(GOŚCINNIE) Przedpremierowo: "Kiedy znów się spotkamy" Nina Nirali [arystokratka]

czerwca 17, 2018



Autor: Nina Nirali
Kategoria: literatura kobieca, obyczajowa
Wydawnictwo: Novae Res
Stron: 165

Nina Nirali napisała piękną, wzruszającą opowieść, która w tak krótkim czasie zawładnęła moim sercem, poruszając najbardziej wrażliwe miejsca. „Kiedy znów się spotkamy” pokazało mi, że przeznaczenie chyba naprawdę istnieje i czeka, aż człowiek wreszcie je pozna, dążąc do spełnienia. Spełnienia wszystkich swoich marzeń, pragnień, odległych, pozostawionych na inny czas celów. Poszukiwanie własnej tożsamości, wycieczki w dalekie zakątki świata, piękna, barwna miłość. Czegóż chcieć więcej? Czytelnicy spragnieni ów miłości, odnajdą w tej książce coś dla siebie. Uderzającą falę uczuć, namiętności, pożądania i emocji, nieustannie towarzyszących bohaterom. 
Historia opowiada o młodej, skromnej tłumaczce języka niemieckiego, mieszkającej w ślicznym Wiedniu. Kobieta prowadzi spokojne życie, sama zresztą będąc dość nudnawą osobą. Nie lubi wychodzić na imprezy, które swoją drogą bardzo ją przytłaczają, nie spędza czasu, spełniając się rozrywkowo. Woli poczytać dobrą lekturę, napawać się spokojem i ciszą. Zoe jest rozwódką, lecz dość szczęśliwą. Jej były mąż to zarazem cudowny przyjaciel, gotowy zawsze nieść pomoc. Jednak w momencie, gdy Zoe robi sobie małą wycieczkę do Brukseli, pomoc nie będzie wskazana. Przypadkiem natrafia na przystojnego mężczyznę o arabskich korzeniach, który robi na niej ogromne wrażenie. Los sprawił, że oboje ponownie się spotykają, a jedna noc będzie tylko początkiem wszystkiego. 
Polityk Mason Gupta Singh to bogaty, pełny rezerwy polityk, budzący skrajne uczucia w kobietach. Znajduje się w luźnym związku z piękną Hasamą, lecz po bliższym poznaniu z Zoe, jego Madhumakkhee (pszczoła), do mężczyzny dociera, że tak naprawdę małżeństwo z Hasamą byłoby największym błędem jego życia. Mason wraca do codzienności, do Londynu, lecz w głowie wciąż widzi obraz skromnej, otwartej, zawsze uśmiechniętej Zoe. 
„Kiedy znów się spotkamy” dostarczyło mi miłych wrażeń. Już dawno nie czytałam czegoś tak luźnego, a zarazem dostarczającego porządnych emocji. Wydawałoby się to sprzeczne, jednak tak właśnie było. Chociaż niejedna osoba mogłaby pomyśleć „hej, to się dzieje za szybko!”, mnie się podobało. Akcja niepotrzebnie nie przynudzała. Historia jest o miłości, i tej miłości nie brakuje, a to było najważniejsze. Bohaterowie wzbudzili moją ogromną sympatię. Zoe jako postać żeńska sprawiła, że powoli odzyskuję wiarę w normalne, niedenerwujące bohaterki w książkach, a dzięki Masonowi nie raz i nie dwa miałam wypieki na twarzy przez jego jak i myśli, tak i słowa wypowiadane do kochanki. Polubiłam także Petera, byłego męża Zoe, który okazał się przykładem cudownego przyjaciela. Oczywiście nie zabrakło złych charakterów jak Hasama czy po części Leila, matka naszej pszczółki, jednak uważam, że tak silny wątek rodzinny dodał tej książce na wartości. Poszukiwanie i odnajdowanie własnej tożsamości na tle pięknych Indii było naprawdę miłym, ciekawym doświadczeniem dla mnie jako czytelniczki. Miałam okazję sporo dowiedzieć się na temat tego kraju dzięki zamieszczonym w opisach informacjom, dobrze wplecionym w całą akcję. Lubię tamtejszą kulturę, także czytanie o tym było jak miód na serce. 

„Zawsze uczono mnie, aby wszystko planować, każdy dzień, miesiąc, a nawet rok. W końcu całe życie miałem zaplanowane. Gdy pojawiłaś się ty, żaden plan się już nie sprawdzał, a ja… zacząłem naprawdę żyć”

W książce podobało mi się sporo wątków. Od tego rodzinnego, miłosnego, po religijny. Bohater z początku prezentuje się jako ateista, mimo swoich muzułmańskich korzeni, jednak z biegiem czasu, z postępami w znajomości z Zoe, mężczyzna przechodzi radykalną zmianę dotyczącą wiary, co wyjątkowo sprawiło, że poczułam się jeszcze bardziej zaintrygowana. W końcu miłość przyczyniła się do czegoś, co wydawałoby się nie do zrealizowania. Do wiary w Stwórcę, z kogoś, kto sprawuje nad nami pieczę, pomaga odzyskać sens istnienia, wskazać lepszą dla nas ścieżkę. Tak właśnie dzieje się z bohaterami „Kiedy znów się spotkamy”. Odnajdują prawidłową, pełną emocji, wzruszeń, upadków i wlotów drogę, którą muszą przejść, aby być tym, kim naprawdę powinni się stać. 

„Religia ma łączyć, ma uczyć. Właściwie postrzegana pozwala być i pozostać człowiekiem”

Nina Nirali odwaliła kawał dobrej roboty, pisząc tę krótką, lecz uczuciową lekturę. Serce nie raz zabiło mi mocniej, czytając o losach bohaterów, których jak wspomnę, ogromnie polubiłam. Cała książka pozostawiła we mnie same miłe odczucia. Piękne krajobrazy Indii, wyprawy do odległych miejsc, walka o trwały, silny związek, żeglowanie na morzu wątpliwości — to wszystko sprawiło, że „Kiedy znów się spotkamy” to świetna odskocznia od poważnych, ciężkich lektur. Styl autorki dodatkowo powoduje, że książkę czyta się w oka mgnieniu, dlatego nie pozostaje mi nic innego jak polecić tę pozycję i zachęcić do kupna, gdy tylko ukaże się w sprzedaży. 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Novae Res

Do poczytania,
Arystokratka 

You Might Also Like

0 komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Instagram

Subscribe