Jeden dzień - David Nicholls [Sil]
kwietnia 13, 2018
Autor : David Nicholls
Tytuł : Jeden dzień
Wydawnictwo: Świat Książki
Wydano : 2011
Stron : 443
Moja przygoda z Jednym dniem zaczęła się od obejrzenia zwiastuna do filmu o tym samym tytule. Cóż tu dużo mówić – byłam oczarowana, toteż kupno książki stało się dla mnie czymś zupełnie naturalnym. A gdy już zaczęłam czytać, to … może zacznę od początku.
Historia opowiedziana przez Davida Nicholasa jest swoistą podróżą trwającą 20 lat, wycinkami życia mających nierozerwalny związek z datą 15 lipca. Bo wtedy właśnie wszystko się zaczęło, a także skończyło. Życie potrafi być jedną wielką niespodzianką, ale też i lekcją, bowiem tym było dla Emmy i Dextera.
Tych dwoje po raz pierwszy spotyka się w noc po zakończeniu studiów. Oboje snujący plany na przyszłość, mający cele do zrealizowani, marzący o życiu, które chcieliby mieć. Są w tym do siebie podobni, a jednak z innych względów tak diametralnie różni.
Emma to wielka idealistka, chcąca zmienić świat na lepsze. Nie zwracająca uwagi na swą powierzchowność, demonstracyjnie nosząc duże okulary. Co więcej, dziewczyna za grosz nie dopuszcza do siebie myśli, że jest piękna, wręcz uważa się za dość pospolitą. Jej totalnym przeciwieństwem jest Dexter. Ten świadomy własnych atutów emanuje pewnością siebie, obyciem towarzyskim czy po prostu wrodzonym wdziękiem odziedziczonym po matce. Temu ostatniemu zawdzięcza etykietę łamacza kobiecych serc, którą skutecznie utwierdza przez kolejne lata ich znajomości.
I choć wydaje się, że pochodzą oni z zupełnie innych światów i więcej ich dzieli niż łączy, to jest coś co sprawia, że są sobie bliscy. Przyjaźń, a może coś więcej? Tego już wam nie zdradzę, zrobi to za mnie sama historia, lub jak kto woli, jej bohaterowie.
Budowa powieści sama w sobie jest wyjątkowa. Tworzą ją wydarzenia zapisane pod datą 15 lipca, na które składają się długie rozmowy w cztery oczy, telefoniczne konwersacje, czy też listy porażające swoją długością i lakonicznością zarazem.
Prosty, lekki w odbiorze język sprawia, że tekst czyta się bardzo przyjemnie, a wręcz go pochłania, chcąc dowiedzieć się co też wydarzy się na końcu. To niewątpliwy atut tej pozycji, bowiem swoista prawdziwość i gama różnorakich emocji ukryta w tej historii jest czymś, co bez wątpienia mnie oczarowało.
Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy lubią się pośmiać, ale i wzruszyć, bowiem David Nicholls ukazuje nam życie takim jakie jest. Niczego nie ubarwia, a wręcz brutalnie przedstawia szarą rzeczywistość, tak różną od młodzieńczych wyobrażeń Emmy i Dextera.
Autor zgrabnie zamyka całość historii w przedziale dwudziestu lat, całą uwagę skupiając tylko i wyłącznie na dacie 15 lipca. Zapiski z tego szczególnego dnia stały się dla mnie jako czytelnika, możliwością wędrówki przez życie bohaterów, ale też i swoje własne.
Tytuł : Jeden dzień
Wydawnictwo: Świat Książki
Wydano : 2011
Stron : 443
Moja przygoda z Jednym dniem zaczęła się od obejrzenia zwiastuna do filmu o tym samym tytule. Cóż tu dużo mówić – byłam oczarowana, toteż kupno książki stało się dla mnie czymś zupełnie naturalnym. A gdy już zaczęłam czytać, to … może zacznę od początku.
Historia opowiedziana przez Davida Nicholasa jest swoistą podróżą trwającą 20 lat, wycinkami życia mających nierozerwalny związek z datą 15 lipca. Bo wtedy właśnie wszystko się zaczęło, a także skończyło. Życie potrafi być jedną wielką niespodzianką, ale też i lekcją, bowiem tym było dla Emmy i Dextera.
Tych dwoje po raz pierwszy spotyka się w noc po zakończeniu studiów. Oboje snujący plany na przyszłość, mający cele do zrealizowani, marzący o życiu, które chcieliby mieć. Są w tym do siebie podobni, a jednak z innych względów tak diametralnie różni.
Emma to wielka idealistka, chcąca zmienić świat na lepsze. Nie zwracająca uwagi na swą powierzchowność, demonstracyjnie nosząc duże okulary. Co więcej, dziewczyna za grosz nie dopuszcza do siebie myśli, że jest piękna, wręcz uważa się za dość pospolitą. Jej totalnym przeciwieństwem jest Dexter. Ten świadomy własnych atutów emanuje pewnością siebie, obyciem towarzyskim czy po prostu wrodzonym wdziękiem odziedziczonym po matce. Temu ostatniemu zawdzięcza etykietę łamacza kobiecych serc, którą skutecznie utwierdza przez kolejne lata ich znajomości.
I choć wydaje się, że pochodzą oni z zupełnie innych światów i więcej ich dzieli niż łączy, to jest coś co sprawia, że są sobie bliscy. Przyjaźń, a może coś więcej? Tego już wam nie zdradzę, zrobi to za mnie sama historia, lub jak kto woli, jej bohaterowie.
Budowa powieści sama w sobie jest wyjątkowa. Tworzą ją wydarzenia zapisane pod datą 15 lipca, na które składają się długie rozmowy w cztery oczy, telefoniczne konwersacje, czy też listy porażające swoją długością i lakonicznością zarazem.
Prosty, lekki w odbiorze język sprawia, że tekst czyta się bardzo przyjemnie, a wręcz go pochłania, chcąc dowiedzieć się co też wydarzy się na końcu. To niewątpliwy atut tej pozycji, bowiem swoista prawdziwość i gama różnorakich emocji ukryta w tej historii jest czymś, co bez wątpienia mnie oczarowało.
Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy lubią się pośmiać, ale i wzruszyć, bowiem David Nicholls ukazuje nam życie takim jakie jest. Niczego nie ubarwia, a wręcz brutalnie przedstawia szarą rzeczywistość, tak różną od młodzieńczych wyobrażeń Emmy i Dextera.
Autor zgrabnie zamyka całość historii w przedziale dwudziestu lat, całą uwagę skupiając tylko i wyłącznie na dacie 15 lipca. Zapiski z tego szczególnego dnia stały się dla mnie jako czytelnika, możliwością wędrówki przez życie bohaterów, ale też i swoje własne.
Moja ocena: 5/6
0 komentarze