"Zniszcz mnie" Anna Langner czyli książka, która doprowadzi Cię na skraj
czerwca 02, 2020
Tytuł: "Zniszcz mnie"
Autor: Anna Langner
Wydawnictwo: Kobiece
***
„Miłość, która cię niszczy. Miłość, której potrzebujesz.
On i ona. Pogubiony imprezowicz i zbuntowana outsiderka.
Nie
spodziewają się siły rażenia gorącego uczucia, które ich
połączy.
Barry uchodzi za prawdziwą duszę towarzystwa, ale
to tylko pozory. Tak naprawdę czuje się samotny i ma wiele
kompleksów, które ukrywa pod tatuażami, piercingiem i
ekscentryczną fryzurą. Nie jeździ motocyklem i nie zalicza
panienek jak jego kumple.
Pewnego dnia zauważa tajemniczą
nieznajomą, która na jego widok w panice ucieka i gubi swój
szkicownik. Barry odkrywa, że dziewczyna ma wielki talent i ze
zdziwieniem zauważa, że… każdy rysunek przedstawia jego.
Amy, którą wszyscy mają za dziwoląga, chce odzyskać swoją własność. Ma jednak pewien plan, w którym to właśnie Barry może jej pomóc."
***
„Zniszcz mnie” jest pierwszym tekstem Anny Langner, z którym miałam styczność. Dość długo zajęło mi zabranie się do lektury, chociaż książka tygodniami kusiła, leżąc na półce. Jednak kiedy wreszcie zaczęłam czytać, dosłownie przepadłam. Całość pochłonęłam w dwa dni mimo dość sporych rozmiarów. Żałuję tylko, że muszę jeszcze poczekać, aż kontynuacja czyli „Napraw mnie” wpadnie w moje ręce.
Do tej pory jestem pod dużym wrażeniem zarówno sprawnego warsztatu autorki oraz zaserwowanej przez nią historii. Lekkość pióra Ani sprawia, że przez kolejne akapity dosłownie się przepływa. Fabuła może nie jest czymś kompletnie zaskakującym, ale dzięki świetnie skonstruowanym bohaterom bardzo mocno wciąga. Jeśli spodziewacie się kolejnej typowej młodzieżówki o bad boyu i szarej myszce, możecie być mocno pozytywnie zaskoczeni tym, co naprawdę otrzymacie.
Barry to nieco zagubiony chłopak, który ma wielu znajomych, i sięga po używki. Natomiast Amy jest outsiderką, tajemniczą dziewczyną, która spędza wiele czasu na rysowaniu w swoim szkicowniku. Po wypadku, w którym zginął jej chłopak, a siostra trafiła na wózek uważa, że wszystko było jej winą i zasługuje na karę. Pewnego dnia Barry znajduje jej szkicownik i odkrywa, że każdy z rysunków przedstawia jego. Postanawia oddać go dziewczynie. I tak ich drogi się przecinają. Oboje bohaterowie dźwigają bagaż doświadczeń, który utrudnia im normalne funkcjonowanie i wciąż ściąga na dół, jednak próbują wyjść na prostą i sobie z nim poradzić z różnym skutkiem. Kiedy już wydaje się, że wszystko będzie w porządku, znów dają o sobie znać demony przeszłości lub destrukcyjne działania innych osób.
Najlepszym dowodem na to, że autorce udało się wykreować prawdziwych bohaterów z krwi i kości jest fakt, że wiele razy miałam ochotę rzucić książką przez ich zachowania, które wszystko burzyły.
„Nienawidzę go. Nienawidzę sposobu, w jaki teraz na mnie patrzy. Nie powinno się tak patrzeć na drugą osobę, gdy rozmawia się na takie tematy. Jakby chciało się ją przygwoździć do łóżka i robić z nią wszystkie zakazane rzeczy. Nienawidzę tego, że prześwietlił mnie na wylot. Nienawidzę tego, że ma rację.”
„Zniszcz mnie” to prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Mamy wahania od miłości i radości po wszechogarniający pesymizm i trudy radzenia sobie z traumami. Perypetie bohaterów nawet w najbardziej wymagającej czytelniczce romansów wywołają szybsze bicie serca, dostarczą też momentów, kiedy łezka zakręci się w oku.
Na koniec muszę pochwalić świetną, wpadającą w oko okładkę i bardzo estetyczne wydanie. Wydawnictwo Kobiece wspięło się tutaj na wyżyny.
Komu najbardziej przypadnie do gustu ta historia? Nastolatkom lub młodym dorosłym, chociaż starszy czytelnik również znajdzie tam coś dla siebie. Jeśli lubisz czytać o trudnej przeszłości, o ludziach, którzy walczą z traumami, próbując zbudować się na nowo i wpadają w toksyczne mechanizmy, powieść przypadnie Ci do gustu. Zadowolone będą również fanki romansów.
Ja uważam czas spędzony ze „Zniszcz mnie” za dobrze spożytkowane godziny. Bardzo chętnie sięgnę po kolejny tom, szczególnie po tym, jak autorka zakończyła tom pierwszy. Miałam ochotę udusić bohaterów, co nie zdarza mi się zbyt często.
Moja ocena 9/10
Ann
Za egzemplarz dziękujemy Wydawnictwu Kobiece
0 komentarze