"Zła miłość" Samanta Louis - Recenzja przedpremierowa [Ann]
grudnia 09, 2018
Tytuł: „Zła miłość”
Autor: Samanta Louis
Wydawnictwo: E-bookowo
Data premiery: 10.12.2018
„Zła
miłość” to druga książka w karierze Samanty Louis. Tak samo
jak przy jej debiucie „Chłopak, który pokazał mi, jak żyć”
przypadł nam zaszczyt objęcia powieści patronatem. Od początku
wierzyłyśmy, że warto i nadal nie zmieniłyśmy zdania.
Opis wydawcy:
Przyjaźń, miłość i bolesna prawda.
Jaka
miłość sprawia, że gdy ją wyznasz, twój kochanek odchodzi? Z
pewnością jest to zła miłość. Ale czy ta miłość nie
zasługuje na szansę?
Kiedy
Cassandrę opuszcza ojciec, a matka wysyła ją na miesiąc wakacji
do swojej siostry, dziewczyna nie podejrzewa jeszcze, że ten wyjazd
wywróci jej życie do góry nogami. Niespodziewanie na drodze Cassie
stanie Dean, chłopak, który odszedł w momencie kiedy oddała mu
serce. I miał ku temu dobre powody, bowiem tajemnica, jaką skrywa
Dean, nie jest łatwa do zaakceptowania. Może się okazać, że gdy
prawda wyjdzie na jaw, strach będzie silniejszy od uczucia, jakim
Cassie darzy Deana.
W
końcu Zła Miłość nie może mieć prawa bytu, czyż nie?
Podchodząc
do powieści „Zła miłość”, miałam spore obawy, czy jest to
tekst dla mnie. Oczywiście, zdarza mi się czytać romanse i dramaty
z nurtu new adult, jednak nie jestem zawodową wyjadaczką tych
gatunków. Ostatecznie przekonał mnie intrygujący opis i
fenomenalna okładka, od której wprost nie potrafiłam oderwać
wzroku. Dostrzegłam spory potencjał historii. Lektura powieści
przypominała jazdę „bez trzymanki” na rollercoasterze emocji.
Ale po kolei.
Główna
bohaterka – Cassie przeżyła w swoim życiu już wiele. Najpierw
jej ukochany ojciec, zdecydował porzucić jej matkę i ją,
zakładając z kochanką i kolejną córką nową rodzinę. Na domiar
złego zawiedziona Cassie straciła przyjaciela i kochanego chłopaka
w jednym – Deana. Bez ostrzeżenia i słowa wyjaśnienia porzucił
ją, łamiąc jej serce. Skrzywdzona dziewczyna postanowiła, że już
nigdy nie okaże słabości i zacznie nowe życie, bez Deana,
rzucając się w wir imprez, alkoholu i seksu. Wydawało się, że
Cassie zdołała stanąć na nogi, jednak została wystawiona na
poważną próbę, kiedy jej matka zdecydowała
podążyć za swoimi marzeniami i wziąć udział w programie
kulinarnym. Dziewczyna została zmuszona do wyjazdu na wakacje do
ciotki i kuzynki, z którą kiedyś łączyły ją bliskie relacje, a
teraz pozostała tylko wrogość. Jednak skomplikowane relacje
rodzinne nie miały stać się największym problemem. W Waszyngtonie
drogi Cassie i Deana ponownie się skrzyżowały i tym razem żadne z
nich nie mogło już uciec przed konfrontacją.
„Widok
Deana po przeszło dwunastu miesiącach poruszył wiele strun w moim
sercu i wzbudził uczucia towarzyszące mi, gdy smakowałam jego
wargi. Zabliźnione pęknięcie na sercu zaczęło ponownie pękać.
Zdawałam sobie sprawę, że jeśli będziemy mieć ze sobą bliski
kontakt, w naszych przestrzeniach osobistych, może skończyć się
gorzej niż poprzednio. Jednak chciałam tego, chciałam być blisko
niego, czuć zapach skóry, dotyk dłoni… Czułam wyraźnie
przechodzące iskry przez nasze ciała, ciepło rozchodzące się po
mojej skórze i galopujące serce, tak jakby to było wczoraj.
I nagle chwilowy powrót do wspomnień wywołał na mojej twarzy grymas, pojawiający się po zjedzeniu cytryny. Dean odszedł, uciekł… I to nadal mnie bolało.”
I nagle chwilowy powrót do wspomnień wywołał na mojej twarzy grymas, pojawiający się po zjedzeniu cytryny. Dean odszedł, uciekł… I to nadal mnie bolało.”
Na przestrzeni powieści
główna bohaterka przeszła zauważalną metamorfozę. Nie mogę
powiedzieć, bym od początku pałała do niej sympatią. Kojarzycie
pewnie osoby, robiące różne rzeczy na pokaz, kreujące się na złe
dziewczyny, które mają uczucia innych w głębokim poważaniu. Od
początku właśnie tak widziałam Cassie. Jej wewnętrzne monologi
nie do końca do mnie trafiały. Dostrzegałam spory rozdźwięk
pomiędzy tym, jak się zachowywała, a co o sobie myślała. Nie raz
miałam ochotę nią potrząsnąć i wkurzała mnie swoim
zachowaniem. Szczególnie, kiedy przypominała małe dziecko, które
na złość mamie postanawia odmrozić sobie uszy. W pewnym momencie
jednak zaczęłam z nią sympatyzować i współczuć jej tego, co
przeżyła. Przemówiło do mnie to, dlaczego tak się zachowywała.
W końcu zdrada ojca i niewyjaśnione porzucenie przez kochanego
chłopaka mogło poważnie zachwiać światem nastolatki. Nie mogę
powiedzieć, by Cassie była schematyczną, przekalkowaną bohaterką.
Nie jest szarą myszką, zna swoją wartość, popełnia błędy,
potrafi kokietować płeć przeciwną. Jednak choć na pierwszy rzut
oka może to wyglądać inaczej, jest dziewczyną, która takim
zachowaniem próbuje wypełnić pustkę pozostawioną przez odejście
Deana.
„Oczekiwanie na to, co ma
się stać, jest mocno wykańczające.
W końcu czuję jego usta na
swoich. Płomień pod moją skórą szaleje. Wszystko wokół
przestaje istnieć. Kręci mi się w głowie od desperacji jego
pocałunków, które schodzą coraz niżej.”
Dean... Mamy okazję
przeczytać kilka rozdziałów również z jego perspektywy, co daje
nam szersze spojrzenie na powody postępowania chłopaka i pozwala
wczuć się w jego sytuację. Rozstanie z Cassie również na nim
odcisnęło duże piętno, o czym możemy przekonać się podczas
czytania. Musiał podjąć trudną decyzję, znając przyczynę dla
której związek jego i Cassie był niemożliwy. Jest to chłopak
wyjątkowo przystojny, tajemniczy, jak magnes przyciągający płeć
przeciwną, a przy tym troskliwy, uczciwy, przejmujący się innymi
i... beznadziejnie zakochany w Cassie. Również on, tak jak główna
bohaterka, na przestrzeni powieści przechodzi metamorfozę i
dojrzewa do pewnych decyzji.
„– To przestań być
takim palantem i powiedz jej prawdę. Jeśli tego nie zrobisz,
zadręczysz siebie i ją. Nie widzisz tego, jak na ciebie patrzy? To,
co do siebie czujecie, jest widoczne dla wszystkich, tylko nie dla
was. Dean, nie każdy ma tyle szczęścia, by znaleźć swoją drugą
połówkę, która samym spojrzeniem rozpala w tobie ogień.”
Wśród bohaterów
drugoplanowych zdecydowanie wyróżnia się kuzynka Cassie – Laura.
Ciekawy jest wątek przeżywanego przez nią buntu, radzenia sobie ze
śmiercią ojca i próba budowania na nowo relacji z matką.
Dodatkowych emocji dostarcza sprawa jej wcześniejszego związku z
Deanem, co wprowadza jeszcze więcej pytań do relacji głównych
bohaterów. Pozostali bohaterowie stanowią raczej tło dla głównego
wątku, trochę szkoda, bo chętnie więcej przeczytałabym na temat
na przykład przyjaciół Deana.
Podobał mi się sposób
budowania przez autorkę relacji Cassie i Deana. Od początku nic nie
było jednoznaczne, w każdym zachowaniu chłopaka doszukiwałam się
drugiego dna i nie mogłam przestać zastanawiać się nad tym, jaką
tajemnicę skrywał. Rozwiązanie intrygi spełniło moje
oczekiwania, bez spoilerów mogę zdradzić tylko tyle. Dodatkowo
utarczki słowne pomiędzy Deanem i Cassie miały duży urok, przy
każdym ich spotkaniu wręcz iskrzyło od wiszącego w powietrzu
napięcia. Na pochwałę zasługuje fakt, że Autorce udało się
wpleść do powieści wątki erotyczne bez wpadania w wulgarność.
Książkę przeczytałam tak
szybko, że zdziwiło to nawet mnie. Zapoznanie się z nią zajęło
mi jakieś trzy lub cztery godziny jednego wieczora. Po zakończeniu
lektury, czułam się jak po maratonie. Akcja parła do przodu,
ciągle coś się działo, tło i wątki poboczne zostały
zniwelowane, więc mogłam prawie całkowicie skupić się na relacji
Cassie i Deana oraz poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, dlaczego ich
miłość według Deana była tak zła, że zdecydował porzucić
dziewczynę. Myślę, że taki sposób prowadzenia narracji
przypadnie do gustu wielu osobom, chociaż rozbudowanie na przykład
wątku kuzynki, czy dłuższe pociągnięcie akcji po wyjściu
tajemnicy na jaw i mocniejsze zagłębienie się w psychikę głównych
bohaterów, byłoby miłym wzbogaceniem. Dodatkową zachętą będzie
styl autorki, obfitujący w wartkie, realistyczne dialogi,
oszczędzający rozbudowanych opisów oraz łatwo przyswajalny
młodzieżowy język.
Komu
mogę polecić „Złą miłość”? Na pewno fankom powieści z
kręgu new adult, szukającym w tekstach wyrazistych emocji, które
lubią dreszczyk niepewności i namiętności. Jest to dobra
odskocznia na zimowy wieczór, kiedy będzie można zaszyć
się pod kocem z kubkiem gorącej czekolady i na moment zapomnieć o
panującym na zewnątrz chłodzie.
Za
możliwość przeczytania dziękuję Autorce.
0 komentarze