Wywiad z autorką "Tylko żywi mogą umrzeć" D.B.Foryś [Meg]
lutego 24, 2019
D.B. Foryś zadebiutowała w 2018 roku powieścią, która łączy w sobie różne gatunki. Fantasy, romans, akcja... znajdziecie tam wszystko, a do tego styl, którym posługuje się autorka jest naprawdę świetny!
Od premiery minęło już troszeczkę czasu, więc przy okazji wywiadu przypominamy, że recenzję książki znajdziecie tutaj:
recenzja
Meg: „Spotykamy się” z okazji premiery Twojej debiutanckiej książki „Tylko żywi mogą umrzeć”. Jakie to uczucie po cały tym procesie przygotowań być już tak blisko?
D.B. Foryś: Cudowne to mało powiedziane! Czuję się, jakbym zdobyła Everest. Właśnie spełniło się moje życiowe marzenie. Teraz muszę wymyślić nowe i zacząć do niego dążyć :)
Meg: Dlaczego właśnie ta książka trafi w nasze ręce? Co jest takiego w Tessie?
D.B. Foryś: Tessa to prawdziwa kobieta z krwi i kości. Próbuje przetrwać w pełnym niebezpieczeństw świecie, jednocześnie szukając dla siebie odrobiny szczęścia. Jest odważna i nie boi się sięgać po to, czego chce, ale też zna swoje granice.
Dlaczego na debiut wybrałam właśnie „Tylko Żywi Mogą Umrzeć”? Jestem dumna z tekstu. Poświęciłam mu wiele pracy, czasu i serca. Uważam, że idealnie zapowie, na co mnie stać.
Meg:Który bohater jest Ci najbliższy i dlaczego?
D.B. Foryś: Sama nie wiem, skąd od razu przyszedł mi na myśl Gabriel. Wydaje mi się, że jest taką postacią, którą każdy chciałby mieć w swoim życiu. Kochający i pomocny papa, odważny mężczyzna, zawsze służący dobrą radą i szeroko otwartymi ramionami, gdy coś idzie źle. Po prostu wymarzony przyjaciel.
Meg:Piszesz głównie fantasy, skąd zamiłowanie do fikcyjnych światów?
D.B. Foryś: Zakochałam się w fantasy, gdy po raz pierwszy obejrzałam „Nieśmiertelnego”. Moje koleżanki oglądały filmy typu „Wredne dziewczyny”, „Historia Kopciuszka” czy inne młodzieżowe produkcje, ja się przy nich nudziłam. Moje serce ożywało, kiedy na ekranie pojawiała się magia i walki na miecze. Trzeba było to zaakceptować :)
Meg:A jak to jest z tym pisaniem? Hobby, nałóg, czy pasja? Czy Twoje życie zmieniło się, odkąd zaczęłaś pisać?
D.B. Foryś: Czasami się zastanawiam, co ja w ogóle robiłam w wolnym czasie, zanim zaczęłam pisać. Było to stosunkowo niedawno, a jednak nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Traktuję pisanie jako przyjemną formę relaksu. Nie jest dla mnie głównym zajęciem, ponieważ na co dzień pracuję zawodowo, ale nie wyobrażam sobie, bym po powrocie do domu nie usiadła przed komputerem i nie napisała chociaż kilku zdań. Zdaje się, że w krótkim czasie pisanie stało się rzeczą, bez której nie umiem oddychać. Gdybym z jakiegoś powodu musiała z tego zrezygnować, cierpiałabym istne katusze.
Meg:Od czego zaczęła się Twoja przygoda z pisaniem?
D.B. Foryś: Czytałam kiedyś pewną serię książek. Wkręciłam się w nią totalnie. Wiesz, na zegarze już dawno wybiła północ, rano trzeba wstać, a Ty sobie powtarzasz „jeszcze tylko jedna strona!”, na pewno znasz to uczucie. No ale gdy wreszcie dotarłam do końca i przeczytałam zakończenie, gdybym czytała papierową książkę, a nie wersję elektroniczną na tablecie, pewnie rzuciłabym nią w kąt. Finał jednego z głównych wątków był tak słaby i nierealny, jakby został stworzony na odczepnego. Byłam mega wściekła i zawiedziona. Pomyślałam sobie wtedy „Czy pisanie jest aż tak trudne, że nie dało się tam wymyślić niczego lepszego? Czy ja dałabym radę znaleźć ciekawsze zakończenie?”. Postanowiłam spróbować. I jaki z tego wniosek? Czy jest trudne? Jest. Czasem do jednego zdania zrobiłam większy research niż do całej swojej magisterki. Czy łatwo jest znaleźć dobre zakończenie? Absolutnie nie! Ale daję z siebie sto procent. W pewnym momencie już totalnie zapomniałam, dlaczego zaczęłam pisać, bo wciągnęło mnie to bez reszty. Teraz cieszę się każdym spisanym słowem.
Meg:Jakiej rady udzieliłabyś komuś, kto właśnie chce zacząć?
D.B. Foryś: Nie jestem zbyt dobra w dawaniu rad. Sama wciąż ich potrzebuję.
Ale na pewno nie można się poddawać, gdy coś nam nie wychodzi. Trzeba próbować i próbować, aż do skutku. Jeśli tylko sprawia nam to przyjemność, sięgajmy po marzenia. Nikt ich za nas nie zrealizuje.
Meg:Jak przygotowujesz się do pisania? Research, plan czy może raczej idziesz na żywioł?
D.B. Foryś: Mam w głowie ogólny zarys fabuły, spisanych na boku kilka wątków, które chciałabym poruszyć, a także jakieś tam swoje spostrzeżenia, ale w głównej mierze lecę na żywioł. Pozwalam swojej wyobraźni przejąć kontrolę. Raz postanowiłam sobie stworzyć szczegółowy plan i realizować go krok po kroku. I wiesz co? To była męka! Gdy na siłę próbowałam przejść z punktu A do punktu B, wydawało się to naciągane i wymuszone, że gdy to czytałam, byłam znudzona. Usunęłam wszystko i zaczęłam od nowa. Wyszło o niebo lepiej, kiedy żaden plan nie stał nade mną z kijem :)
Meg: Skąd czerpiesz inspirację i co jest Ci niezbędne podczas pisania? Chyba każdy pisarz ma jakiś rytuał, opowiedz nam, jak to wygląda u Ciebie.
D.B. Foryś: Ciężko jednoznacznie określić, co tak naprawdę mnie inspiruje. Chyba wszystko wokół. Miewam takie momenty, że nie mogę wymyślić ciekawego rozwiązania. Głowię się nad nim i męczę, aż postanawiam odpuścić. Kładę się spać i nagle mam to przed oczami czarno na białym. Wydaje się to wtedy tak proste, że się zastanawiam, dlaczego od razu na to nie wpadłam? Ale chyba już taki tego urok.
A co do rytuału, na pewno muszę mieć kawę i papierosa. Taki mój mały pomocnik pisarza. Co dziwne, najlepiej pisze mi się, gdy siedzę zgarbiona i powyginana na łóżku. Przy biurku czy gdzieś w ergonomicznej pozycji brak mi weny… Mój kręgosłup błaga o miłosierdzie, ale umysł stanowczo mówi „zapomnij!”.
Meg:Jak wiadomo, nie ma pisania bez czytania, jakie książki znajdują się w Twoim top3.
D.B. Foryś: Wszystko od Paulo Coelho. Bliska mi jest także seria „Trzy metry nad niebem” Federico Moccia no i zdecydowanie książki o Harrym Potterze. Uważam je za arcydzieło. Oczywiście jest tego dużo więcej. Czytałam wiele świetnych książek, jak również tych, o których wolałabym zapomnieć. W przyszłości na pewno odkryję jeszcze wiele perełek.
Meg: Gdyby zekranizowano „Tylko...” kto zagrałby głównych bohaterów?
D.B. Foryś: Już któryś raz dostaję to pytanie. Mogłabym znów wypisać nazwiska jakichś aktorów, ale może spróbuję odpowiedzieć na to inaczej. Chciałabym, by były to dorosłe osoby, bo o takich opowiada książka. Nie wyobrażam sobie, aby główne role zagrali nastolatkowie. Wszystko straciłoby cały swój urok. Fajnie byłoby też, gdyby były to świeże, nieznane osoby. Zdaję sobie sprawę, że takie produkcje reklamuje się przede wszystkim znanymi nazwiskami, jednak myślę, że nowe twarze lepiej oddałyby całą magię. Są to oczywiście tylko moje spekulacje. Nie oszukujmy się, malutcy debiutanci z odległego zakątka Polski nie trafiają na hollywoodzkie ekrany :)
Meg:Oprócz wspomnianej książki masz na swoim koncie dwa opowiadania w antologiach grupy Ailes. Co sprawiło Ci większą trudność – pełnowymiarowa książka, czy upchnięcie ciekawej historii w krótkiej formie?
D.B. Foryś: Moim problemem jest nie tyle objętość (choć wiecznie mnie dyskwalifikują z różnych konkursów za przekroczenie ilości znaków…), co tematyka. Ciężko mi pisać pod dyktando i na siłę nadawać pracy wymaganej formy czy tworzyć pasujących do całości wątków. Do „MDS” popełniłam krótki romans, z którego z perspektywy czasu nie jestem zadowolona. Nie jest to w ogóle moja tematyka, więc na pewno nie czuć w tym tekście „mnie”. Zabrakło mi tam możliwości „pójścia na całość”, jeśli wiesz, co mam na myśli. Tekst wyszedł dobry. Tylko dobry, a takich jest na pęczki. O wiele bardziej jestem dumna z „Tessy Brown” w „Godzinie Diabła”. Tak mogłam zaszaleć. Więc zaszalałam.
Meg:Na koniec opowiedz nam jeszcze o swoich planach na przyszłość.
D.B. Foryś: Zdecydowanie dokończenie cyklu o Teresie Brown. W 2019 roku pojawi się też krótkie opowiadanie z tego właśnie uniwersum w antologii „Deszczowe Sny”. Będzie to fantastyka z elementami mitologii i komedii, więc dokładnie to, co lubię najbardziej. Mam też oczywiście pomysły na kolejne powieści. Czas zweryfikuje, co z tego wyniknie.
Serdecznie dziękujemy za rozmowę!
Autorkę można znaleźć tutaj: https://www.facebook.com/dbforys/
0 komentarze