Recenzja gościnna - "Sześć serc" L.H. Cosway [Lilith] + KONKURS

kwietnia 22, 2018


https://niegrzecznerecenzje.blogspot.com/2018/04/recenzja-goscinna-szesc-serc-lh-cosway.html




Tytuł: Sześć serc

Autor: L.H. Cosway

Wydawnictwo: FILIA

Tłumaczenie: Agnieszka Katarzyna Dyrek





 
Opis wydawcy:
Poznajcie opowieść, Jaya Fieldsa, iluzjonisty, mentalisty, spryciarza.
Myślę trójkątami. Wy myślicie liniami prostymi. Pokażę wam stół i przekonam, że to krzesło. Dym i lustra, sztuczki i triki. Oszukuję i zwodzę. Ale przede wszystkim stawiam na dobre przedstawienie.
Wszyscy sądzą, że zabiłem człowieka, ale nie zrobiłem tego. Pragnę zemsty. Pragnę jej dla siebie i dla niej. Chcę rewanżu dla całej naszej szóstki. Ona mnie nie pamięta, choć jest przyczyną tego wszystkiego. Będzie moją nagrodą, gdy wszystko dobiegnie końca. Jeśli tylko okażę się dość silny.
Zatem śmiało, wybierzcie kartę. Wejdźcie i obejrzyjcie przedstawienie. Spójrzcie na moje dłonie, przyjrzyjcie się uważnie, tak byście nie widzieli tego, co się dzieje naprawdę. Zniszczę wasz świat w świetle reflektorów. Nie zorientujecie się co robię, dopóki nie będzie za późno. Mam tylko jedno serce, a kiedy moje wielkie oszustwo dobiegnie końca, wręczę je właśnie jej.
Usiądźcie wygodnie, znajdujecie się na początku jazdy z piekła rodem.



Sześć serc” jest powieścią, która wciągnęła mnie bez reszty. Przeczytałam ją już trzykrotnie i za każdym razem, mimo iż znam jej zakończenie, świetnie się bawiłam iluzją jaką stworzył jeden z dwojga głównych bohaterów wykreowanych przez L.H. Cosway.
Jest to pierwsza część serii pt. „Hearts”, wydana w Polsce w 2016 roku.
Tom pierwszy przedstawia historię tajemniczego Jaya Fieldsa, który nagle pojawia się na progu kancelarii Brandon Solutis i nieco wycofanej z życia Matildy Brandon.
Narracja pierwszoosobowa, poprowadzona z punktu widzenia Matildy, niektórych może troszkę odstraszać. Uważam jednak, że niesłusznie. Cosway dobrze sobie z tym poradziła, a przemyślenia Matildy są spójne i niewymuszone, a przede wszystkim, czytelnik nie odczuwa ich jako infantylne i płytkie. Dialogi również są bardzo dobrze napisane i przyjemnie się je czyta.
Jeśli chodzi o samą fabułę, jest niewątpliwie dobrze przemyślana. Matilda pracuje w kancelarii swojego ojca, marząc jednocześnie o przygodzie i spełnianiu się w swojej pasji, jakim jest projektowanie i szycie ubrań. Gdy w kancelarii zjawia się intrygujący, potencjalny klient, Matilda czuje, że skądś zna tego przystojnego i tajemniczego mężczyznę. Po przyjęciu przez tatę głównej bohaterki sprawy Fieldsa, i niejako wproszeniu się przez niego do domu Brandonów jako współlokator, rozpoczyna się niezwykła przygoda Matildy po krainie iluzji i zdarzeń, w które zostaje wciągnięta przez nowego/starego znajomego. W trakcie swojej podróży po świecie, w jakim żyje Fields, poznaje nowych przyjaciół, zakochuje się, i staje coraz bardziej otwarta na nowe doznania.
W książce podążamy za sztuczkami i iluzją jaką stworzył Jay — kreator całej historii w którą zostaje wrzucona główna bohaterka. To on nadaje ton powieści, dawkuje nam informacje, wciąga w świat złudzeń, wprowadzając atmosferę niecierpliwego oczekiwania na to, co się za chwilę może wydarzyć oraz jaki przygotowuje nam wielki finał.
Powieść czytało mi się niesamowicie lekko i strasznie mi przykro, że do tej pory nie zostały w naszym kraju przetłumaczone i wydane kolejne części. Liczę na to, że wydawnictwo FILIA zarówno mnie, zagorzałej fanki L.H. Cosway, jak i innych czytelników nie zawiedzie i w niedługim czasie będę mogła cieszyć się lekturą kolejnego tomu.
Historia mnie uwiodła zarówno pomysłem, jak i wykonaniem, a tajemnica jaką niesie ze sobą iluzjonista Jay wsi nad czytelnikiem, niemal do ostatniej strony tej powieści. Spodobało mi się również poczucie humoru autorki, które rozbawiło mnie, niejednokrotnie poprawiając tym samym nastrój. Podczas czytania, w jednej chwili się śmiałam, a sekundę później moje serce chwytało wzruszenie, by ponownie wkroczyć na drogę niecierpliwego oczekiwania, co się dalej wydarzy. Jest to prawdziwa jazda kolejką, gdzie nie wiadomo, czy będziemy w stanie się zatrzymać nim nie dojedziemy do samego końca.
Mocną stroną „Sześciu serc” są z całą pewnością są bohaterowie, i to zarówno pierwszo, jak i drugo, a nawet trzecioplanowi. Od pierwszej chwili można polubić zarówno Jay’a, jak i Matildę. Każde z nich ma zupełnie inny charakter i spojrzenie na świat, a mimo to oboje coś łączy — uwielbiają iluzję, choć każde z innego powodu. Jayowi daje ona wolność, Matilda dzięki niej zaczyna otwierać się na świat i czerpać z niego radość. Wyrazistymi postaciami, z całą pewnością są przyjaciółki głównych bohaterów — Jessie i Michelle, które wprowadzają nieco zamieszania i napędzają w statycznych momentach fabułę.
Autorka niewątpliwie dopracowała tę historię w całej rozciągłości, i to widać na każdym kroku. Każdy ma swoją rolę do odegrania, fabuła jest spójna, a wszystko pięknie zostało zwieńczone na ostatnich kartach, właściwie pozostawiając do domysłów czytelnika tylko przyszłe życie bohaterów.
Książka napisana została bez nadmiaru wulgaryzmów, których używania w literaturze w zbyt dużej ilości szczerze nie znoszę, i to również zadecydowało o tym, iż jest ona jedną z moich ulubionych pozycji. Znajdzie się tu także coś dla fanów Scherlocka Holmsa ;) Co? Musicie sami odkryć ten smaczek, czytając książkę :Dfi
Na koniec, chciałabym Was poczęstować moim ulubionym cytatem z „Sześciu serc”: „Naprawdę chcesz poznać odpowiedź? — pyta. — Bardziej ekscytująco jest nie wiedzieć, pozostawić nieskończone możliwości. Na przykład mogę być geniuszem i znać jakiś matematyczny wzór, by wyliczyć zwycięskie liczby. A może przekupiłem faceta wrzucającego piłeczki do koła. — Urywa, śmiejąc się, i z kieszeni wyciąga ten sam kupon, który pokazywał na filmie. — A może sfałszowałem kupon i dałem im własne pieniądze. Może jestem wariatem. Może spędzam zbyt dużo czasu przy stole do pokera. Te wszystkie „może” mogą się ciągnąć w nieskończoność (…), ale oboje wiemy, że tajemnica jest lepsza niż prawda. Dlaczego więc nie żyć magią? Dlaczego nie być znów dzieckiem i nie wierzyć w fantazje? Życie jest fajniejsze z odrobiną dymu i luster.”
Zatem, jeśli pragniecie podekscytowania kolejnymi sztuczkami, z napięciem odkrywać kolejne elementy układanki, zbierane przez całą powieść, by na końcu zobaczyć niemal wszystkie karty (Jay pozostawia nieco w tajemnicy, jak to iluzjonista :D), odprężyć się, pośmiać i wzruszyć jednocześnie, to ta książka jest dla Was idealna. 

Książkę gościnnie zrecenzowała dla Was:
 Lilith (grupa Ailes) 
Ocena: 5/6 

Już dziś zajrzyjcie nasz fp, gdzie mamy do rozdania jeden egzemplarz książki. (klik w obrazek)

https://www.facebook.com/niegrzecznerecenzje/


 

You Might Also Like

2 komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Instagram

Subscribe