RECENZJA GOŚCINNA: "Jego banan" Penelope Bloom [Ania]
kwietnia 18, 2019
Tytuł:
Jego banan
Autor:
Penelope Bloom
Cykl:
Objects of Attraction #1
Wydawnictwo:
Albatros
Liczba
stron: 256
Do sięgnięcia po „Jego banana” Penelope Bloom zachęciła mnie
przede wszystkim okładka – trzeba przyznać, że w większości
przypadków to ona decyduje, czy po daną książkę sięgniemy, czy
też nie. Prosta, niewyszukana, a przy tym bardzo sugestywna i
wymowna, tak bardzo różni się od okładek, które spotkać możemy
na naszym rynku. Po tej książce naprawdę nie spodziewałam się
niczego więcej, jak tylko lekkiego, niezbyt wymagającego romansu. I
można powiedzieć, że się nie pomyliłam. Każdy z nas czasem
potrzebuje przeczytać jakiegoś „odmóżdżacza” między
cięższymi lekturami, aby nabrać równowagi.
Jest
to historia dziennikarki, Natashy, która po licznych, nic nieznaczących zleceniach, wreszcie otrzymuje szansę, aby wybić się i
zrobić poważną, żurnalistyczną karierę. Musi tylko znaleźć
haki na współwłaściciela topowej firmy marketingowej Galleon
Enterprises, Bruce’a Chambersona. W tym celu zgłasza się tam na
staż. No i po ogromnej wtopie, jaką jest zjedzenie Bruce’owi jego
tytułowego banana, co najdziwniejsze, tę posadę dostaje.
Pomysł
na historię był bardzo ciekawy, lecz czuję się nie do końca
usatysfakcjonowana tym, co zaserwowała autorka. W dużej mierze za
sprawą głównej bohaterki. Natasha Flores jest opisywana tutaj jako
osoba tak okropnie pechowa, że przyznam szczerze, czasami
zastanawiałam się, czy to w ogóle możliwe, by komukolwiek
przytrafiały się aż tak niefortunne rzeczy. Całe jej życie to
pasmo porażek, a ona sama jest chodzącym nieszczęściem. Według
mnie jest to bardzo mocno przerysowane.
Kolejnym minusem jest zbyt szybko tocząca się akcja. Historia ta
jest bardzo króciutka, posiada nieco ponad 250 stron, więc nic
dziwnego, że niektóre wątki musiały zostać ukrócone, ale w
kilku przypadkach nieco mnie to męczyło. Ledwo coś zaczęło się
dziać, a za chwilę było już po całym wydarzeniu.
Ale…
Mimo
tych kilku niedociągnięć książka mi się podobała. Cięte
riposty, jakimi celowali w siebie Natasha z Bruce’em
niejednokrotnie wywoływały na mojej twarzy uśmiech. Te ich słowne
potyczki to po prostu coś pięknego. Chemia między bohaterami była
aż nadto widoczna i wyczuwalna. Tak jak wspominałam wcześniej, nie
miałam zbyt wysokich oczekiwań co do „Jego banana”, dzięki
czemu się nią nie rozczarowałam.
Było
to moje pierwsze spotkanie z Penelope Bloom i jej twórczością, ale
pewnie nie ostatnie. Bardzo chętnie poznam drugi tom, czyli „Jej
wisienkę”, gdzie główną rolę będzie grał William, gorący
brat bliźniak Bruce’a, który już w tym pierwszym tomie wzbudził
moją sympatię do swojej osoby.
Bądź
co bądź, polecam. Jeśli lubicie takie zabawne wątki w książkach,
lubicie się śmiać podczas lektury, chcecie przyjemnie i na wesoło
spędzić wolny czas albo potrzebujecie jakiejś relaksującej
propozycji na wieczór, „Jego banan” będzie dla Was bardzo
dobrym rozwiązaniem.
Moja
ocena: 4/6
Ania
Za egzemplarz dziękujemy wydawnictwu Albatros.
0 komentarze