"Jej wisienki" Penelope Bloom [gościnnie Ania]
lipca 24, 2019
Tytuł: Jej
wisienki
Autor: Penelope
Bloom
Cykl: Objects of
Attraction #2
Wydawnictwo:
Albatros
Liczba stron: 252
Muszę
przyznać, że „Jej wisienki” to moim zdaniem część jeszcze
lepsza od swojej poprzedniczki, czyli „Jego banana”, którego już miałam przyjemność dla Was recenzować. Sama nie
wierzę, że to piszę – jak być może zapewne większość z Was,
cierpię na syndrom pierwszego tomu, czyli ze wszystkich serii
opowiadających o innych bohaterach, jakie do tej pory dane było mi
przeczytać, to właśnie do premierowych odsłon i ich bohaterów
mam największy sentyment i pałam największą miłością.
W
„Jej wisienkach” poznajemy historię Williama, starszego brata
Bruce’a – bohatera „Jego banana” – i tego zdecydowanie
bardziej wyluzowanego, oraz Hailey, właścicielki niewielkiej
piekarni, która mimo przepysznych i zdecydowanie wartych każdego
centa słodkości, boryka się z finansowymi problemami.
Teraz
krótko o fabule: Jak już wspomniałam, Hailey jest właścicielką
piekarni. Uwielbia piec, przyrządzać i dekorować słodkości, a
także wymyślać coraz to nowe. Oprócz tego, że codziennie mierzyć
się musi z kłopotami finansowymi, jakie spadają na jej głowę
jeden po drugim, to jeszcze, mając dwadzieścia pięć lat, jej
wisienki do tej pory nie zostały zerwane… Do czasu,
aż pojawia się William, który nie dość, że za te wisienki
zapłacił, to jeszcze ukradł jej bukiecik. I tak zaczyna się cała
historia…
Postaci
Williama w tej części byłam bardzo ciekawa, ponieważ już w
pierwszej części mnie zaintrygowała. Bogaty, niesamowicie
przystojny i wyluzowany jest zupełnym przeciwieństwem swojego brata
Bruce’a, którego kolokwialnie określić można jako tego z kijem
w tyłku. Ale uwaga, uwaga! Ma jedną wadę. Mianowicie: ma
skłonności do kleptomanii, a w swoim gabinecie utworzył nawet
specjalne miejsce, o którym nikt nie wie - coś na kształt galerii
chwały, w której ukrywa wszystkie zwinięte przez siebie gadżety.
Mi osobiście spodobała się taka rysa na wizerunku – w
odróżnieniu od zdecydowanej większości książek mężczyzna nie
został tu przedstawiony jako ideał bez wad. Nie podobała mi się w
nim jedynie naiwność i łatwowierność wobec rodziców – w tej
akurat kwestii William to takie „ciepłe kluchy”. Swoją drogą,
z tych rodziców to nieźli kombinatorzy są, ale nic więcej nie
zdradzam, dowiecie się sami podczas lektury. Zupełnie nie rozumiem,
czemu ten William jeszcze daje im się nabrać.
Podczas
czytania naprawdę dobrze się bawiłam. „Jej wisienki” to lekka,
niezobowiązująca komedia romantyczna, lektura w sam raz na letnie
wieczory. Autorka miała całkiem fajny pomysł na fabułę i bardzo
dobrze go zrealizowała. Może niektóre wątki kończyły się
bardzo przewidywalnie, niemniej jednak całość oceniam naprawdę
bardzo dobrze. „Jej wisienki” czyta się bardzo szybko i łatwo,
co niewątpliwie jest plusem. Jest to gwarancja kilku przyjemnie
spędzonych godzin. Teraz pozostaje tylko czekać na ostatnią już
część tej niebanalnej serii, czyli „Jego babeczkę”.
Moja
ocena: 5/6
Ania
Za egzemplarz dziękujemy wydawnictwu "Albatros"
0 komentarze