Recenzja gościnna - "Sześć serc" L.H. Cosway [Lilith] + KONKURS
kwietnia 22, 2018Tytuł: Sześć serc
Autor: L.H. Cosway
Wydawnictwo: FILIA
Opis
wydawcy:
Poznajcie
opowieść, Jaya Fieldsa, iluzjonisty, mentalisty, spryciarza.
Myślę
trójkątami. Wy myślicie liniami prostymi. Pokażę wam stół i
przekonam, że to krzesło. Dym i lustra, sztuczki i triki. Oszukuję
i zwodzę. Ale przede wszystkim stawiam na dobre przedstawienie.
Wszyscy
sądzą, że zabiłem człowieka, ale nie zrobiłem tego. Pragnę
zemsty. Pragnę jej dla siebie i dla niej. Chcę rewanżu dla całej
naszej szóstki. Ona mnie nie pamięta, choć jest przyczyną tego
wszystkiego. Będzie moją nagrodą, gdy wszystko dobiegnie końca.
Jeśli tylko okażę się dość silny.
Zatem
śmiało, wybierzcie kartę. Wejdźcie i obejrzyjcie przedstawienie.
Spójrzcie na moje dłonie, przyjrzyjcie się uważnie, tak byście
nie widzieli tego, co się dzieje naprawdę. Zniszczę wasz świat w
świetle reflektorów. Nie zorientujecie się co robię, dopóki nie
będzie za późno. Mam tylko jedno serce, a kiedy moje wielkie
oszustwo dobiegnie końca, wręczę je właśnie jej.
Usiądźcie
wygodnie, znajdujecie się na początku jazdy z piekła rodem.
„Sześć
serc” jest powieścią, która wciągnęła mnie bez reszty.
Przeczytałam ją już trzykrotnie i za każdym razem, mimo iż znam
jej zakończenie,
świetnie się bawiłam iluzją jaką stworzył jeden z dwojga
głównych bohaterów wykreowanych przez L.H. Cosway.
Jest
to pierwsza część serii pt. „Hearts”, wydana w Polsce w 2016
roku.
Tom
pierwszy przedstawia historię tajemniczego Jaya Fieldsa, który
nagle pojawia się na progu kancelarii Brandon Solutis i nieco
wycofanej z życia Matildy Brandon.
Narracja
pierwszoosobowa, poprowadzona z punktu widzenia Matildy, niektórych
może troszkę odstraszać. Uważam jednak, że niesłusznie. Cosway
dobrze sobie z tym poradziła, a przemyślenia Matildy są spójne i
niewymuszone, a przede wszystkim, czytelnik nie odczuwa ich jako
infantylne i płytkie. Dialogi również są bardzo dobrze napisane i
przyjemnie się je czyta.
Jeśli
chodzi o samą fabułę, jest niewątpliwie dobrze przemyślana.
Matilda pracuje w kancelarii swojego ojca, marząc jednocześnie o
przygodzie i spełnianiu się w swojej pasji, jakim jest
projektowanie i szycie ubrań. Gdy w kancelarii zjawia się
intrygujący, potencjalny klient, Matilda czuje, że skądś zna tego
przystojnego i tajemniczego mężczyznę. Po przyjęciu przez tatę
głównej bohaterki sprawy Fieldsa, i niejako wproszeniu się przez
niego do domu Brandonów jako współlokator, rozpoczyna się
niezwykła przygoda Matildy po krainie iluzji i zdarzeń, w które
zostaje wciągnięta przez nowego/starego znajomego. W trakcie swojej
podróży po świecie, w jakim żyje Fields, poznaje nowych
przyjaciół, zakochuje się, i staje coraz bardziej otwarta na nowe
doznania.
W
książce podążamy za sztuczkami i iluzją jaką stworzył Jay —
kreator całej historii w którą zostaje wrzucona główna
bohaterka. To on nadaje ton powieści, dawkuje nam informacje, wciąga
w świat złudzeń, wprowadzając atmosferę niecierpliwego
oczekiwania na to, co się za chwilę może wydarzyć oraz jaki
przygotowuje nam wielki finał.
Powieść
czytało mi się niesamowicie lekko i strasznie mi przykro, że do
tej pory nie zostały w naszym kraju przetłumaczone i wydane kolejne
części. Liczę na to, że wydawnictwo FILIA zarówno mnie,
zagorzałej fanki L.H. Cosway, jak i innych czytelników nie
zawiedzie i w niedługim czasie będę mogła cieszyć się lekturą
kolejnego tomu.
Historia
mnie uwiodła zarówno pomysłem, jak i wykonaniem, a tajemnica jaką
niesie ze sobą iluzjonista Jay wsi nad czytelnikiem, niemal do
ostatniej strony tej powieści. Spodobało mi się również poczucie
humoru autorki, które rozbawiło mnie, niejednokrotnie poprawiając
tym samym nastrój. Podczas czytania, w jednej chwili się śmiałam,
a sekundę później moje serce chwytało wzruszenie, by ponownie
wkroczyć na drogę niecierpliwego oczekiwania, co się dalej
wydarzy. Jest to prawdziwa jazda kolejką, gdzie nie wiadomo, czy
będziemy w stanie się zatrzymać nim nie dojedziemy do samego
końca.
Mocną
stroną „Sześciu serc” są z całą pewnością są bohaterowie,
i to zarówno pierwszo, jak i drugo, a nawet trzecioplanowi. Od
pierwszej chwili można polubić zarówno Jay’a, jak i Matildę.
Każde z nich ma zupełnie inny charakter i spojrzenie na świat, a
mimo to oboje coś łączy — uwielbiają iluzję, choć każde z
innego powodu. Jayowi daje ona wolność, Matilda dzięki niej
zaczyna otwierać się na świat i czerpać z niego radość.
Wyrazistymi postaciami, z całą pewnością są przyjaciółki
głównych bohaterów — Jessie i Michelle, które wprowadzają
nieco zamieszania i napędzają w statycznych momentach fabułę.
Autorka
niewątpliwie dopracowała tę historię w całej rozciągłości, i
to widać na każdym kroku. Każdy ma swoją rolę do odegrania,
fabuła jest spójna, a wszystko pięknie zostało zwieńczone na
ostatnich kartach, właściwie pozostawiając do domysłów
czytelnika tylko przyszłe życie bohaterów.
Książka
napisana została bez nadmiaru wulgaryzmów, których używania w
literaturze w zbyt dużej ilości szczerze nie znoszę, i to również
zadecydowało o tym, iż jest ona jedną z moich ulubionych pozycji.
Znajdzie się tu także coś dla fanów Scherlocka Holmsa ;) Co?
Musicie sami odkryć ten smaczek, czytając książkę :Dfi
Na
koniec, chciałabym Was poczęstować moim ulubionym cytatem z
„Sześciu serc”: „Naprawdę
chcesz poznać odpowiedź? — pyta. — Bardziej ekscytująco jest
nie wiedzieć, pozostawić nieskończone możliwości. Na przykład
mogę być geniuszem i znać jakiś matematyczny wzór, by wyliczyć
zwycięskie liczby. A może przekupiłem faceta wrzucającego
piłeczki do koła. — Urywa, śmiejąc się, i z kieszeni wyciąga
ten sam kupon, który pokazywał na filmie. — A może sfałszowałem
kupon i dałem im własne pieniądze. Może jestem wariatem. Może
spędzam zbyt dużo czasu przy stole do pokera. Te wszystkie „może”
mogą się ciągnąć w nieskończoność (…), ale oboje wiemy, że
tajemnica jest lepsza niż prawda. Dlaczego więc nie żyć magią?
Dlaczego nie być znów dzieckiem i nie wierzyć w fantazje? Życie
jest fajniejsze z odrobiną dymu i luster.”
Zatem,
jeśli pragniecie podekscytowania kolejnymi sztuczkami, z napięciem
odkrywać kolejne elementy układanki, zbierane przez całą
powieść, by na końcu zobaczyć niemal wszystkie karty (Jay
pozostawia nieco w tajemnicy, jak to iluzjonista :D), odprężyć
się, pośmiać i wzruszyć jednocześnie, to ta książka jest dla
Was idealna.
Książkę gościnnie zrecenzowała dla Was:
Lilith (grupa Ailes)
Ocena: 5/6
Już dziś zajrzyjcie nasz fp, gdzie mamy do rozdania jeden egzemplarz książki. (klik w obrazek)
2 komentarze