Black Sails - Fikcja a rzeczywistość [Nymph]
maja 12, 2018
Tytuł: Black Sails
(2014-2017) serial TV
Sezony: 1-4
Gatunek: Dramat, przygodowy
Emisja/producent: Starz
Obsada:
Toby Stephens - Kapitan
Flint
Hannah New - Eleonor Guthrie
Luke Arnold - John Silver
Jessica Parker Kennedy - Max
Tom Hopper - Billy Bones
Zach McGowan - Kapitan Charles Vane
Toby Schmitz - Jack Rackham
Clara Paget - Anne Bonny
Opis:
Brytyjczycy
chcą odzyskać swoją dawną kolonię, New Providence. Piraci, na czele z
Kapitanem Flintem, walczą o przetrwanie nie tylko z najeźdźcą,
ale także między sobą.
Black Sails
to jeden z moich ulubionych seriali. Jest to produkcja, przed którą dość długo
się wzbraniałam. Wyszło mi to jednak na dobre, gdyż zaczęłam oglądać ten serial
w połowie emisji trzeciego sezonu, a co za tym idzie nie musiałam wyczekiwać
każdego odcinka. Z całą pewnością to jedna z takich produkcji, która uzależnia.
Wyprodukowany przez stację Starz Worldwide liczy sobie cztery sezony. Pierwszy
sezon zawiera osiem odcinków, trzy kolejne sezony po dziesięć. Postaram się tak
zrecenzować Black Sails, aby nie zrobić zbyt wielu spojlerów i nie zepsuć
przyjemności z oglądania.
Tym, co najbardziej zaintrygowało mnie w tym
serialu, były niewątpliwie nietypowe przeplecenia wątków, które miały miejsce
naprawdę, z postaciami stworzonymi przez scenarzystów oraz wątkami
zaczerpniętymi z powieści "Wyspa skarbów" autorstwa Roberta Louisa
Stevensona. Tak więc w produkcji mamy do czynienia z doskonale nam znanym z
kart powieści Johnem Silverem, kapitanem Flintem i Billym Bonesem, który co
prawda w książce nie jest znaczącą postacią, tu jednak jego rola została
znacznie rozbudowana i jest jedną z ciekawszych. Intrygujące w serialu jest
również to, że zostały tam umieszczone postacie, które żyły naprawdę. Jeżeli
ktoś zna temat piractwa i czasy Złotej Ery będzie miał możliwość konfrontacji
fikcji z rzeczywistością, a proszę mi uwierzyć, będzie to czysta przyjemność. W
serialu umieszczono wielu sławnych bądź niesławnych piratów, ale nie tylko. Na
uwagę zasługuje choćby Edward Teach zwany również Czarnobrodym, Charles Vane,
Jack Rackham (Calico Jack), Anne Bonny, Benjamin Hornigold, Woodes Rogers
(tak, nawet on). Przyznam, że w większości twórcy projektu oddali wiernie
autentyczne wydarzenia, jednak nie do końca. Jedno z takich, które nie pokrywało
się z faktami, tutaj nie zdradzę o co dokładnie chodzi, omal nie zakończyło
mojej przygody z tym serialem. Liczyłam, że w przypadku pewnej postaci będą
ściśle trzymali się faktów, ponieważ jest jedną z barwniejszych i od pierwszego
odcinka wypadł rewelacyjnie, niestety pod koniec trzeciego sezonu scenarzysta
postanowił zboczyć z torów, za co miałam ochotę go udusić. Nie przyznam kto,
co, jak i dlaczego, obejrzyjcie, być może również i wy zapałacie chęcią mordu.
Ale wracając do tematu serialu.
Ale wracając do tematu serialu.
Dobór ról jest genialny, każdy aktor odgrywa swoją rolę jakby
był do tego urodzony. Uwielbiam brawurowego Charlesa Vane'a i jego gwałtowne
huśtawki nastrojów. Obsadzenie w tej roli Zacha McGowana to strzał w
dziesiątkę, w moim mniemaniu nikt nie zagrałby lepiej. Chcecie poznać
okrutnego, zabójczo groźnego pirata, który zabija z zimną krwią, jednak czuje
zniewalającą słabość do niebieskookiej blondynki? Brzmi statystycznie, prawda?
Otóż nie. Nic z tych rzeczy, zero powielanych szablonów. Kapitan Flint, którego
gra Toby Stephens (możecie kojarzyć tego aktora z miniserialu BBC "Jane
Eyre", grał tam Edwarda Rochestera) wypadł niezwykle wiarygodnie.
Przyznam, że ta postać nie powaliła mnie od pierwszej chwili, jednak uległam
jego urokowi bardzo szybko. Jaki jest kapitan Flint w wykonaniu Stephensa?
Bardzo specyficzny, jednak to trzeba zobaczyć. Kolejna postać, Jack Rackham.
Niebywale odegrana rola Tobyego Schmitza. Trudno nawet opisać tego bohatera,
aby nie zdradzić zbyt wiele z fabuły. Lecz i tu również nasuwa się po raz
kolejny myśl, że inny aktor nie udźwignąłby tej roli tak doskonale. Do czołówki
dodałabym jeszcze Toma Hoppera w roli Billego Bonesa, Luke'a Robertsa jako
Woodes'a Rogersa i Marka Ryana jako Gatesa (postać fikcyjna). Max, którą gra
Jessica Parker Kennedy, postać fikcyjna, idealnie wpasowuje się w klimat tej
fabuły. Na koniec zostawiłam sobie Johna Silvera, którego doskonale zagrał Luke
Arnold. Jest to postać, która z sezonu na sezon przechodziła największą
metamorfozę i proszę mi uwierzyć, aktor poradził sobie doskonale. W pierwszym
sezonie Silver był zwykłym cwaniaczkiem, lekkoduchem z narcystycznym
usposobieniem, przy tym niebywale inteligentny i błyskotliwy. Widział okazję —
chwytał okazję, wszystko dla własnej korzyści. W kolejnych sezonach
diametralnie się odmienił. Zżył się z załogą i przegrupował swoje priorytety.
Oczywiście nie każda rola mnie kupiła. Eleanor Guthrie od samego początku
bardzo mnie irytowała, jednak to moja subiektywna opinia. Miranda Barlow
również nie przypadła mi do gustu. W obu przypadkach zwaliłabym to raczej na
specyfikę postaci, a nie odegranie roli. Z bólem przyznam, że liczyłam na coś
więcej w przypadku Edwarda Teach'a, którego zagrał Ray Stevenson.
Teraz trochę
o scenerii. Doskonale oddany został klimat Nassau, który dosłownie przenosi nas
w czasie. Stroje, miejsca, zachowanie, wszystko idealnie dopracowane. Jednym z
centralnych "przybytków", gdzie obsadzono sporo akcji, jest burdel.
Nie ma tam wystylizowanych pokoi ani upudrowanych dziwek, w zamian dostajemy
idealnie oddane realia tamtych czasów. Detale zostały dopracowane tak, że nie
ma tam nic do czego można byłoby się przyczepić. Cóż, powtórzę się po raz
kolejny, lecz to również trzeba zobaczyć. Rewelacyjny humor, świetne dialogi,
niektóre scenki zapadają na długo w pamięć.
Pierwszy odcinek pierwszego sezonu:
Gates, który jest kwatermistrzem, nie chce
udać się na pewne spotkanie z kapitanem Flintem wiedząc, że wyniknie tam pewien
dyskomfort, więc obowiązek ten zrzuca na Billego Bonesa.
— Jestem zajęty, więc spada to na ciebie.
— Co spada na mnie?
— Kapitan poprosi o przysługę Guthriego.
Guthrie odmów, kapitan nie przyjmie tego dobrze, a ty musisz go uspokoić.
— Jak to uspokoić? (...) On mnie nie posłucha.
— Jesteś szanowanym członkiem załogi,
zapewniam cię, że kapitan bardzo ceni twoje zdanie.
Podchodzą do Flinta.
— Billy pójdzie z tobą.
— Billy? Jaki Billy?
Mina Billego bezcenna. Zostając przy
bezcennych minach. Trzeci odcinek pierwszego sezonu. Dwudziesta dziewiąta
minuta. Kapitan Flint i jego epicka reakcja podczas rozmowy z Gatesem. Mogłabym
wymieniać bez końca. To po prostu trzeba zobaczyć.
Fabuła serialu
również zawiera wiele faktów historycznych, takich jak np. rozbicie
Hiszpańskiego statku Urca de Lima przewożącego złoto, który to został zmieciony
przez sztorm na wybrzeże Florydy. Statek ten przewoził złoto o łącznej wartości
ponad miliona siedmiuset pięćdziesięciu tysięcy funtów. W pierwszych dwóch
sezonów sednem fabuły jest właśnie polowanie na Hiszpańską Flotę.
Nie brak tu dość charakterystycznych scen,
jaką niewątpliwie był brawurowy wyczyn Charlesa Vane'a, który za pomocą
podpalonego szkunera zniszczył jeden z okrętów Rogersa. Pozostając przy
Rogersie, również jego działalność jest niemal w stu procentach zgodna z
rzeczywistością, gdyż właśnie w tym czasie, to on obrał sobie za cel walkę z
piractwem i całkiem dobrze mu to wyszło.
Znajdziecie w tej produkcji bardzo realistycznie przedstawione sytuacje, wierzytelne kostiumy, można poznać wiele faktów. Dowiecie się czym jest karenaż statku, jak podchodzi się do abordażu, co dzieje się po przejęciu okrętu, jak piraci "upłynniają" zrabowany towar. Ponadto można podejrzeć, jakie panują relacje między załogą. Jak wybierają kapitana oraz dzielą łupy. Zobaczycie spektakularne bitwy morskie, choć przyznam, że tego trochę mi brakowało w pierwszych sezonach, a co zostało narobione w ostatnim.
Mimo wszystko, czwarty sezon nieco mnie
rozczarował, może dlatego, że pierwsze trzy spektakularnie powaliły mnie na
kolana, choć jak nadmieniłam pod koniec trzeciego nastąpiło coś, przez co byłam
gotowa porzucić serial. Jednak ostatnia sekwencja, zwieńczenie całego sezonu
przekonały mnie do dalszego oglądania. Producenci podnieśli wysoko poprzeczkę,
sprawiając, że zbyt wiele oczekiwałam. Myślę też, że po części doskwierał mi
brak mojej ulubionej postaci, której rola skończyła się w poprzednim sezonie.
Niemniej całość obejrzałam z wielką przyjemnością.
Chciałam
jeszcze wrócić do skomplikowanej relacji między fikcyjną postacią Max oraz
realnymi bohaterami Anne i Jackiem. Przypomina mi to o innej zażyłości pary
Anne i Jacka z rzeczywistą postacią Mary Reed. Ta trójka piratów również
stanowiła dość nietypowy trójkąt. Zastanawiałam się, czy producenci wprowadzą
postać Mary Reed do obsady ostatniego sezonu, później jednak mnie olśniło.
Przecież podobna specyfika została pokazana w trójkącie miłosnym z Max. Dodam,
że postacie Max i Mary Reed są diametralnie różne od i chodzi jedynie o relacje
między tą trójką.
Warto również zwrócić uwagę na wzajemne
relacje poniektórych postaci, które z najlepszych przyjaciół, stają się
najgorszymi wrogami, jak również odwieczni nieprzyjaciele zwierają szyki
stawiając czoła wspólnemu agresorowi, w imię, że nic tak nie łączy, jak wspólny
wróg. Odwieczni przeciwnicy, kapitan Vane i kapitan Flint, zrobią prawdziwą
demolkę, gdy ramię w ramię skierują swój gniewa na człowieka, który stoi po
drugiej stronie konfliktu. Godne poświecenia uwagi, są relacje Flint — Jon
Silver, Vane — Rackham, Flint — Vane, które to niebywale ewoluują z sezonu na
sezon. Stosunki między nimi stają się dojrzalsze, a oni sami nabierają do
siebie szacunku. Skonfliktowani ludzie, którzy jeszcze nie tak dawno chcieli
się pozabijać z biegiem zdarzeń zaczynają sobie ufać, a nawet ryzykują życiem,
aby ocalić dawnego nieprzyjaciela.
Reasumując. Świetna, charakterystyczna muzyka
skomponowana przez Bear'a McCreary, rewelacyjna sceneria, zarówno na wyspie,
jak i na morzu. Kapitalne aktorstwo. Producentom Black Sails od tej strony nie
można niczego zarzucić. Fabularnie również historia wciąga od pierwszej sceny
do ostatniej. Po finałowym sezonie spodziewałam się czegoś więcej, mimo
wszystko cała produkcja jest jedną z lepszych jakie oglądałam. Warto się z nią
zapoznać, choćby dlatego, aby przyjrzeć się bliżej realiom Złotego Wieku
Piractwa i łyknąć trochę faktów historycznych, które w serialu zostały
doskonale przeplecione z fabułą stworzoną przez scenarzystów. I... cóż,
"Fuck you, Jack!" przybliży wam okoliczności wielu zabawnych scen.
Sprawdźcie sami.
Za możliwość obejrzenia serialu dziękuję Netflix i
zazyjkultury.pl
Moja ocena:
5/6
2 komentarze