Przedpremierowo - Okrutnik. Dziedzictwo Krwi - Aleksandra Rozmus [ Ann]
czerwca 04, 2018
Autor: Aleksandra
Rozmus
Tytuł: Okrutnik.
Dziedzictwo krwi
Liczba
stron: 327
Wydawnictwo:
Novae Res
Przeznaczenie,
którego nie można zmienić. Przyszłość zapisana we krwi.
Obowiązek, od którego nie można uciec.
Już
od wczesnych lat edukacji szkolnej mamy styczność z mitologią
grecką, czy rzymską. W serialach i książkach nietrudno natrafić
na elementy mitologii nordyckiej lub celtyckiej. Jednak przed osobą
pragnącą zagłębić się w świat mitologii słowiańskiej stoi
nie lada wyzwanie. Autorzy niezbyt chętnie skupiają akcję swoich
utworów wokół naszego ojczystego folkloru. Inaczej jest z
powieścią Aleksandry Rozmus „Okrutnik. Dziedzictwo krwi” wydaną
przez wydawnictwo Novae Res. Od pierwszych stron możemy zanurzyć
się w bogactwie słowiańskich wierzeń i tradycji, co jest miłym
powiewem świeżości.
Zasypiasz,
obawiając się ataku zmory? Boisz się nadejścia zmroku, ze względu
na możliwość spotkania strzygi lub wąpierza? A może unikasz
przechadzek polami zbóż przez południce? Drżysz na wspomnienie
Baby Jagi? Uważasz, że towarzyszące ci nieszczęścia są wywołane
przez Biedę? Bardzo możliwe, że masz rację. W świecie Stanisława
pełno jest stworzeń z głębin koszmarów sennych i wydaje się, że
tylko on stoi na straży ludzi, nieświadomych zagrożeń czających
się gdzieś za ścianą lasu. Jest bowiem, jak wcześniej jego
ojciec, czy dziadek Okrutnikiem. Wyposażony w specjalny sztylet,
bogatą wiedzę o demonach słowiańskich oraz nieprzeciętną siłę,
odwagę i spryt, każdej nocy mierzy się z czyhającymi na ludzkie
życie potworami. Nie jest to egzystencja przyjemna, towarzyszy jej
brzemię samotności. Na dodatek coraz więcej demonów wprowadza w
życie swoje intrygi, pragnąc przyczynić się do zguby ludzkości,
a na drodze Stanisława staje Amelia, która sama przyciąga kłopoty
jak magnes.
Już
od początku opowieści zostajemy wrzuceni w sam środek odwiecznej
rozgrywki między dwójką bogów: Perunem (obrońcą ludzkości) i
Welesem (bogiem wojny). Zawsze zwycięża Perun, jednak wydaje się,
że tym razem może być inaczej. Nadciąga apokalipsa, a los
nieświadomych niczego ludzi wisi na włosku.
Aleksandra
Rozmus zgrabnie połączyła starodawne wierzenia z atmosferą
współczesności, umiejscawiając akcję powieści w małej
miejscowości w Bieszczadach. Główni bohaterowie: Staszek i Amelia
są ciekawie wykreowani. Poznajemy ich przeszłość przez co lepiej
możemy zrozumieć ich postępowanie. Razem z Amelią wkraczamy w
kompletnie obcy dla niej świat mitów słowiańskich i odkrywamy
prawdę o jej pochodzeniu i ważnej roli, jaką przyjdzie jej
odegrać. Wspomnianej dwójce towarzyszy cały szereg stworów z
baśni i legend, które wciąż knują, by osiągnąć swoje cele.
Zabrakło mi tylko wyrazistych ludzkich postaci drugo- czy
trzecioplanowych.
Język
powieści jest barwny, opisy plastyczne, więc tekst czyta się
szybko. Nie ma zbyt wielkich przestojów, co rusz pojawia się nowa
intryga lub nowy demon. Trochę ciężej czytało się początkowe
strony, na których występuje dość sporo ekspozycji, gdzie zamiast
tego niektóre aspekty mogłyby być pokazane opisem konkretnej
sytuacji, jak na przykład samo wytłumaczenie tego, czym zajmuje się
Okrutnik. Później jednak jest już o wiele lepiej, kolejne strony
przewraca się z ciekawością, a akcja naprawdę wciąga. Świat
przedstawiony jest dobrze wykreowany. Autorka skutecznie trzyma się
obranej konwencji, odkrywając przed czytelnikiem to, co na pierwszy
rzut oka wcale nie jest oczywiste.
Wielbicielki
emocji i wątków romantycznych również znajdą tutaj coś dla
siebie. Element romansowy nie gra tutaj głównej roli, ale jest dość
znaczący dla rozwoju fabuły.
„Spojrzał
na nią tym razem inaczej. Nieustępliwie wpatrywał się w jej oczy,
a ona poczuła mocniej bijące serce. Nagle zapomniała o urazie,
jaki miała do niego za wyśmiewanie jej niewiedzy. Teraz liczyło
się tylko to zapierające dech w piersiach spojrzenie.”
Podsumowując:
„Okrutnik. Dziedzictwo krwi” jest pozycją zasługującą na
uwagę. Przypadnie do gustu szczególnie osobom, którym brakuje w
literaturze nawiązań do słowiańskich wierzeń, a także fanom
fantastyki. Sama z chęcią sięgnę po kontynuację, jeśli taka się
ukaże.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Novae Res.
Ann
Moja ocena:
4/6
Za egzemplarz dziękujemy Wydawnictwu Novae Res
0 komentarze