się znalazł.
Bardzo dobrze zostało pokazane, jak trudna jest decyzja o przyjęciu
odpowiedzialności za dziecko. Jak wiele potrzeba odwagi, by
zapomnieć o przeszłości i gniewie, jaki wciąż się odczuwa?
Autorka balansuje niczym na linie zawieszonej nad przepaścią
emocjami czytelnika. Do samego końca nie byłam pewna, czy jednak
obdarzy nas tym upragnionym happy endem, czy też skończy tę
historię rozłąką bohaterów. Jaki będzie koniec? Cóż,
przeczytajcie, jeśli chcecie się dowiedzieć, a wierzcie mi, warto.
;)
Również to, co przeżywa Gia, zostało świetnie nakreślone.
Czekało ją w perspektywie samotne rodzicielstwo. Zdawała bowiem
sobie sprawę, że pewnych rzeczy, nie będzie w stanie pokonać
nawet największe uczucie. Dziewczyna jednak nie poddaje się, gdyż
musi zacząć walczyć już nie tylko o siebie, ale i o przyszłość
nienarodzonego dziecka.
„(…) jeśli chcesz wiedzieć, to martwiłbym się raczej
wówczas, gdybyś nie miał żadnych problemów z podjęciem takiej
decyzji. Bierzesz na siebie ogromną odpowiedzialność, a czegoś
takiego nie powinno się traktować lekko.”
Składając obie części w jedną całość, mogę powiedzieć, że
jest to jeden z lepszych romansów, jakie miałam ostatnio
przyjemność przeczytać. Historia jest ciekawa, przemyślana i
ukazująca, że decyzja o przyjęciu odpowiedzialności za inne
życie, to nie błahostka, i nie podejmuje się jej pod wpływem
emocji bez przemyślenia. Autorki ukazują także, że niekiedy nawet
miłość może nie być w stanie przezwyciężyć wewnętrznych
demonów, usilnie wpływających na nasze życie, jeżeli pozwolimy
im się wymknąć spod kontroli.
Książka jest ciekawa, dobrze napisana, a każdy jej aspekt
odpowiednio wyważony. Jeżeli lubicie romanse, które niosą z sobą
coś więcej niż seks, to jest to powieść dla Was. ;) Mnie Vi
Keeland i Penelope Ward przekonały, że dalej potrafią zaskoczyć
swoją twórczością. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz mnie
utwierdzą w tym przekonaniu.
Moja ocena: 5/6
Lily
Za możliwość przeczytania niniejszej
książki dziękuję Wydawnictwu Editiored.
0 komentarze