Recenzja gościnna - Alienista - Netflix [Lilith]
maja 01, 2018
Nowa
produkcja Netflixa jest niewątpliwie strzałem w dziesiątkę.
Mroczny,
bo tak ujęłabym całościowo sezon pierwszy Alienisty, rozpoczyna
się od morderstwa młodego chłopca pracującego jako prostytutka w
XIX-sto wiecznym Nowym Jorku. Serial został oparty na książce o
tym samym tytule autorstwa Caleba Carra.
Tytułowy
alienista to człowiek zajmujący się studiowaniem osób cierpiących
na choroby umysłowe, które uważano za wyalienowane ze swojej
prawdziwej natury.
W
serialu możemy śledzić, jakie początki miała kryminalistyka i
potrzeba zbadania, czym kierują się ludzie, popełniając zbrodnie,
trudne do wytłumaczenia. Pojawia się kwestia badania odcisków
palców i to, że na ich podstawie można praktycznie ze stu
procentową pewnością połączyć człowieka z dokonaną zbrodnią.
Widzimy jak ciężko było przekonać policjantów do innego
spojrzenia na sprawy i jak bardzo boimy się nowości, tego, czego
sami nie potrafimy zrozumieć.
Zbrodnią
chłopca zainteresował się, znany ze swych niekonwencjonalnych
metod leczenia schorzeń ludzkich umysłów, psycholog dr Laszlo
Kreizler, w tej roli genialny Daniel Brühl. Fascynuje się motywami,
jakie kierują ludzkim umysłem, powodując w konsekwencji dokonanie
najmroczniejszych zbrodni. Początki dzisiejszego sporządzania
profilu psychologicznego przestępców, w czasach w których osadzono
akcję, uznaje się za niedorzeczne na równi z czarami, czy
praktykami szamana.
Laszlo
razem z przyjacielem, ilustratorem i lekkoduchem (przynajmniej z
pozorów), John’em Moore, którego gra przystojny Luke Evans, przy
pomocy kobiety przecierającej szlaki w świecie zdominowanym przez
mężczyzn, Sarą Howard, w którą się wciela Dakota Fanning,
podejmują się wyjaśnienia sprawy i złapania seryjnego mordercy.
Niestety, nie wszystkim podoba się ingerencja w sprawy policyjne
zwykłych obywateli, w tym psychologa, którego metody,
policja nie uważa za godne uwagi, wręcz stwierdzając za
uwłaczające ciężkiej pracy śledczej.
W
serialu dominuje ciemna kolorystyka, która jeszcze bardziej daje
odczuć mrok czający się za każdym rogiem, przełamywana jasnością
dnia i spokojną zielenią parków, dającą nam chwilowy oddech od
makabrycznych widoków. Niewątpliwie, przez wszystkie odcinki,
stopniowo budowane jest napięcie, a odbiorca razem z głównymi
bohaterami stara się odkryć, kim jest morderca. W pewnym momencie,
stwierdziłam, że już wiem! Z podekscytowaniem czekałam na
potwierdzenie moich podejrzeń. Jakże byłam zaskoczona, kiedy
okazało się, że całkowicie się pomyliłam. Znów, scenarzyści
przyciągnęli moją uwagę i kazali ponownie rozpocząć
poszukiwania, ponownie spojrzeć na zgromadzone dowody, by znów
podążać za bohaterami aż do wielkiego finału.
Stroje
jak również scenografia pozwalają nam choć na chwilę przenieść
się w przeszłość, do brudnego, pełnego zakamarków,
podzielonego na bogate i biedne dzielnice, jeszcze nie tak
nowoczesnego Nowego Jorku, który przypominał mi często Londyn
tamtych czasów.
Na
pierwszym planie mamy przedstawianą deprawację rodzaju ludzkiego,
niskich pobudek jakie rządzą człowiekiem i znanej również w
czasach obecnych zasadzie, że pieniądz rządzi światem.
Niewątpliwie, pojawiająca się przez cały sezon korupcja w
nowojorskiej policji jest równie istotna, gdyż wielokrotnie sprawia
trudności naszym bohaterom w ustaleniu prawdy i złapaniu mordercy.
Postaci
są wyraziste i świetnie wygrane. Na uwagę zasługuje rola Dakoty
Fanning, która gra Sarę Howard. Jako pierwsza kobieta została
zatrudniona w policji na stanowisku sekretarki samego komisarza
Theodora Roosevelta, granego przez Briana Geraghty'ego.
Każdy
z bohaterów wnosi do serialu coś innego, Sara jest dzielną kobietą
dążącą do osiągnięcia szacunku w świecie zdominowanym przez
mężczyzn. Pokazuje, że mimo iż jest wpisana w określoną rolę
społeczną, potrafi myśleć i jest równie silna i uzdolniona, jak
co poniektórzy z męskiej części społeczeństwa. John w roli
nieudacznika i pijaka, który tak naprawdę może być kimś więcej,
jeśli przestałby żyć przeszłością. W końcu, z pełnym
zaangażowaniem wchodzi w śledztwo do którego wciąga go
przyjaciel z czasów studenckich — Laszlo. Postać doktora jest
chyba najbardziej kontrowersyjna i nieoczywista. On również walczy
z demonami przeszłości, jednocześnie zgłębiając umysły
wykolejonych na swej drodze życia ludzi, usiłując zrozumieć
motywy ich postępowania. Jest specyficzną osobą, która bardzo
często mówi zbyt otwarcie, raniąc tym samym swoich najbliższych.
Na koniec, mamy samego Roosveleta, który ma na tyle otwarty umysł,
że pozwala prowadzić śledztwo Laszlo, Johnowi i Sarze. Sam walczy
z korupcją w szeregach policji, mając przeciw sobie lata
przyzwyczajeń i zacofania.
Z
drugoplanowych postaci, najbardziej zaciekawiła mnie niema Mary,
która pełni rolę służącej/gospodyni w domu Laszlo. Więź
łącząca ją z pracodawcą jest jednak dużo głębsza, a ich
relacja stopniowo przybiera coraz bardziej intensywną barwę.
Bracia
Isaacson, Marcus i Lucius (Douglas Smith i Matthew Shear), sierżanci
oddelegowani przez Komisarza do ekipy śledczej Kreizlera,
wprowadzają świeżość spojrzenia na pracę kryminalistyczną oraz
istotę medycyny sądowej, nowoczesnym podejściu do postępowań
śledczych w podążaniu za mordercą.
Bohaterów
wartych uwagi jest sporo, lecz nie sposób wszystkich opisać, nie
zdradzając przy tym zbyt wiele z fabuły i nie pozbawiając Was
przyjemności oglądania i zaskoczenia zaproponowanymi rozwiązaniami
;)
Ciekawą
postacią jest z całą pewnością kapitan Connor (David Wilmot),
zadufany w sobie, skorumpowany policjant, kładący kłody pod nogi
naszym bohaterom. To, co się z nim dzieje wraz z rozwojem akcji jest
bardzo interesujące i sprawiło, że widz zaczyna się zastanawiać,
do czego może być zdolny człowiek, gdy zostanie pozbawiony (często
tylko w jego mniemaniu) wyboru.
Niewątpliwie, serial jest godny uwagi, i jak ostatnio zdążyłam zauważyć Netflix potrafi wykonać kawał dobrej roboty, by przyciągnąć uwagę widza, a ten, może usiąść i delektować się dobrą produkcją. Dawno żadna historia mnie nie wciągnęła tak, jak ta. Gdy usiadłam do pierwszego odcinka, nie mogłam się oderwać aż do ostatniego, kończącego sezon pierwszy, który oglądałam już późno w nocy .
Jeżeli
lubicie mroczne klimaty, a
także
macie
ochotę zgłębiać
tajniki ludzkich zachowań oraz zerknąć w przeszłość i początki
kryminalistyki i psychologii w Stanach, to jak najbardziej jest to
serial dla Was.
Recenzję przygotowała dla Was - Lilith [grupa Ailes]
Ocena 6/6
0 komentarze