Sierra Simone "Amerykański król" [Lily]
maja 12, 2020Prezydent o niezachwianej reputacji, bohater wojenny, wzór do naśladowania. Maxen Ashley Colchester – jeden z najważniejszych przywódców na świecie - nie podejrzewał, że zostanie zdradzony przez najlepszego przyjaciela i wieloletniego kochanka.
Wiceprezydent Embry Moore porzuca Asha i Greer. Chce zostać głową państwa. Skandal goni skandal, a świat staje u progu politycznego rozłamu.
Czy w tej sieci intryg i kłamstw Greer, Embry i Ash zdołają jeszcze odnaleźć siebie nawzajem?
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
***
Przed nami ostatnia część trylogii opowiadającej losy trójki kochanków na najwyższych szczeblach władzy. Przyznam, że odnośnie książki „Amerykański król” mam mieszane uczucia. Z jednej strony, pewne aspekty historii mi się podobały, jednak były też takie, które albo mnie rozbawiły, albo pozostawiły niesmak.
Tak jak i w poprzednich częściach, mamy fabułę podzieloną na kilka punktów widzenia, dzięki czemu poznajemy historię oczami naszych głównych bohaterów. Oczywiście, tak jak i jej poprzedniczki i ta powieść jest napisana w narracji pierwszoosobowej. Nie powiem, czekałam na tę książkę, z uwagi na to, że chciałam poznać historię samego prezydenta Cochestera. Sama jego przeszłość i droga jaką przebył by znaleźć się w gabinecie owalnym, jak i jego miłość do dwóch osób, jego żony Greer oraz przyjaciela Embry'ego są intrygujące i z przyjemnością poznałam losy Maxena.
„Rzeka, mój zimny kochanek, jest wszędzie, unosi mnie, pieści, wnika w najintymniejsze miejsca i tak, tak, tak, to jest to czego chciałam, w zupełności należeć do niego, tak dalece, żebym już ani trochę nie musiała być swoją, żeby być upragnioną, żeby czekała na mnie miłość u bram serca przynajmniej jednej osoby. Woda obchodzi się ze mną czule, przyjacielsko. Niezmiennie.”
Ta część kończy historię miłości, zdrady i zazdrości w tle wielkiej polityki. Niewątpliwie wiele się dzieje w życiu prezydenckiej pary. Odkąd wyszła na jaw tajemnica Maxena, życie staje się jeszcze trudniejsze niż dotychczas, a reelekcja staje pod znakiem zapytania. Do tego, Maxen musi zapobiec wojnie z Karpatią, która staje się coraz bardziej realna. Nie pomaga fakt, że jego wieloletni przyjaciel i ukochany, będzie walczył z nim o najwyższy urząd w kraju, jednocześnie separując się od niego i ich ukochanej. Jak historia Greer, Maxena i Embry’ego zakończy i czy małżonkowie będą w stanie żyć bez ukochanego Embry’ego, musicie przekonać się sami? :)
Przyznam, że wątek polityczny w tej książce był ciekawy, tak jak i intrygująca była relacja pomiędzy głównymi bohaterami. To, co mnie zaskoczyło, to wytłumaczenie nawiązania do Camelotu. xD Tu, myślę, że autorka nieco popłynęła, nie wiedząc jak w inny sposób dać czytelnikom jakieś realne wytłumaczenie. O czym mowa? O czarach! Naprawdę, magicznie zmaterializował nam się Merlin. Po szczegóły zapraszam Was do lektury. ;) Poza tą, moim zdaniem, wpadką, jedyne co pozostawiło niesmak, to opisy miłosnych uniesień bohaterów. Niestety, właśnie to popsuło serię, która mogła okazać się naprawdę przełomem, jeśli chodzi o polskich czytelników. Niewiele nadal jest bowiem romansów pisanych o trójkątach miłosnych, ukazujących takie związki , zatem gdy już pojawia się taki wątek na rynku, fajnie jeśli byłby napisany ze smakiem. Niestety, w zwieńczeniu tej trylogii jest go najmniej.
I tym sposobem dochodzimy do pozytywów. Sama oś fabularna jest interesująca i z pewnością chętnie bym przeczytała wszystkie trzy książki jeszcze raz, gdyby wyciąć z nich pewne sceny. Z ciekawością obserwowałam rozwój związku pomiędzy głównymi bohaterami, ich rozterki oraz pragnienie bycia razem pomimo przeciwności losu i opinii innych. To, co najbardziej przypadło mi do gustu, to wątek polityczny oraz retrospekcje, które są również cechą charakterystyczną każdej z części. Dzięki wglądowi w przeszłość możemy dostrzec, co ukształtowało naszych bohaterów, co powodowało, że podejmowali takie, a nie inne decyzje.
„Nigdy nie przestaniesz ufać otaczającym cię ludziom, choćby nawet wielokrotnie cię skrzywdzili. To brzmi jak klątwa.”
Względem tej serii mam mieszane uczucia. Lektura przypominała sinusoidę, kiedy to raz było wspaniale, po czym wpadało się w dołek, by znów wzbić się na górę zainteresowania. Z jednej strony wiele mi się w nich podobało, z drugiej zaś są elementy albo bzdurne, albo niesmaczne, które psują całość, jaka mogłaby być naprawdę świetna,. Trylogię Sierry Simone mogę zatem polecić osobom, które nie mają problemu z ostrymi scenami erotycznymi, wulgarnym językiem i którym nie przeszkadzają trójkąty. ;)
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
0 komentarze