"Mieszkając z wrogiem" Penelope Ward [Kocyk]

lutego 03, 2019



Tytuł: Mieszkając z wrogiem
Autor: Penelope Ward
Wydawnictwo: Editio Red
Ilość stron: 320
Data premiery: 8 stycznia 2019

OPIS:

Dwudziestoczteroletnia Amelia musi zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem: zdradą. Pewnej namiętnej nocy odkryła, że nie jest dla ukochanego Adama jedyną kobietą. Mężczyzna przez wiele tygodni prowadził podwójną grę. Jakby tego było mało, zmarła ukochana babcia dziewczyny, która jednak pozostawiła jej spadek — rodzinną biżuterię i połowę domu. Druga połowa przypadła Justinowi, jej przyjacielowi z dzieciństwa i bratniej duszy. Kiedyś chłopak nie tylko bronił Amelii i się nią opiekował, ale także układał dla niej piosenki, śpiewał i grał na gitarze. Dla dziewczyny Justin był jak najbliższy przyjaciel, dla jej babci — jak wnuk. Problem w tym, że wiele lat temu oboje rozstali się w wielkim gniewie.

Jak cienka linia dzieli nienawiść od namiętności?




























RECENZJA:

Solówki Penelope Ward są dla mnie równie przyjemne w czytaniu, co jej duety z Vi Keeland. Dzisiaj na tapetę biorę “Mieszkając z wrogiem”. Na pewno nikogo nie zdziwi fakt, że czytało mi się ją w ekspresowym tempie z uśmiechem na twarzy.

Amelia i Justin otrzymują w spadku po babci dziewczyny dom na wyspie. Kiedyś byli przyjaciółmi, nierozłączni na co dzień, jednak coś sprawiło, że Amelia uciekła i pogrzebała możliwość na jakiekolwiek relacje z Justinem. Spotykają się po latach w owym domu. Nie sposób pominąć wrogie, nienawistne nastawienie mężczyzny do byłej przyjaciółki. Dochodzi do tego urocza partnerka Justina, co sprawia, że Amelia ciężko znosi pobyt na wyspie. Ale to oczywiście nie koniec rewelacji, które jej się przytrafiają...

W tej książce dzieje się naprawdę dużo. Jeśli myślicie, że składa się jedynie z przekomarzania głównych bohaterów to jesteście w błędzie. Penelope Ward już tak ma, że gdzieś pomiędzy zawsze wplecie szkielety z przeszłości, zrzuca na nas bomby bez najmniejszego “ej, uważaj!” i tym podobne. Właśnie to najbardziej mi się w jej pisaniu podoba, że nie kręci się wokół jednego wątku, lecz niespodziewanie dorzuca coś nowego.

Męska postać jest jedną z moich ulubionych w dorobku Ward. Justin całkowicie skradł moje serce, ponieważ od początku widać, że jego zachowanie wynika głównie z powodu tego jak potraktowała go Amelia w przeszłości. Został skrzywdzony i przez wiele lat to pielęgnował. Koniec końców, okazał się dla niej przyjacielem wtedy, gdy najbardziej tego potrzebowała, wspierał ją, opiekował się nią i troszczył. Dziewczyny, ciężko się bronic, bo kolana same miękną przy takim facecie.

Penelope Ward po raz kolejny trzyma poziom. Perfekcyjnie buduje napięcie, nęci bohaterów i czytelników. Ponownie polecam jej powieść. 


Ocena: 4,5/6

Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję Wydawnictwu Editio.

You Might Also Like

0 komentarze

Dołącz do nas na Facebooku!

Instagram

Subscribe